ASUS ROG Ally - test przenośnego peceta z Windowsem 11. Wielka moc w niewielkiej obudowie
ASUS ROG Ally to PC z Windowsem 11, którego ukryto w obudowie przypominającej przenośne konsole. Sprzęt oferuje sporo, ale zainstalowany w nim system operacyjny jest zarazem jego największą zaletą, jak i najpoważniejszą wadą.
ASUS ROG Ally to PC z Windowsem 11, którego ukryto w obudowie przypominającej przenośne konsole. Sprzęt oferuje sporo, ale zainstalowany w nim system operacyjny jest zarazem jego największą zaletą, jak i najpoważniejszą wadą.
Przenośne komputery, skrywane w obudowach przywodzących na myśl niewielkie konsolki, nie są zupełną nowością na sklepowych półkach. Pojawiają się na rynku od dobrych kilku lat, ale do niedawna interesowały raczej stosunkowo niewielkie grono zapaleńców. Szerzej głośno na ich temat zrobiło się dopiero za sprawą amerykańskiej firmy Valve i wypuszczonego przez nich Steam Decka. To on na dobrą sprawę pokazał, że w takim pomyśle drzemie ogromny potencjał, ale jednocześnie przestrzeń do pewnych modyfikacji i ulepszeń. To, w połączeniu ze sporym zainteresowaniem ze strony graczy, sprawiło, że kolejni producenci postanowili sięgnąć po kawałek tego tortu i stworzyć konkurencyjne sprzęty. Jednym z takich urządzeń jest ASUS ROG Ally, którego miałem okazję testować przez około dwa tygodnie.
Sprzęt dostarczany jest klientom w zgrabnym, niepozornym pudełku. Wewnątrz, poza samym Ally, znaleźć można instrukcję oraz ładowarkę. Urządzenie robi bardzo dobre wrażenie przy pierwszym kontakcie. Jest nieco mniejsze i lżejsze od Steam Decka, a jego kształt jest odrobinę bardziej „płaski”, choć znajdujące się w odpowiednich miejscach wybrzuszenia sprawiają, że wygodnie leży on w dłoniach. Design, jak na urządzenie z linii ROG przystało, jest odpowiednio „gamerski”, zdecydowanie bardziej niż w przypadku minimalistycznego, jednokolorowego Decka. Ścięte krawędzie, odblaskowy pasek z tyłu i podświetlenie RGB w gałkach analogowych od razu dają do zrozumienia, z czym mamy do czynienia.
System operacyjny
Zanim jednak będziemy mogli rozpocząć zabawę, musimy poświęcić trochę czasu na konfigurację. I tutaj dochodzimy do czegoś, co w moim odczuciu jest jednocześnie największą wadą, jak i zaletą Ally: systemu. ASUS postawił na Windowsa 11 i niestety, ale nie jest to OS, który sprawdza się idealnie na handheldzie. Czuć to od pierwszych minut po uruchomieniu i naprawdę z całego serca polecam zaopatrzenie się w jakąś klawiaturę i myszkę, by proces ten nieco przyśpieszyć i ułatwić. Owszem, da się to zrobić i bez tego, ale będzie to dużo bardziej frustrujące.
Na szczęście dla wielu użytkowników taki proces będzie jednorazowy, a cała reszta jest już znacznie przystępniejsza. Nawigowanie po Windowsie bez paneli dotykowych (prawa gałka analogowa odpowiada za poruszanie kursorem) nie należy może do najprzyjemniejszych, ale jeśli zamierzacie w ten sposób wykonywać jedynie najprostsze, podstawowe czynności (instalowanie launcherów, gier itp.) to do tego w zupełności to wystarczy. Oczywiście to nie tak, że ASUS po prostu wrzucił na swojego przenośnego peceta system Microsoftu i kompletnie przestał się tym dalej interesować. Zadbano również o nakładkę Armoury Crate, która w jednym miejscu zbiera zainstalowane produkcje z różnych aplikacji: między innymi Steam, Epic Games Store, GOG czy Microsoft Store. Przy jej pomocy możemy uzyskać także szybki dostęp do przydatnych ustawień: na przykład zmiany płynności, częstotliwości odświeżania ekranu czy wyboru ustawień sterowania.
Po kilkudziesięciu pierwszych minutach spędzonych na narzekaniu na mobilnego Windowsa, przyszedł taki czas, że zacząłem go doceniać i zwyczajnie zapomniałem o wadach. Bezproblemowy dostęp do całej biblioteki gier pecetowych to coś prawdziwie magicznego. Wystarczy jedynie zainstalować wszystkie interesujące nas launchery, a następnie konkretne produkcje. Nie trzeba tutaj kombinować z zewnętrznymi aplikacjami, tak jak ma to miejsce w przypadku SteamOS. I co najistotniejsze, przynajmniej dla mnie, ROG Ally umożliwia korzystanie z pełnego katalogu Xbox Game Pass na PC – nie w chmurze, a natywnie. Jeżeli posiadacie aktywną subskrypcję (a ta jest dołączana przy zakupie urządzenia), to od razu uzyskujecie dostęp do kilkuset zróżnicowanych tytułów. Można potraktować to niemal jako przenośnego Xboksa, na którym zagracie na przykład w Forzę Horizon 5, Halo Infinite czy mnóstwo ciekawych gier od niezależnych twórców. Jest z czego wybierać!
Dodatkowo Windows sprawia, że ASUS ROG Ally naprawdę dobrze sprawdza się jako zamiennik PC. Korzystając ze stacji dokującej (na przykład oficjalnego Gaming Charger Dock), możemy podpiąć to urządzenie do zasilania oraz monitora, dorzucić klawiaturę i mysz i korzystać z tego jak z peceta. Bez problemu zainstalujecie na tym wszystkie aplikacje, z których korzystacie na co dzień w pracy lub w ramach rozrywki.
Jakość wykonania
ASUS postawił na typową bryłę, a ich urządzenie przypomina Steam Decka i Nintendo Switch. Po lewej stronie znajdziemy gałkę analogową, d-pad oraz dwa przyciski, po prawej zaś znalazły się przyciski ABXY, druga gałka analogowa oraz kolejne dwa przyciski funkcyjne. Do tego dochodzą jeszcze dwie płaskie łopatki z tyłu oraz po jednym triggerze i bumperze z każdej strony. I w zasadzie tylko do tego ostatniego elementu mógłbym się nieco przyczepić. Zarówno triggery, jak i bumpery są płaskie i dość niewielkie, przez co do korzystania z nich trzeba się przyzwyczaić. Nawet po kilku godzinach zdarzało mi się naciskać nie to, co chciałem.
Jeśli jednak chodzi o ogólną jakość wykonania, to trudno się do czegokolwiek przyczepić. Sprzęt jest solidny, pewnie leży w dłoniach, nic w nim nie trzeszczy, nie ma żadnych luźnych elementów. I chociaż w sieci można znaleźć doniesienia o problemach z wciskającym się zbyt głęboko przyciskiem A, to w będącym u mnie egzemplarzu niczego takiego nie zaobserwowałem.
Moc, działanie gier
ASUS ROG Ally napędzany jest procesorem AMD Ryzen Z1 Extreme, dzięki czemu, przynajmniej w teorii, oferuje moc kilkukrotnie większą od konkurencyjnego Steam Decka. W praktyce bywa z tym różnie, choć zdecydowana większość produkcji rzeczywiście działa zauważalnie lepiej na tym nowszym, mocniejszym sprzęcie. Z reguły można podsumować to w taki sposób: jeżeli na Steam Decku trzeba było iść na pewne kompromisy (na przykład obniżając rozdzielczość lub płynność), to istnieje spore prawdopodobieństwo, że na Ally nie trzeba będzie się tym przejmować. Warto jednak pamiętać o jednym: pełnię swoich możliwości „konsolka” ASUS-a pokazuje dopiero po uruchomieniu trybu maksymalnej mocy (25W lub 30W po podłączeniu do zasilania). To jednak wiąże się nie tylko ze wzrostem temperatur (to akurat mniejszy problem z uwagi na ciche i skuteczne chłodzenie), ale też i MOCNYM skróceniem czasu pracy na baterii.
Zakładając jednak, że nie przeszkadza Wam stale podpięty kabel, ROG Ally pozwala na naprawdę sporo. Taki Cyberpunk 2077 działa bezproblemowo, a użytkownicy mają więcej możliwości, niż tylko zdecydowanie się na absolutne minimum. Przy odrobinie chęci i poświęceniu czasu na zabawę z ustawieniami da się wyciągnąć nawet nawet okolice 50-60 klatek przy jednoczesnym zachowaniu przyzwoitego poziomu oprawy. Jeśli jednak zależy Wam na stabilnej płynności w każdej sytuacji, to znacznie lepszym wyborem będzie postawienie na 30 lub 40 klatek, co będzie miało też pozytywny wpływ na czas pracy na baterii. W jeszcze świeżutkie Diablo 4 da się natomiast komfortowo grać w 60 klatkach na sekundę na mieszance ustawień niskich ze średnimi.
ASUS ROG Ally to także świetna maszynka do mniejszych produkcji, na które czasami trudno znaleźć czas w ciągu dnia. Sympatyczne Planet of Lana działało w ponad 100 klatkach na sekundę, a granie w takie „indyki”, jak Casette Beasts, The Last Case of Benedict Fox czy Ravenlok na tym sprzęcie było czystą przyjemnością.
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie pokusił się o pewien eksperyment. Pewnego dnia uznałem, że dobrym pomysłem będzie przetestowanie Ally pod kątem wirtualnej rzeczywistości, korzystając z gogli Meta Quest 2 i aplikacji Virtual Desktop. Rezultat mnie zaskoczył, bo zadziałało to znacznie lepiej, niż się spodziewałem! O ile o graniu w wymagające Half-Life: Alyx czy Asgard's Wrath można zapomnieć, o tyle mniejsze tytuły, jak Beat Saber czy VR Chat działają... całkiem przyzwoicie. Z wielką radością rozegrałem kilka piosenek w produkcji studia Beat Games i przez długi czas nie mogłem wyjść z podziwu, że nie musiałem do tego odpalać swojego domowego peceta.
Niestety nie wszystko działa tak idealnie i jest pewne pole, na którym ROG Ally poległ – choć nie do końca z winy firmy ASUS. Gry, które są fatalnie zoptymalizowane, w magiczny sposób nie będą działać lepiej na tym sprzęcie. Przekonałem się o tym, odpalając The Last of Us Part I, Returnal czy The Lord of the Rings: Gollum. Każdy z tych tytułów, nawet po mocnym obniżeniu ustawień graficznych, był gdzieś na granicy grywalności.
Kultura pracy, bateria
Jeśli chodzi o kulturę pracy, to ASUS stanął na wysokości zadania. To wprost niesamowite, jak cichy jest ROG Ally w domyślnym trybie wydajności (15W). W porównaniu z konkurencyjnym Deckiem, ten sprzęt jest w zasadzie bezgłośny. Nieco głośniej robi się dopiero w momencie przejścia na tryb turbo, ale nadal nie jest to nic, co jakoś specjalnie mogłoby przeszkadzać. Sama obudowa również w żadnym momencie nie robi się gorąca tak, by trzymanie jej w rękach było uciążliwe czy nieprzyjemne.
Niestety znacznie gorzej wypada bateria. Jeśli zechcecie zobaczyć wszystko, co ASUS ROG Ally ma do zaoferowania, czyli rozdzielczość 1080p, pełną moc i odświeżanie 120 Hz, to musicie liczyć się z tym, że zapas energii wyczerpie się od 100% do 0% w... mniej niż 60 minut. Oczywiście czas ten można wydłużyć i to na kilka sposobów: ograniczając moc, rozdzielczość, płynność lub odpalając prostsze, mniej wymagające tytuły. Nie da się jednak ukryć, że w takich warunkach (bez korzystania z maksymalnej mocy) to Steam Deck może okazać się lepszym wyborem.
ASUS ROG Ally to solidny sprzęt o sporych możliwościach. Nie da się natomiast ukryć, że robiłby on znacznie większe wrażenie, gdyby miał premierę jeszcze przed Steam Deckiem. Konkurencyjny sprzęt od Valve przez ponad rok obecności na rynku zdążył poważnie namieszać: nie tylko zdobył spore grono wiernych sympatyków, ale też doczekał się wielu aktualizacji poprawiających jego działanie i wprowadzających przydatne funkcje. Gdybym jednak nie posiadał już Decka, to przy wyborze urządzenia musiałbym się mocno zastanowić - Windows, mimo pewnych niezaprzeczalnych wad, jest po prostu wygodnym rozwiązaniem z uwagi na szybki dostęp do wielu różnych launcherów, a tym samym gigantycznej biblioteki gier.
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat