Razer Seiren X - test mikrofonu dla graczy, streamerów i nie tylko
Razer Seiren X to mikrofon, przy którym powiedziałem po odpakowaniu - “ale to jest małe”. Ale czy jego wielkość będzie wyznacznikiem jakości?
Razer Seiren X to mikrofon, przy którym powiedziałem po odpakowaniu - “ale to jest małe”. Ale czy jego wielkość będzie wyznacznikiem jakości?
Firma Razer jest grubą rybą na szeroko pojętym rynku sprzętu dla graczy. Jednak nie o firmie będę tu pisać (w końcu pewnie i tak każdy z Was o niej słyszał lub posiada coś sygnowanego ich logo), więc od razu przejdę do mikrofonu. Zaczynając od początku, co znajdziemy w zestawie? Jest mikrofon (nie jest on specjalnie duży, ale to żaden wyznacznik), podstawka, łączenie z nią oraz kabel USB do podłączenia do komputera. I tak naprawdę to tyle. Żadnych kolorowych bajerów, dodatków. Jedynie mała dioda w kolorze zielonym i czerwonym, która sygnalizuje, czy mikrofon jest włączony, czy nie.
Seiren X jest mikrofonem typu plug-and-play. Po podpięciu do peceta automatycznie zainstalowały się sterowniki, a ja zdziwiłem się po raz pierwszy. Na ekranie ustawień pokazał się nie jeden, a trzy podstawowe mikrofony (Stream, Microphone i Playback). Uruchomił się również się instalator programu Razer Synapse. Swoją drogą jest to bardzo ciekawa rzecz. Możemy w niej spokojnie zapisać nasze ustawienia mikrofonu, a potem zabrać mikrofon na drugi koniec Polski (lub świata). Tam wystarczy ponownie zainstalować odpowiednią aplikację, a po zalogowaniu się na swoje konto nasze ustawienia zostaną zaimportowane.
Po zakończeniu konfiguracji od razu wziąłem się za nagrywanie testowe. Odpaliłem więc Audacity, za pomocą którego nagrywam ścieżki do podcastów i zacząłem działać. Zdziwiłem się po raz drugi, bo myślałem, że te 3 mikrofony zainstalowały się całkowicie bez sensu. Ale nie. Pomimo ustawienia czułości nagrywania na 0,9 w każdym przypadku, dostałem 3 różniące się od siebie ścieżki. Na zwykłym Microphone zebrało się trochę dźwięków z otoczenia oraz szumy. W przypadku Stream i Playback powyższych dwóch było dużo mniej. I to bez żadnych dodatkowych ustawień! Dla mnie to był niesamowity przeskok, bo w moim poprzednim mikrofonie nagrywanie ścieżki do podcastów to była męczarnia, o streamach nie wspominając. W samym OBS musiałem ustawić kilka rzeczy, a potem być prawie przytulonym do poprzedniego mikrofonu, żeby streamować na tyle dobrze, by widzowie nie słyszeli sąsiadów – tak zbierało. Obrabianie ścieżek do podcastów? Mordęga. Dlatego z mojej strony duży plus.
Okazuje się, że za taki stan rzeczy odpowiada superkardioidalna charakterystyka kierunkowości mikrofonu. To ona sprawia, że dźwięki otoczenia są lepiej tłumione (szczególnie te z boku oraz z tyłu mikrofonu), a co za tym idzie również dobrze tłumi dźwięk naszej klawiatury oraz myszki. Dźwięk rejestrowany jest pod mniejszym kątem, a na dodatek naprawdę dobrze redukuje szumy otoczenia. W środku Seirena X znajduje się również uchwyt amortyzujący wibracje, więc nie straszne jest mu nawet mocniejsze tłuczenie w klawisze podczas rozgrywki.
Po tym wszystkim odpaliłem jeszcze Discorda i zatopiłem się w rozmowie na temat kilku gier, które miały ostatnio swoją premierę. Chciałem sprawdzić Seirena X jeszcze w takich warunkach. I wszystko było jak należy. Według znajomych z którymi rozmawiałem, mój głos był czysty, i nie było słychać nawet dość głośno puszczonej bajki w telewizji, którą oglądał właśnie mój syn.
Odpowiadając na pytanie ze wstępu – czy wielkość mikrofonu Razer Seiren X jest jakimkolwiek wyznacznikiem jakości? Absolutnie nie. W tym segmencie cenowym (ok. 450 złotych) będzie to świetny wybór zarówno dla początkujących, jak i tych bardziej zaawansowanych podcasterów oraz streamerów. A wbudowane do niego wejście jack 3.5 pozwoli też na odsłuch, byście mieli pewność, że żadna przesłana przez Was wiadomość nie umknie Waszym słuchaczom oraz widzom.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat