Attack on Titan: sezon 2, odcinek 6 – recenzja
Szósty odcinek Attack on Titan pobił rekord w kategorii „najgorszy moment na zakończenie odcinka.” Twórcy serialu bez litości dręczą widza, skąpiąc mu rozrywki w zdecydowanie za krótkich odcinkach.
Szósty odcinek Attack on Titan pobił rekord w kategorii „najgorszy moment na zakończenie odcinka.” Twórcy serialu bez litości dręczą widza, skąpiąc mu rozrywki w zdecydowanie za krótkich odcinkach.
To całkiem miła odmiana, kiedy okazuje się, że jakiś bohater tego anime jednak przeżył. Co z tego, że dowiadujemy się, że Ymir wciąż żyje, skoro zafundowano nam bardzo długie przypomnienie wydarzeń z poprzedniego odcinka – przeszło dwie minuty. Do tego jeszcze opening i już mamy mnóstwo zmarnowanego czasu antenowego. W Attack on Titan zawsze widzowie mieli okazję obejrzeć mały skrót poprzedniego epizodu, ale tym razem twórcy stanowczo przesadzili. Zwłaszcza, że sezon jest dwa razy krótszy od poprzedniego, a liczy się każda minuta. W końcu to jedno z tych anime, które sprawia wrażenie, jakby każdy odcinek trwał pięć minut. Aż strach się bać, że być może jest to spowodowane cięciami budżetowymi – a najpewniej jest. Po kilku latach czekania na kontynuację widzom należy się jednak pierwszorzędny produkt.
Wracając do fabuły – Ymir jednak żyje, a pewnych dwóch Zwiadowców odkrywa w końcu karty, dostarczając szoku wprost proporcjonalnego do znajomości historii ze stron mangi. Fakt, że Bertholdt Hoover okazuje się gigantycznym Tytanem, zaskakuje naprawdę. Ten niepozorny, wręcz odrobinę nieśmiały człowiek jest w rzeczywistości znanym od samego początku historii Tytanem, siejącym grozę i strach, a przede wszystkim realnie zagrażającym murom, okalającym siedziby ludzi. Odrobinę mniej dziwi to, iż opancerzonym Tytanem jest Reiner Braun – ten bohater akurat zawsze zdawał się coś ukrywać.
Jest jednak coś, co zdumiewa jeszcze bardziej od tożsamości znanych nam od dawna Zwiadowców – sposób, w jaki się oni ujawniają wręcz powala. Całe szczęście, że już wcześniej Zwiadowcy domyślili się prawdy, w innym wypadku stwierdzenie przy słuchającej wszystkiego Mikasie Hej, Eren, chodź z nami, jesteśmy Tytanami, uratujesz w ten sposób świat zakrawałby na totalny absurd. I tak druga część odcinka lekko bawi, skoro tak misternie ukrywana tajemnica zostaje wyjawiona wręcz prostacko. Reiner sam zresztą po chwili zdaje sobie sprawę, że postępuje zupełnie nielogicznie, ale cóż, mleko się wylało, Eren nie ma innego wyjścia, jak stawić czoła nowym przeciwnikom. Tym samym rozpoczynając walkę, która brutalnie zostaje przerwana napisami końcowymi. Przy okazji potwierdza się, jak fantastyczną bohaterką jest Mikasa – nie czeka na rozwój wydarzeń, lecz od razu bez pardonu atakuje Reinera oraz Bertholdta. Jak było wiele bohaterek anime, które zastanawiały się nad podjęciem dalszych działań jeszcze przez pół odcinka? Dobrze też, że Zwiadowcy już wcześniej domyślili się prawdy, oszczędzając widzom zupełnego zaskoczenia z ich strony. Kompozycja epizodu bardzo na tym rozwiązaniu zyskała.
Warrior, kolejny odcinek Attack on Titan po raz pierwszy od dawna coś wyjaśnia, dostarczając mnóstwa gadania ze strony bohaterów oraz mało akcji. Twórcy serialu coraz bardziej znęcają się nad widzami, kończąc każdy epizod w jak najciekawszym momencie, a tym razem pobili samych siebie. To tylko potwierdzenie, jak świetnie wypada 2 sezon, a także sam odcinek.
Źródło: zdjęcie główne: Wit Studio
Poznaj recenzenta
Karolina SzenderaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1976, kończy 48 lat
ur. 1974, kończy 50 lat