Etymologia słowa „bromance” nie powinna nastręczać wątpliwości, ale dla porządku wyjaśnijmy, że prefiks „bro” oznacza „brata”, „brachola”, a rdzeń „mance” to nic innego jak „romance”, a więc „romans”. W prostych słowach, brachol plus romans. Wyrażenie ukuł w 1999 roku niejaki Dave Carnie, redaktor magazynu skateboardingowego Big Brother, który mianem tym określił bliskie relacje, jakie zawiązują się w środowisku regularnie przebywających ze sobą skate’ów. Na szerszą skalę termin zaczęto wykorzystywać dopiero około 2005 roku, kiedy pojawił się on w przemyśle filmowym. Obiegowa opinia na salonach Hollywood głosi zaś, że pionierami bromansu w historii show-biznesu byli… Matt Damon i Ben Affleck, których bratersko-przyjacielskie uczucie kontynuowane jest po dziś dzień. Czym więc jest bromance? To bliska, niezwykle emocjonalna, ale nieseksualna relacja między dwoma (lub więcej) mężczyznami, która jest bardziej intymna i głębsza niż tradycyjna przyjaźń. Granica jest raczej jednak płynna - bromance to nie sztywna etykietka, która musi spełnić definicyjne ramy. To bardziej koncept, który na początku XXI wieku i w obliczu społecznych zmian percepcji i otwartości na kwestie tożsamości płciowej i seksualności, stał się odpowiedzią na silną męską przyjaźń. Uwarunkowania historyczne nie są przypadkowe. Otwartość emocjonalna i ekspresyjność w wyrażaniu siebie przebijały się do społeczeństw dopiero od lat 70-tych, kiedy burzono utarte konwenanse i zmieniały się modele rodzicielskie. Według badań socjologicznych współcześni mężczyźni nie obawiają się dziś, że okazywanie emocji może być postrzegane jako homoseksualizm, albo oznaka słabości. Wieki, a nawet dekady wcześniej byłoby to nie do pomyślenia. W tym kontekście bromance charakteryzuje się jako wynik szerszej akceptacji kulturowej dla nieheteroseksualnych wyrażeń i gestów, a także intymności pomiędzy mężczyznami, która przekracza kwestie orientacji seksualnej. W samej popkulturze odróżnia się z reguły bromance od buddy-movies, a także przyjaźni romantycznych, które stanowią inny uczuciowo wymiar męskich relacji. Społeczne zainteresowanie tematem często nakręca filmy i seriale, które odważnie eksplorują różne nastawienia i propagują akceptację dla związków wykraczających poza fizyczność, płciowość, rasę, seksualność etc. Sformułować można tezę, że z racji na dłuższy metraż, to właśnie seriale oferują najżyźniejszy grunt pod rozwój i wielobarwne portretowanie męskich przyjaźni. Przechodząc więc do clou sprawy, oto moje ulubione przykłady z małoekranowego medium:  

Sherlock Holmes & John Watson (Sherlock)

Holmes i Watson to generalnie najbardziej znany przykład bromansu - ich rysunek pojawia się nawet w notce na Wikipedii. Serialowa wariacja BBC z Benedictem Cumberbatchem i Martinem Freemanem najsilniej rezonuje jednak z fanami, głównie za sprawą aktorskiej charyzmy odtwórców. Dla ekscentrycznego i aspołecznego Holmes’a Watson jest ostoją, ale ich odchyły pięknie się uzupełniają. Punktem kulminacyjnym ich przyjaźni była pijacka eskapada, zwieńczona następnie przemową Sherlocka na weselu towarzysza. Największy detektyw popkultury z reguły bierze Watsona za pewnik w swoim życiu, ale ten jeden raz dał znać jakim jest szczęśliwcem mając go u swego boku. Relacja ta bardzo podobnie układała się w kinie, gdzie sparowani zostali Robert Downey Jr. i Jude Law. To z powieści pamiętam jednak jeden z najpiękniejszych cytatów, kiedy Watson za najwyższą formę zażyłości i intymności łączącej ich przyjaźni wskazuję spacer, jaki odbyli w zupełnym milczeniu. To jest właśnie order bromansu.
Fot. BBC

Gregory House & James Wilson (House M.D.)

Tak kreacja genialnego i obrazoburczego House’a (Hugh Laurie), jak i jego relacja z Wilsonem (Robert Sean Leonard), jest w prostej linii zaczerpnięta z szkieletu Holmes/Watson. Ich serialowe perypetie również układały się podobnie. Z przekorą stwierdzić można, że – poza Vicodinem – Wilson jest jedynym prawdziwym przyjacielem House’a. Ich typowy dzień najczęściej polegał na docinkach ze strony błyskotliwego doktora, ale gdybym miał wskazać na ulubiony moment duetu, to – poza oczywiście sentymentalnym finałem – odwołałbym się do odcinka, w którym nawzajem płatali sobie złośliwe figle. Bo jak mawiają, kto się czubi, ten się lubi.
źródło: Fox

Hank Moody & Charlie Runkle (Californication)

Ich relacja zaczęła się od fundamentu agent-pisarz, ale szybko przerodziła się w coś bardziej zażyłego. Regularnie pakowali się w kłopoty - razem albo na zmianę - ale zawsze się wspierali. Ich przykład dobrze pokazuje fizyczną intymność bromansu, w końcu bohaterowie nigdy nie krępowali się seksualności. Zdarzyło im się wziąć udział w łóżkowym trójkąciku, a Hank (David Duchovny) niejeden raz raczył Charliego (Evan Handler) soczystym całusem – nigdy jednak sceny te nie przybierały homoerotycznego wydźwięku. Było wulgarnie, ale komfortowo.
źródło: Showtime

Steve McGarrett & Danny Williams (Hawaii Five-0)

Akurat tych dwóch bohaterów dobrze pasuje do definicji macho. Rzadko się uzewnętrzniają i prawie nigdy nie rozmawiają o swoich uczuciach. Ich bliska przyjaźń obudowana została wokół przeciwności charakterów, droczenia się i kąśliwie wesołych dialogów jakie prowadzą najczęściej w trakcie podróży samochodem. Te stały się w perspektywie wszystkich sezonów ozdobą serialu. Po latach wspólnych przygód, Steve (Alex O'Loughlin) i Danno (Scott Caan) potrafią dziś rzucić do siebie „kocham cię”, zachowując jednocześnie kamienny wyraz twarzy.
źródło: CBS

Tyrion & Bronn (Game of Thrones)

W świecie Westeros zagrożenia, kłamstwa i manipulacje czyhają za każdym rogiem. Jednymi z niewielu bohaterów, którzy i w takich okolicznościach potrafią zachować dystans i dobrze się bawić, są Tyrion Lannister (Peter Dinklage) i Bronn (Jerome Flynn). Myślą podobnie, mówią co myślą i raczej nie myślą, kiedy w grę wchodzi alkohol i roznegliżowane, urodziwe kobiety. Taka przyjaźń to w brutalnym świecie smoków, magii, wojen i polityki towar deficytowy.
źródło: HBO
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj