Mocna końcówka. 4. i 5. dzień Festiwalu Filmowego w Gdyni – relacja
Te dwa dni Festiwalu Filmowego w Gdyni zdecydowanie należą do najmocniejszych. Zaprezentowano najlepsze tytuły, wywołujące wielkie emocje.
Te dwa dni Festiwalu Filmowego w Gdyni zdecydowanie należą do najmocniejszych. Zaprezentowano najlepsze tytuły, wywołujące wielkie emocje.
Czwarty dzień należał do filmu Ostatnia Rodzina o rodzinie Beksińskich, który od miesięcy wzbudza wiele emocji i oczekiwań widzów. To był pierwszy z dwóch pokazów prasowych tego festiwalu, które cieszyły się wielką popularnością - i to pomimo faktu, że przecież odbył się pokaz prasowy w Warszawie kilka tygodni temu. Ależ to jest dobry film! Świetnie napisany i jeszcze lepiej zagrany. To film biograficzny o ludziach, który jest tak zagrany przez aktorów, że zapominamy o znanych nazwiskach, a kompletnie kupujemy kreację. Tego właśnie dokonali Andrzej Seweryn i Dawid Ogrodnik. Zaskakujące jest to, że tak znakomite kino wyszło spod ręki debiutanta - Jana P. Matuszyńskiego. Konferencja prasowa pokazała jednak, dlaczego to mogło się udać. Ciągła praca nad scenariuszem od 2008 roku pozwoliła doszlifować go do perfekcji. W Polsce mamy takie prawo, że każdy film fabularny debiutanta musi znajdować się pod opieką artystyczną jakiegoś znanego filmowca. W tym przypadku przez zbieg okoliczności miał on dwóch opiekunów na różnych etapach produkcji. Przy pracy nad scenariuszem pomagał Jerzy Skolimowski, a potem pałeczkę przejął Wojciech Smarzowski. Dla wielu na pewno udział HBO będzie gwarantem jakości. Na samym końcu konferencji wydarzyła się też zabawna scenka: Andrzej Seweryn i Dawid Ogrodnik zaczęli się przekomarzać, wchodząc w swoje role z filmu. Znakomity efekt. Ten tytuł zdobył już nagrodę dziennikarzy na festiwalu w Gdyni i przyznaję, że sam chętnie na niego zagłosowałem. Wierzę, że wyjedzie z jeszcze niejedną nagrodą.
Pozostałe konkursowe filmy tego dnia to małe, interesujące, ale nieporywające kino - thriller Na granicy oraz Fale. Pierwszy jest dobrze znany widzom, bo wszedł na ekrany kin na początku roku. Na konferencji zdradzono ciekawostki o tym, jak kręcono go w plenerze i jakie było to trudne. Ciekawa była wypowiedź Marcina Dorocińskiego, który zasugerował, że dostał propozycję zagrania w nowym Pitbullu, ale nie zdecydował się na to, bo scenariusz mu się nie spodobał. Wygląda na to, że wizja na ten ten film była inna. Druga propozycja to dramat o dwóch nastolatkach, które grane były przez debiutantki. Zdecydowanie ciekawa pozycja, o której więcej napiszę w recenzji.
Ważnym wydarzeniem tego dnia były obchody 90. urodzin Andrzeja Wajdy połączone z uroczystą prapremierą filmu Powidoki z Bogusławem Lindą w roli głównej (recenzję możecie przeczytać tutaj). Uroczystość przeprowadzono całkiem sprawnie i zabawnie. Na scenie aktorzy zdradzali humorystyczne anegdoty związane z pracą z Wajdą. Panowała naprawdę dobra atmosfera, która sprawiła, że coś, co przeważnie jest sztampowe i nudne, tutaj wyszło ciepło i sympatycznie. Całość prowadziła Grażyna Torbicka. Zasadą na festiwalu jest to, że jeśli zebranym podoba się film, nagradzają go owacją. Im dłuższa, tym lepiej. Tutaj było krótko, tak jakby bez szczególnych zachwytów. Potem można było wypić zdrowie Andrzeja Wajdy i nawet podejść, złożyć mu życzenia oraz zamienić kilka słów. Skorzystałem z tej okazji i chwilę porozmawiałem z żywą legendą polskiego kina. Nie traktował nikogo z góry, z uwagą słuchał, co ma się mu do powiedzenia, i miło odpowiadał. Muszę przyznać, że jestem zaskoczony, jak na żywo bije od niego charyzma. Bez względu na to, czy lubi się jego filmy, czy nie, rozmowa z nim to naprawdę niezapomniane doświadczenie.
Piątego dnia natomiast królował Wołyń, który bezapelacyjnie przyciągnął najwięcej dziennikarzy. Sala pękała w szwach podobnie jak konferencja prasowa, na której nie zabrakło także takich postaci jak Tomasz Raczek czy Grażyna Torbicka. Opowiadano na niej o tym, jaki ten film był trudny dla każdego w tej ekipie. Emocjonalnie ich zmiażdżył i to nie były teksty na pokaz. To dało się naprawdę wyczuć w tym, jak się zachowują, jak mówią i co doświadczenie pracy przy tym filmie dla nich znaczyło. Reżyser podkreślał, że nie tworzy filmu historycznego, bo w Polsce nie ma na to pieniędzy, a sam mimo wszystko miał wielkie problemy z zebraniem budżetu, o których przecież było głośno. Twierdzi, że jest to jego wypowiedź na ten temat, bo opowiada historię fikcyjnej postaci osadzoną w tych prawdziwych wydarzeniach. Wiele osób zgodziło się, że film ten wywoła w Polsce burzę, bo jest ważny i będzie głośno dyskutowany. Padały pytania, czy reżyser nie boi się ataków ze strony polityków i innych osób, dla których jego dzieło może być zbyt kontrowersyjne. Sam nie jest tym zainteresowany i ma zamiar po prostu pracować nad kolejnym projektem. Podkreśla jednak, że jego Wołyń nie jest murem, a mostem. Marzy mu się, że ten film zmotywuje stronę polską i ukraińską do wspólnego badania prawdy związanej z tym, co się tam wydarzyło. Na razie nie wiadomo, czy zostanie on pokazany na Ukrainie, gdyż rozmowy z zainteresowanym dystrybutorem nie posuwają się do przodu.
Tak naprawdę myślałem, że będzie to najmocniejszy film festiwalu. Tak było, dopóki od razu po tym nie obejrzałem Plac zabaw. Niezwykłe kino poruszające ważny i aktualny temat dzieci dokonujących bestialskich czynów. Bez szczegółów powiem, że ostatnia scena trwa siedem minut i jest nakręcona na jednym ujęciu, bez cięć. Jest drastyczna, mocna i porusza emocje w sposób nie do opisania. Działało to tak mocno na zebranych, że spora część w jej trakcie wyszła z sali. Niektórzy mówili: "Niech ta scena już się skończy". Zatem możecie sobie wyobrazić, co reżyser pokazał, że zadziało na widzów mocniej niż Wołyń.
Piątkowy wieczór to impreza TVN, na którą poszedłem z ciekawości, co tam w ogóle będzie się działo. Edward Miszczak poświęcił chwilę, by zaprezentować plany stacji i zapewnić, że nadal będzie aktywnie udzielać się w produkcji polskiego kina. Amok Kasi Adamik, Twarz Małgośki Szumowskiej i Sztuka kochania Marii Sadowskiej to trzy nadchodzące tytuły. Zaprezentowano zwiastuny Amoku i Sztuki kochania - ten pierwszy zapowiada się na dobry, mocny thriller nie w amerykańskim stylu, a drugi to biografia ciekawej postaci, której akcja rozgrywa się na przestrzeni kilku dekad. Innymi słowy film Marii Sadowskiej wymagał odpowiedniego rozmachu realizacyjnego, który na ekranie widać (podobnie jak wielogodzinną charakteryzację Magdy Boczarskiej). Sam bankiet był raczej typowy - dużo jedzenia, picia i muzyki. No i gwiazd, które zjawiły się tam tłumnie.
Dziś rozdanie nagród. Mocno liczę na trzy tytuły w różnych kategoriach: Ostatnia Rodzina, Wołyń i Jestem mordercą. W poniedziałek obszerne podsumowanie całej imprezy.
Źródło: fot. Adam Siennica / naEKRANIE.pl
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat