
Najnowsza recenzja redakcji
Podoba mi się fakt, że twórcy nie mają widza za idiotę. Oczywiście z uwagi na konwencję na pewne rzeczy należy z automatu przymknąć oko, ale o ile w wielu innych produkcjach po rozpierdusze, jaka miała miejsce w finale z ubiegłego sezonu, nie byłoby śladu, tak w Banshee pociąga ona za sobą poważne konsekwencje. Biuro szeryfa zostaje wzięte pod lupę, są przesłuchania, funkcjonariuszom się zdrowo obrywa, a Carrie zostaje skazana. W dodatku agent Racine zaczyna węszyć. Dbałość o ciągłość fabularną zasługuje na pochwałę. Przejdźmy jednak do właściwej części recenzji.
Zwrot "cisza przed burzą" idealnie pasuje do premierowego odcinka nie tylko z uwagi na tytuł jego następcy. Drugi epizod wręcz kipi od akcji, a co drugą scenę można nazwać "zapadającą w pamięć". Jeśli ktoś sądził, że scenarzyści zamierzają przystopować i serial nie będzie już tak wysokooktanową jazdą bez trzymanki, to informuję go, iż żył w błędnym przekonaniu.
Konflikt pomiędzy Proctorem a Longshadowem narasta i to wokół niego kręci się większość wydarzeń "The Thunder Man". Alex wciąż uważa, że to Kai ukradł mu pieniądze, zaczyna więc stosować takie same metody jak jego przeciwnik: wysadzenie w powietrze kilku krów, tak na dobry początek, a później drobny szantaż. W zasadzie nietrudno przewidzieć, jak to wszystko się skończy. Mięsny potentat to stary wyjadacz, który doskonale zna się na swoim fachu, a młody Indianin jedynie próbuje bawić się w gangstera. Z marnym skutkiem zresztą. Finał odcinka z pewnością zapisze się w historii tego serialu, a Burton włączający masaż wodny już w szczególności.
W dalszej części sezonu można oczekiwać, że Longshadow obierze odpowiednią strategię i koniec końców napsuje Proctorowi krwi, bo jakoś trudno uwierzyć, aby ich wspólny wątek nie przerodził się w otwartą wojnę, w której obydwie strony poniosą ofiary. Alex nie docenił siły i sprytu rywala, ale dostał solidną nauczkę i na przyszłość będzie działał ostrożniej oraz z większą rozwagą.
[video-browser playlist="635517" suggest=""]
Ciekawie prezentuje się również historia Carrie, która otrzymała karę 30 dni pozbawienia wolności. Podejrzewam, że jej więzienne doświadczenia będą mieć istotny wpływ na relacje z Hoodem. Kobieta do tej pory nie miała pojęcia, czym dla człowieka jest 15 lat spędzone za kratkami, kiedy każdy kolejny dzień stanowi walkę o dalsze być albo nie być. Teraz, bogatsza w wyniesioną z zakładu karnego wiedzę, inaczej spojrzy na poświęcenie, jakiego dokonał dla niej Lucas. Przy okazji warto wspomnieć o scenie, w której szeryf przywozi Carrie do więzienia, i związany z tym nagły przypływ wspomnień. Od razu widać, jak ogromne piętno na jego psychice odcisnęła wieloletnia izolacja.
Drugi odcinek to także odsłonięcie kilku kart z przeszłości Siobhan. W końcu dowiadujemy się, dlaczego pani funkcjonariusz się rozwiodła, poznajemy też bliżej jej byłego męża. To interesujący, pełen silnych emocji i dramaturgii wątek. Kelly przechodzi wreszcie całkowitą metamorfozę i ostatecznie wychodzi ze skorupki bojaźliwej i zastraszonej dziewczyny, jaką do tej pory gdzieś w głębi cały czas była. Brutalna bijatyka jest zwieńczeniem tej przemiany. A skoro już przy Siobhan jesteśmy, to po raz kolejny pomiędzy nią a jej przełożonym pojawia się seksualne napięcie. Prędzej czy później ta para wyląduje ze sobą w łóżku. Innej możliwości zwyczajnie nie ma.
Jedyna rzecz, do której bym się przyczepił i która zgrzyta mi, odkąd pamiętam, to dziwna relacja pomiędzy Proctorem i jego bratanicą. Nie wiem, czy jest to celowy zabieg, czy też twórcom wychodzi zupełnie przypadkiem, ale patrząc na tę dwójkę, trudno oprzeć się wrażeniu, że łączy ich coś więcej niż tylko więzy rodzinne. Zachowanie Rebekki w stosunku do Kaia zdaje się dalece wykraczać poza zwykłe uczucie, jakim powinno się obdarzać wujka, a przynajmniej w taki właśnie sposób jest to przedstawione widzowi.
Niemniej "The Thunder Man" to świetny odcinek, pełen akcji (kapitalna sekwencja w kasynie) i humoru (reakcja Sugara na ekscentryczny strój Joba - bezcenna), a ponadto doprawiony szczyptą charakterystycznej już dla tego serialu erotyki. Jeśli kolejne epizody utrzymają tak wysoki poziom, to o przyszłość Banshee jestem spokojny. Ubolewam tylko nad tym, że ten sezon zleci w mgnieniu oka i na ciąg dalszy znów przyjdzie nam czekać blisko rok.
Pokaż pełną recenzję
Sezony
Sezon 1
- Pilot (11 stycznia 2013)
- The Rave (18 stycznia 2013)
- Meet the New Boss (25 stycznia 2013)
- Half Deaf Is Better Than All Dead (1 lutego 2013)
- The Kindred (8 lutego 2013)
- Wicks (15 lutego 2013)
- Behold a Pale Rider (22 lutego 2013)
- We Shall Live Forever (1 marca 2013)
- Always The Cowboy (8 marca 2013)
- A Mixture of Madness (15 marca 2013)
Sezon 2
- Little Fish (10 stycznia 2014)
- The Thunder Man (17 stycznia 2014)
- The Warrior Class (24 stycznia 2014)
- Bloodlines (31 stycznia 2014)
- The Truth About Unicorns (7 lutego 2014)
- Armies of One (14 lutego 2014)
- Ways to Bury a Man (21 lutego 2014)
- Evil For Evil (28 lutego 2014)
- Homecoming (7 marca 2014)
- Bullets and Tears (14 marca 2014)
Sezon 3
- The Fire Trials (9 stycznia 2015)
- Snakes And Whatnot (16 stycznia 2015)
- A Fixer Of Sorts (23 stycznia 2015)
- Real Life Is The Nightmare (30 stycznia 2015)
- Tribal (6 lutego 2015)
- We Were All Someone Else Yesterday (13 lutego 2015)
- You Can’t Hide From the Dead (20 lutego 2015)
- All the Wisdom I Got Left (27 lutego 2015)
- Even God Doesn’t Know What to Make of You (6 marca 2015)
- We All Pay Eventually (13 marca 2015)
Sezon 4
- Something Out of the Bible (1 kwietnia 2016)
- The Burden of Beauty (8 kwietnia 2016)
- The Book of Job (15 kwietnia 2016)
- Innocent Might Be a Bit of a Stretch (22 kwietnia 2016)
- A Little Late to Grow a Pair (29 kwietnia 2016)
- Only One Way a Dogfight Ends (6 maja 2016)
- Truths Other Than the Ones You Tell Yourself (13 maja 2016)
- Requiem (20 maja 2016)

