Najlepsze filmowe parodie
Nie jest łatwo dobrze kogoś sparodiować, ale wciąż wielu próbuje. Oto najlepsze filmowe parodie, czyli te najbardziej udane próby w historii kina.
Nie jest łatwo dobrze kogoś sparodiować, ale wciąż wielu próbuje. Oto najlepsze filmowe parodie, czyli te najbardziej udane próby w historii kina.
Parodia to bardzo wymagający gatunek. Ma swoich mistrzów, ma swoją klasykę, ma też oczywiście dziesiątki słabych filmów, w których komuś wydaje się, że to, co robi, jest zabawne. Wszak wystarczy wziąć garstkę popularnych ostatnio filmowych przebojów i dołożyć do ich fabuły kilka żartów o puszczaniu bąków i już. Tak to dziś wygląda. Ale nie należy zrażać się, oglądając dzisiejsze słabe parodie – dobre opowieści tego typu nigdy się nie starzeją. Zwłaszcza takie, które obok samego parodiowania opowiadają też własną zabawną fabułę. Dziś przypomnijmy sobie najlepsze filmowe parodie; te serialowe (a ich też jest sporo, jak chociażby Spaced czy Community) zostawmy sobie na inną okazję.
Young Frankenstein (1974)
Mel Brooks w mistrzowskiej formie. Ten film bierze z klasyki horroru wszystko, co najważniejsze, i robi sobie z tego jaja. Bez najmniejszych skrupułów. To wszystko, co nas przerażało, teraz nas po prostu bawi, jest ostatecznie ośmieszone i już takie zostanie. Po seansie Młodego Frankensteina nie sposób już oglądać starych horrorów i nie wybuchać co chwila rechotem.
Blazing Saddles (1974)
Oczywiście w takim zestawie nie mogło zabraknąć parodii westernu. Najlepszą ponad czterdzieści lat temu stworzył tenże mistrz Mel Brooks. Niby niewiele było tu trzeba – ot, wystarczył czarnoskóry szeryf i już zrobiło się śmiesznie, ale to dopiero początek żartów w tym filmie. Bardzo warto.
Kentucky Fried Movie (1977)
To kinowe dzieło to w dużej mierze parodia telewizji, ale nie tylko. Debiutujący tu jako scenarzyści bracia Zucker oraz Jim Abrahams nie tylko w serii skeczów wyśmiali mnóstwo ekranowych sztuczek i standardów, ale również nie szczędzili widzom absurdu i ostrych seksualnych żartów, a potem dołożyli do tego półgodzinną parodię Enter the Dragon. Serio.
High Anxiety (1977)
Mel Brooks po raz trzeci. Tym razem za cel swych żartów wybrał sobie kino Alfreda Hitckocka i wyszło naprawdę przezabawnie. Chyba naprawdę mało kto przypuszczał, jak wielki potencjał komiczny kryją w sobie fabuły Vertigo czy The Birds. Brooks to świetnie wyeksponował w swojej komedii i jestem pewien, że rozbawił nawet samego mistrza Alfreda.
Airplane! (1980)
Klasyczna komedia tria ZAZ (Zucker, Abrahams, Zucker), która aż kipi od żartów z kina sensacyjnego, a zwłaszcza z popularnych w latach siedemdziesiątych dramatów lotniczych. To ten film wyznaczył standardy filmowej parodii, które obowiązują do dziś (choć niestety w coraz gorszym wykonaniu). O dwa lata młodszy sequel wysłał bohaterów w kosmos, ale nie miał już siły oryginału.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat