fot. naEKRANIE.pl
Testuję duet, który obiecuje idealną synergię na absolutnie najwyższym poziomie: biurko regulowane FlexiSpot E7 Flow oraz ergonomiczne krzesło C7 Morpher. Czy te dwa produkty faktycznie tak dobrze ze sobą współpracują?
W pewnym wieku bóle pleców, zwłaszcza gdy spędza się przed ekranem komputera i telewizorem dobrze ponad 8 godzin dziennie, stają się niechcianym towarzyszem codzienności. Od dawna szukałem remedium, które pozwoliłoby mi pracować zdrowiej i bezboleśnie.
Kiedy pojawiła się okazja przetestowania zestawu od FlexiSpot – flagowego biurka E7 Flow oraz innowacyjnego krzesła C7 Morpher – nie wahałem się ani chwili. Byłem ciekaw czy w moim wypadku sprawdzi się coraz popularniejsza koncepcja „aktywnego stanowiska pracy” – biurka, które pozwala pracować na stojąco lub nawet w ruchu (kto wie, może następnym – nomen omen – krokiem będzie zakup bieżni?), z wyjątkowo ergonomicznym fotelem, który pozwala wygodnie wyciągnąć nogi i dostosować każdy detal do swoich potrzeb.
fot. FlexiSpotLogistyka, festiwal pianki oraz „idiotoodporny” montaż
Zanim jednak mogłem zacząć cieszyć się nowym, ergonomicznym setupem, musiałem zmierzyć się z prozą życia – kurierami i logistyką. Jeśli myślisz, że biurko z regulacją i porządny fotel to lekkie paczuszki, muszę Cię zmartwić. Podobnie jak w przypadku innych solidnych modeli tej marki, sprzęt dociera w kilku kartonach i swoje waży. Biurko E7 Flow przyszło w aż trzech oddzielnych przesyłkach (osobno najcięższe nogi i osobno blat oraz stelaż i osprzęt - w sumie blisko 70 kg!), a C7 Morpher przyjechał w dwóch pudłach – w jednym siedzisko i podstawa, a w drugim oparcie, razem ważące ponad 25 kg. Waga jest jednak dobrą wróżbą – w końcu solidna stal i wytrzymałe mechanizmy muszą ważyć więcej niż tani plastik.
Rozpakowywanie kartonów od FlexiSpot to wyjątkowo satysfakcjonujące doświadczenie. Producent nie oszczędza na zabezpieczeniach – w zasadzie wszystkie elementy są bezpiecznie otulone sporą ilością pianki polietylenowej, a takie narożniki blatu dodatkowo chronione są plastikowymi nakładkami, więc ryzyko uszkodzenia w transporcie jest minimalne. Wszystko jest naprawdę idealnie zapakowane!
fot. naEKRANIE.plNajwiększe i najmilsze zaskoczenie? Porządek w elementach montażowych. Jeśli, tak jak ja, macie traumę po składaniu mebli z pewnej szwedzkiej sieciówki, gdzie wszystkie śrubki lądują w jednym opakowaniu, tutaj odetchniecie z ulgą. Elementy montażowe są nie tylko posegregowane, ale często umieszczone w osobnych, opisanych przegródkach foliowego opakowania. Nie trzeba domyślać się, która śrubka to „krótkie M6”, a która „długie M8” – wszystko jest podane jak na tacy! Nie brakuje też narzędzi – w zasadzie nie trzeba mieć żadnych własnych śrubokrętów czy kluczy. Przydała mi się oczywiście wkrętarka, która przyspieszyła montaż, ale bez niej też bym sobie poradził. To ważne, jeżeli dopiero się urządzasz i nie masz jeszcze własnej skrzynki narzędziowej lub meble przyszły do świeżo wynajętego biura i trzeba je sobie poskładać.
No właśnie, składanie. Jest łatwiej niż myślisz! Montaż biurka E7 Flow jest zaskakująco intuicyjny. Cały proces sprowadza się do kilku kroków opisanych w czytelnej instrukcji. rozłożenia stelaża, przykręcenia go do blatu i zamocowania nóg. Najwięcej czasu zajmuje tak naprawdę podłączenie wszystkich przewodów zasilających i sterujących podnoszeniem i opuszczaniem blatu oraz zamocowanie listwy zasilającej w specjalnym schowku pod blatem i logiczne podłączenie wszystkich sprzętów. Warto jednak pamiętać o jednym: przy finalnym odwracaniu zmontowanego biurka na nogi, druga para rąk jest niemal niezbędna, choć od biedy można sobie poradzić także samemu. Trzeba jednak uważać na element sterujący biurkiem, żeby go przypadkiem nie urwać! Z kolei kartony i pianka pozostała po rozpakowywaniu przydają się do zabezpieczenia podłogi przed uszkodzeniem metalowymi elementami biurka.
fot. naEKRANIE.plZłożenie krzesła C7 Morpher jest równie łatwe, ale wbrew pozorom wymaga więcej czystej siły! Tu również pomocna może okazać się druga para rąk, bo jest to mebel całkiem ciężki i bardzo solidny. W pudełku znalazłem nawet dwie pary białych, tekstylnych rękawiczek, które pozwalają ochronić chromowaną stal podstawy i podłokietników przez pobrudzeniem odciskami palców podczas montażu! Instrukcja prowadzi nas za rękę, a dwa najtrudniejsze momenty to przykręcenie podłokietników oraz połączenie oparcia z siedziskiem, co wymaga pewnej precyzji przy celowaniu śrubami. Całość zajmuje nie więcej niż 20-30 minut. Co ważne, po skręceniu nic nie trzeszczy i nie ma luzów – spasowanie elementów jest nienaganne!
fot. naEKRANIE.plFinalnie, po nieco ponad półtorej godziny pracy (z przerwą na kawę), moje nowe stanowisko dowodzenia stanęło w pełnej gotowości. Co fajne, FlexiSpot do biurka dorzuca też drobne, ale przydatne akcesoria, jak rzepy do spinania kabli czy gumowy separator do przewodów, co pozwala od razu zapanować nad chaosem pod biurkiem i na nim. Jedynie magnetyczna prowadnica i maskownica przewodów – którą przyczepia się od tyłu do jednej z nóg – jest dyskusyjnym elementem. Wprawdzie wykonana jest bardzo dobrze, ale magnesy są nieco za słabe i zdarzało się, że podczas podnoszenia blatu kable odrywały ją od nogi, co skutkowało sporym hałasem. Warto więc zapewnić przewodom pewien luz. Możliwe, że dokupię też trochę samoprzylepnej listwy magnetycznej i wzmocnię jej mocowanie.
FlexiSpot E7 Flow: fundament produktywności
Mój nowy FlexiSpot E7 Flow to kawał solidnego i sporego mebla, którego moc ukryta jest w stabilnych nogach. Dwa mocne silniki zapewniają udźwig aż do 180 kg. Nawet jeśli postawisz tu trzy monitory, jednostkę centralną PC i się na nim dodatkowo położysz, mechanizm nawet tego nie poczuje.
Regulacja odbywa się za pomocą dotykowego panelu z wyświetlaczem LED i pamięcią ustawień. To funkcja, którą docenia się po pierwszym dniu – jednym kliknięciem biurko wędruje na idealną wysokość do stania, a drugim wraca do pozycji siedzącej – zakres regulacji wysokości położenia blatu wynosi od 63,5 do 129 cm. Co ważne, silniki pracują bardzo cicho i płynnie, z prędkością ok. 4,5-5,0 cm na sekundę – podniesienie od minimum do maksimum zajmuje jedynie około 14 sekund! Kubek z herbatą nawet nie drgnie podczas zmiany wysokości, a start i zatrzymanie są niezwykle delikatne. Dodatkowo napęd wyposażony jest w funkcję antykolizyjną, więc zatrzyma się, gdy na przeszkodzie w podnoszeniu stanie np. parapet okna.
fot. naEKRANIE.plBlat E7 Flow ma też wyjątkowo wyprofilowaną krawędź przednią, o którą opieramy przedramiona podczas pisania i używania myszki, co jest bardzo wygodne. Testowałem biurko w efektownym ciemnoszarym kolorze i o ile o samą nośność blatu się nie martwię, to nieco snu z powiek może spędzać jego odporność na uszkodzenia mechaniczne – już pierwszego dnia zrobiłem rysę na jego powierzchni nieuważnie montując ramię monitora. Nie obraziłbym się, gdy producent zwiększył twardość powierzchni blatu w kolejnych modelach swoich biurek. Oczywiście natychmiast kupiłem dużą podkładkę ochronną, żeby po pierwsze zakryć uszkodzenie, a po drugie ochronić blat przed kolejnymi zarysowaniami.
fot. naEKRANIE.plMiłym dodatkiem jest port USB typu C w panelu sterowania. Niby mała rzecz, a bardzo cieszy – mogę łatwo podładować myszkę lub klawiaturę bezprzewodową bez zajmowania ładowarki telefonu lub portu w laptopie.
Producent jest pewny jakości wykonania biurka E7 Flow, bo daje na nie aż 10-letnią gwarancję!
FlexiSpot C7 Morpher: krzesło, które mnie rozumie
Wprawdzie biurko zachęca do pracy na stojąco (lub chodząco!), ale np. do pisania i grania lubię usiąść, ale chyba nikt nie stoi 8 godzin non-stop. W tym momencie do gry wjeżdża na pięciu kółkach absolutnie nowe i w zasadzie ostateczne krzesło biurowe C7 Morpher. To Final Boss wśród krzeseł! Jeśli szukaliście bardzo solidnego, wyjątkowo ergonomicznego krzesła do domowego biura, możecie swój quest zakończyć właśnie tutaj.
„Morpher” to nie tylko nazwa – tym, co wyróżnia C7 wśród typowych krzeseł biurowych, jest adaptacyjne wsparcie lędźwiowe. System ten wykrywa subtelne zmiany postawy i automatycznie dostosowuje się do ruchów pleców. Działa to trochę jak amortyzator – kiedy odchylasz się lub pochylasz, poduszka lędźwiowa „podąża” za Tobą. Jeśli wolisz sztywniejsze podparcie, mechanizm ten można regulować. Podobnie jak wiele innych elementów Morphera, bo od instrukcji złożenia o wiele bardziej obszerna jest instrukcja obsługi w postaci wielkiej planszy z jedenastoma panelami pokazującymi ogrom możliwości ergonomicznych tego krzesła! Nawet po kilku tygodniach użytkowania wciąż na nią zerkam, gdy chcę wyregulować jakiś bardzo konkretny detal.
fot. naEKRANIE.plNie jestem może jakoś przesadnie wysoki, ale przy około 185 cm wzrostu zdarza się, że niektóre krzesła mają za niskie oparcie i trudno jest dobrać pozycję zagłówka. Ale nie w tym przypadku – C7 Morpher jest odpowiednie dla ludzi o wzroście aż do 195 cm i ma ogromną nośność aż 163 kilogramów.
Mój premierowy, czarny model C7 Morpher na solidnym stelażu rozpiętą ma oddychającą i chłodzącą siatkę z tworzywa sztucznego, co w domowym biurze jest zbawienne, zwłaszcza latem, ale w sezonie grzewczym też się przydaje. Model FlexiSpot BS12 Pro, którego używałem wcześniej, również stawiał na przewiewność, ale C7 Morpher idzie o wiele kroków dalej w kwestii ergonomii, wygody i możliwości dopasowania ustawienia do swoich preferencji. Siedzisko jest bardzo szerokie i wygodne, a regulacja głębokości pozwala dopasować je do długości ud. Na uwagę zasługują też podłokietniki 4D. Możemy regulować ich wysokość, wysunięcie, a także kąt. To kluczowe, gdy chcemy idealnie zgrać krzesło z blatem biurka. Jedyną drobną wadą jest odległość wspornika oparcia od siatki rozpiętej na stelażu, w mojej opinii jest nieco zbyt mała i opierając się całym ciężarem czuję, że dotykam twardego wspornika, przydałoby się odrobine inne wyprofilowanie tego elementu.
fot. naEKRANIE.plChromowana podstawa jest elegancka, ale też niezwykle solidna i ciężka, więc krzesło jest bardzo stabilne. Jedyna wada takiego rozwiązania, to problematyczne przenoszenie pomiędzy pomieszczeniami ze względu na ponad 25 kg wagi krzesła, ale zazwyczaj nie robi się tego zbyt często. Zaskakuje też dość hałaśliwe toczenie się nieobciążonego krzesła po twardej nawierzchni – puste przestrzenie wewnątrz metalowej podstawy dość głośno rezonują. Ale w codziennym użytkowaniu podczas siedzenia i przemieszczania się na krześle nie słyszałem żadnych uciążliwych dźwięków.
fot. naEKRANIE.plTest synergii: jak to działa razem?
Połączenie biurka E7 Flow i krzesła C7 Morpher pokazuje pełnię możliwości ergonomicznego domowego biura. Przez ostatnie tygodnie testowałem, jak te dwa produkty uzupełniają się nawzajem w środowisku pracy zdalnej.
Precyzyjne dopasowanie
Największym grzechem pracowników biurowych jest niedopasowanie wysokości blatu do krzesła. Zwykłe biurka mają standardową wysokość (ok. 75 cm), która dla wielu osób jest nieodpowiednia. Regulując wysokość E7 Flow, mogłem ustawić blat co do milimetra, aby moje przedramiona wygodnie na podłokietnikach C7 Morphera, tworząc kąt 90 stopni w łokciach. To niesamowite uczucie, gdy ramię nie jest ani podniesione, ani opuszczone – napięcie w karku znika niemal natychmiast!
fot. naEKRANIE.plDynamika pracy (Siedzę prosto -> Stoję -> Siedzę półleżąco)
Mój typowy dzień pracy wygląda teraz inaczej i jest o wiele bardziej urozmaicony. Zaczynam pracę na siedząco, popijając kawę. C7 Morpher z odblokowanym oparciem pozwala mi na lekkie bujanie się (tzw. aktywny siad), co "rozbudza" kręgosłup. Gdy czuję pierwszy spadek energii (zazwyczaj po ok. 2 godzinach), przyciskiem na panelu E7 Flow podnoszę biurko. Przejście zajmuje kilka sekund. C7 odsuwam na bok (kółka są ciche i nie rysują podłogi) i pracuję na stojąco przez kolejne 30-45 minut.
fot. naEKRANIE.plPraca na stojąco sprzyja skupieniu – to idealny czas na odpisywanie na maile i calle. Zauważyłem, że stojąc mówię bardziej energicznie. Gdy nogi się zmęczą, opuszczam blat i wracam w objęcia Morphera, który dzięki regulacji pochylenia pozwala mi przyjąć nieco bardziej zrelaksowaną pozycję "półleżącą", idealną do czytania raportów czy researchu. A jak to jeszcze za mało komfortu, to mogę rozłożyć podnóżek i wygodnie wyciągnąć oraz rozprostować nogi.
fot. naEKRANIE.plPodsumowanie naEKRANIE
Czy warto zainwestować w ten duet? FlexiSpot E7 Flow to biurko solidne, stabilne i ciche. Jego udźwig i kultura pracy silników zasługują na pochwałę. Z kolei C7 Morpher to fotel, który naprawia błędy naszej postawy, oferując wsparcie tam, gdzie zwykłe krzesła zawodzą – w odcinku lędźwiowym.
Razem tworzą najwygodniejsze środowisko pracy z jakim dotychczas miałem do czynienia. Oczywiście, sam sprzęt nie wykona za nas ćwiczeń, ale jest fundamentem zdrowej pracy. Cena zestawu jest wysoka – biurko E7 Flow w topowej konfiguracji kosztuje 3499 zł, a krzesło C7 Morpher z podnóżkiem aż 3999 zł, ale patrząc na 10-letnią gwarancję na biurko i jakość wykonania fotela (5 lat gwarancji), traktuję to jako długoterminową inwestycję nie tyle w meble biurowe, co we własne zdrowie. Rehabilitacja schorzeń kręgosłupa lędźwiowego jest znacznie bardziej kosztowna, a ból bywa niezwykle dokuczliwy. Że o zespole cieśni nadgarstka czy chronicznym bólu i napięciu karku nie wspomnę. Jeśli jak ja spędzasz przy komputerze większość życia – kręgosłup z pewnością będzie wdzięczny jeśli zafundujesz sobie ergonomiczne combo FlexiSpot E7 Flow i C7 Morpher.
fot. FlexiSpotDobra informacja jest taka, że FlexiSpot bardzo lubi świąteczne promocje i obecnie wiele mebli z ich oferty można kupić nawet kilkadziesiąt procent taniej. Zła zaś taka, że niestety, na najnowsze krzesło C7 Morpher trzeba poczekać aż do początku lutego, na razie dostępne jest wyłącznie w przedsprzedaży. Ale wiele innych przecenionych modeli krzeseł biurowych oraz foteli gamingowych i wypoczynkowych znaleźć można na ich oficjalnej stronie internetowej.
fot. FlexiSpot
Źródło: Opracowanie własne