Resident Evil: Village - graliśmy w drugie demo. Jak zapowiada się nowa odsłona serii?
Drugie demo Resident Evil: Village już za nami i co tu więcej mówić – jeszcze bardziej przekonało mnie do tego, żeby sięgnąć po pełną wersję gry.
Drugie demo Resident Evil: Village już za nami i co tu więcej mówić – jeszcze bardziej przekonało mnie do tego, żeby sięgnąć po pełną wersję gry.
Drugie demo Resident Evil: Village, w odróżnieniu od poprzedniego, jest limitowane czasowo. Mamy tylko 30 minut na to, aby sprawdzić je w całości. To jednorazowa przyjemność, więc musimy się zdecydować: czy chłoniemy wszystko, jak jest podane na tacy, wliczając w to przerywniki filmowe, które niestety nie zatrzymują licznika czasu dema, czy też zwiększamy tempo i staramy się ukończyć wszystko to, co przygotowali twórcy.
Ja zdecydowałem się na to pierwsze rozwiązanie, więc nie udało mi się ukończyć wersji demonstracyjnej w zakładanym czasie. Niemniej nie żałuję, że tak właśnie postąpiłem.
Wioska i tajemnica
Rozgrywkę zaczynamy w tytułowej wiosce, która wygląda na dość zapuszczoną, żeby nie powiedzieć: zapomnianą przez Boga. Pierwszą osobą, którą napotykamy w rumuńskiej osadzie, jest starsza – zdaje się obłąkana – kobieta, która plecie trzy po trzy. Oczywiście w jej słowach zapewne jest wskazówka do większej historii naszej postaci i jego krewnych.
Po filmiku otwierającym możemy wreszcie zająć się eksploracją terenu wioski. Ta (przynajmniej w demie) nie jest zbyt wielka. Mamy kilka chat, małych ołtarzyków i mnóstwo nagrobków. Nie wszędzie da się wejść w interakcję, ale są miejsca, gdzie jest to możliwe. Już tutaj możemy zauważyć, że gra będzie serwowała nam backtracking, gdyż są obiekty, do których trzeba się udać po znalezieniu konkretnego przedmiotu.
W demie naszym celem jest dostanie się do zamczyska rodu Dimitrescu. Aby tak się stało, musimy odszukać dwa okrągłe klucze z symbolami, a następnie ułożyć je w odpowiednich miejscach, by tworzyły konkretny wzór. Oba klucze udało mi się odszukać, ale na dotarcie do zamku już mi nie starczyło czasu (niestety).
Demo nie wyjaśnia wiele. Nie wiemy, co się tu stało, dlaczego i kto za to odpowiada. Wiemy natomiast, po co nasz bohater jest tutaj – chce odszukać swoją córkę. Trop zaprowadził go właśnie w to miejsce.
Nie tylko eksploracja
Początkowo zdawać by się mogło, że demo jest tylko prezentacją eksploracji. Tak mi się zdawało przez sporą część gry, dopóki nie zauważyłem, że w ekwipunku Ethan ma broń i nóż. Wtedy zdałem sobie sprawę, że „coś się święci”. Nie myliłem się. Kilka minut później, przy okazji przedostania się do innej części wioski, natknąłem się na pierwszych przeciwników, których mogłem poczęstować ołowiem. To Lykanie czekający na swoje ofiary w wysokiej trawie.
Ponoć można ominąć walkę z nimi, ale w tamtym momencie tego nie wiedziałem i choć przeżyłem spotkanie z tym wymagającym przeciwnikiem, to wystrzelałem się z amunicji, a pewności nie mam, czy ołowiany pocisk podziałał skutecznie i posłał wrogów do piachu. Powiada się, że na Lykanów działa tylko srebro…
Chwila odpoczynku przyszła po dotarciu do kryjówki, która jest dość oczywistym wyborem. Tam już przebywały inne osoby, z którymi wspólnymi siłami udało nam się przedostać się do pozornie bezpiecznego schronienia, gdzie znajdowali się pozostali przy życiu mieszkańcy wioski na czele z panią domu, która jednak długo nie pożyła.
W tym fragmencie dema w większości mamy do czynienia z przerywnikiem filmowym, który prowadzi nas do dalszych działań, a więc ucieczki z chałupy. W tym także takiej z wykorzystaniem samochodu. Warto tutaj wspomnieć, że ten element wygląda niczym kalka rozgrywki z samochodem w Resident Evil 7. Kto grał, ten wie, o czym piszę.
Dalej jest już droga do zamczyska, ale jak ona wygląda? Przekonam się o tym w kolejnym terminie, kiedy demo Resident Evil: Village zostanie ponownie udostępnione. Tym razem jednak pominę przerywniki, bo zżera mnie ciekawość, co los przygotował dla Ethana.
W kwestii technicznej wspomnę, że demo ogrywałem na PS5, lecz w 45 klatkach na sekundę. Ray tracing niestety obniża liczbę klatek z płynnych 60. Można to wyłączyć w opcjach, lecz szkoda mi było tracić na to czas. Podobnie z trybem fotograficznym - jest, ale czy warto poświęcać mu cenny czas z wersji demo? Odpowiedź nasuwa się sama.
Samo demo mnie zachwyciło. Zresztą podobnie jak wcześniejsze i nie mam tu na myśli kiepskiego trybu online, o którym pisałem w tym miejscu. Przed nami jeszcze jedno demo, a potem już maj i premiera pełnego wydania, którego oczekuję - i to mocno!
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat