Serialowe przeciążenie naEKRANIE – 1-7 marca
W najnowszej edycji "Serialowego przeciążenia": „Żona idealna”, „Forever”, „Jane the Virgin”, „Przegląd tygodnia: Wieczór z Johnem Oliverem”, „Saturday Night Live” i „Fortitude”.
W najnowszej edycji "Serialowego przeciążenia": „Żona idealna”, „Forever”, „Jane the Virgin”, „Przegląd tygodnia: Wieczór z Johnem Oliverem”, „Saturday Night Live” i „Fortitude”.
Masa seriali w jednym tekście – to główne założenie „Serialowego przeciążenia”, w którym co tydzień znajdziecie luźne spostrzeżenia o popularnych komediach, dramatach czy proceduralach, ich najnowszych odcinkach, ogólnym poziomie i przyszłości. Gdy natomiast nadarzy się okazja polecić jakiś serial niszowy, nie omieszkamy tego zrobić. Zaczynamy!
„Żona idealna” powróciła do ramówki CBS po niesamowicie długiej przerwie, a choć oglądalność nadal nie zachwyca, to poziom tradycyjnie jest wyśmienity. Trzeba przyznać, że twórcy bardzo dobrze żonglują w tym sezonie wieloma wątkami i na ekranie nie jest tak chaotycznie, jak można byłoby się spodziewać. Alicia cały czas prowadzi kampanię na prokuratora stanowego, potężną linię fabularną ma Cary z jego aresztowaniem, a firma na bieżąco walczy w sądzie. Do tego dochodzi oczywiście historia Kalindy, a zważywszy że Archie Panjabi odchodzi z obsady serialu po 7. serii, trudno stwierdzić, czy interesy bohaterki z Lemondem Bishopem zakończy żywa.
Najnowszy odcinek również rozgrywał się na kilku płaszczyznach, znów przypominając widzowi, jak niesamowicie rozwinęła się ta produkcja od czasów 1. sezonu, w którym była tylko solidnym prawniczym proceduralem. Trzeba tu wyróżnić przede wszystkim sprawę tygodnia i powrót Dylana Bakera w roli Colina Sweeneya. Za każdym razem, gdy ten bohater pojawia się gościnnie w „Żonie idealnej”, scenarzyści potrafią nadać świeżości powracającej wciąż zagadce śmierci jego pierwszej żony. Tym razem Baker pojawił się nawet w podwójnej roli, grając niesamowicie podobnego do Sweeneya australijskiego aktora.
Zawsze imponowało mi to, jak znakomici spece od castingów pracują nad serialem CBS. Jeszcze kilka miesięcy temu obecność Mike’a Coltera i Laury Benanti w gościnnych występach nie była niczym szczególnym, ale przecież to przyszli Luke Cage i mama Supergirl. Wisienką na torcie było tu natomiast pojawienie się żywej legendy telewizji, czyli 86-letniego Eda Asnera w roli homofobicznego i seksistowskiego milionera.
Trudno stwierdzić, jakie plany CBS ma wobec „Żony idealnej”. Raczej tak po prostu jej nie skasuje, bo krytycy ten serial uwielbiają i co roku dostaje on garść nominacji do najważniejszych nagród w branży. Jednak czy to już ten moment, w którym włodarze zaczną rozważać zamówienie skróconego sezonu finałowego? Przekonamy się w maju.
[video-browser playlist="669869" suggest=""]
A teraz w gościnnym występie redakcyjna koleżanka Kasia Koczułap namówi Was do dania szansy „Jane the Virgin” stacji CW:
Czy jest na sali ktoś, kto ogląda "Hart of Dixie"? Domyślam się, że to nieliczna grupa osób. Ja muszę przyznać, że przygody Zoe Hart śledzę z niekłamaną przyjemnością i jest to dla mnie idealny serial do śniadania bądź kolacji. Typowe guilty pleasure, którego seans sprawia przyjemność, a jest na tyle niewymagające, że nie trzeba się na nim skupić. „Hart of Dixie" najprawdopodobniej pożegnamy za 3 odcinki i koniecznie potrzebowałam serialu, który by go zastąpił. Okazało się, że "Jane the Virgin" będzie do tego idealny!
"Jane the Virgin" opowiada o dziewczynie, która przypadkowo została zapłodniona w gabinecie ginekologicznym. Sytuacja jest tym bardziej niecodzienna, że Jane jest... dziewicą. Już jako mała dziewczynka postanowiła, że poczeka na właściwego mężczyznę. Od momentu, gdy okazuje się, że jest w ciąży, jej życie zmienia się o 180 stopni. Ojcem dziecka jest jej bogaty pracodawca, który na dodatek był jej dawnym zauroczeniem. Jej narzeczony nie jest zadowolony z sytuacji, szczególnie że nie znosi tego pierwszego. Dodając do tego nadopiekuńczą, wyjątkowo wierzącą babcię, matkę-piosenkarkę i cudem odnalezionego własnego ojca, wychodzi mieszanka wybuchowa.
I takie jest właśnie "Jane the Virgin". To serial bezpretensjonalny, zabawny, lekki i absolutnie nie należy brać go na poważnie! Każdy odcinek to wyśmiewanie kolejnych zagrywek stosowanych w telenowelach - jest bardzo przesadnie, teatralnie. Wszystko jest przekoloryzowane i emfatyczne, a w każdej kolejnej scenie ukryta jest następna wielka drama. To wszystko jednak jest doskonale zaplanowane, a twórcy bardzo świadomie i umiejętnie z tych zagrywek korzystają. Dodatkowo na wyższy poziom wynosi serial doskonała Gina Rodriguez w głównej roli, która zresztą dostała za nią Złoty Glob. W ciągu ostatnich 14 odcinków wydarzyło się tu dosłownie wszystko - od morderstwa, usiłowania zabójstwa, domowych awantur i wielkich gestów do romantycznych porywów, intryg, a nawet fałszywego kalectwa.
Ostatni odcinek "Jane the Virgin" zostawił nas w niepewności, bo Rafael - ojciec dziecka Jane - zadał jej ważne pytanie. Bohaterka już zdążyła się z nim bowiem związać. A narzeczony? Narzeczony już dawno zniknął z radaru. Uwierzcie, że w nowym hicie CW w ciągu kilkunastu odcinków wydarzyło się więcej niż w niektórych serialach w ciągu dwóch sezonów. Co ważniejsze - to się sprawdza.
[video-browser playlist="669870" suggest=""]
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zajrzeć do dziwacznego świata "Fortitude", to dziś o 20:10 na Ale kino+ możecie zobaczyć pierwsze 2 odcinki. A my zajmijmy się niezwykle ciekawymi (i solidnie obrzydliwymi) rzeczami, do których doszło w ostatnich 2 odsłonach. Serial na pewno staje się z każdym epizodem lepszy i bardziej kompleksowy. Zaczęło się od sprawy morderstwa, która w dłuższej perspektywie okazała się być tylko jednym z elementów niesamowicie intrygującego planu scenarzystów na rozwój historii.
Tożsamość odpowiedzialnego za rzeź z pilota poznaliśmy już w 6. odcinku, ale motywy i okoliczności zdarzenia pozostają dla widzów zagadką. Czy źródłem wszystkiego jest tajemniczy wirus ze znalezionych szczątków mamuta? A może socjopatyczny Markus, nauczyciel z miejscowej szkoły, który wyprawia w tym serialu tak niepojęte rzeczy, że aż strach pomyśleć co knuje? Wciąż nie można wykluczyć tego, że twórcy idą w fantasy. Pojawia się motyw Tupilaqa, stwora zrodzonego z szamanizmu, a najnowszy krwawy atak na jednego z mieszkańców przedstawia nam sprawcę jako kogoś wręcz przez coś opętanego. Może to pradawna choroba, nadnaturalna siła albo jeszcze coś innego - trudno stwierdzić, ale nie zmienia to faktu, że „Fortitude” ogląda się obecnie wyśmienicie, a serial na dobre się rozkręcił.
A to przecież nie wszystkie wątki w produkcji Sky Atlantic. Poznajemy coraz więcej szczegółów odnośnie śmierci Billy’ego Pettigrew i jego tajemniczego geologicznego odczytu. Z tragicznym losem mężczyzny związana jest zawiła konspiracja, a my wciąż zastanawiamy się, co takiego odkrył on pod tą arktyczną pokrywą lodu...
[video-browser playlist="669872" suggest=""]
„Saturday Night Live” powróciło na antenę NBC po swoim wielkim jubileuszowym odcinki z okazji 40. rocznicy programu. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się niczego nadzwyczajnego, ponieważ prowadzącą była Dakota Johnson, czyli aktorka znana z „Pięćdziesięciu twarzy Greya”. Wyszedł jednak całkiem niezły epizod z kolejną dobrą parodią „Birdmana” czy zabawnym hołdem dla Leonarda Nimoya. Wszystkie skecze z najnowszego odcinka znajdziecie na kanale Youtube „SNL”, a wśród nich - garść naprawdę solidnych kawałków. Najlepszy możecie zobaczyć powyżej. Genialnie parodiuje on zaciąg młodych ludzi w USA do terrorystycznej organizacji ISIS. Rewelacyjny pomysł i jeszcze lepsze wykonanie.
A teraz tradycyjnie kilka zdań o – jak zwykle świetnym – „Przeglądzie tygodnia” Johna Olivera. Prowadzący oczywiście musiał odnieść się do morderstwa Borysa Niemcowa i zabawnie skomentować to, że Władimir Putin poprowadzi w tej sprawie śledztwo. Oliver poinformował, że podobno Rosjanie zaczęli żegnać się ze sobą słowami: „Mam nadzieję, że Putin cię nie zabije”. Program przygotował przezabawne przeprosiny dla szczurów, które podobno nie spowodowały epidemii zwanej Czarną śmiercią. Winne temu były przeklęte chomiki. A główną historią odcinka była amerykańska infrastruktura (ten materiał możecie zobaczyć poniżej). Jeśli nie macie ochoty prześledzić całości, dajcie szansę chociaż ostatnim 4 minutom, w których Oliver zaprezentował fałszywy filmowy zwiastun blockbustera pt. „Infrastructure”. W rolach głównych m.in. Edward Norton, Vincent D’Onofrio i Steve Buscemi.
[video-browser playlist="669873" suggest=""]
Na zakończenie - "Forever", które nadal robi swoje i serwuje lekkie oraz przyjemne historie o przygodach nieśmiertelnego patologa, Henry’ego Morgana. W najnowszej odsłonie twórcy mocno zasugerowali, że sekret bohatera niedługo wyjdzie na jaw. Już teraz było bardzo blisko, a w centrum epizodu stała grupa hakerów, która wpadła na trop oszustwa w dokumentacji protagonisty. Wymowne retrospekcje także dają nam sygnał, że na przestrzeni tych ostatnich 5 odcinków ktoś o przypadłości Morgana się dowie. Można tylko mieć nadzieję, że nie nastąpi to w finale na zasadzie cliffhangera, bo ciągu dalszego już możemy nie zobaczyć.
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1974, kończy 50 lat