Avengers #05: Dostosuj się lub zgiń: Kolejny odcinek serialu – recenzja
Data premiery w Polsce: 15 marca 2017Kolejny tom serii Avengers z Marvel NOW nie ma w sobie żadnej opowieści, prezentuje jedynie fabularne wyrywki, niewiarę zaś zawiesić trzeba bardzo wysoko.
Kolejny tom serii Avengers z Marvel NOW nie ma w sobie żadnej opowieści, prezentuje jedynie fabularne wyrywki, niewiarę zaś zawiesić trzeba bardzo wysoko.
W przypadku Avengers Volume 5: Adapt Or Die w zasadzie trudno powiedzieć, co skłoniło Marvela do złożenia tego komiksu w akurat taką całość. Bo to nie tak, że mamy tu jakiś jasny, spójny wątek fabularny. Dostajemy raczej zlepione ze sobą epizody, które w drugiej części, w wątku Hulka jakoś posuwają się do przodu, generalnie jednak grzęzną w kolejnych rozgałęzieniach. Bo czego tu nie ma! Tom ten liczy sobie ledwie sto trzydzieści stron, a znalazło się miejsce dla podróży w czasie, podróży międzywymiarowych, wędrującej planety na kursie kolizyjnym z Ziemią, wątku naukowców z AIM, śmierci Avengera, czegoś na kształt złych klonów, które potem rozpoczynają własną opowieść, pojedynku drużyn Avengers oraz knowań Iluminatów.
Odnoszę wręcz wrażenie, że komuś coś się pomyliło w kwestii oznaczeń serii, ponieważ Dostosuj się… ukazuje się jako piąty tom cyklu Avengers, ale tak naprawdę fabularnie najsilniejsze związki ma z serią New Avengers, zwłaszcza tomem Wszystko umiera, gdzie mamy wątek rozpadu multiwersum, kluczowy dla finału tego albumu.
W efekcie otrzymujemy marvelowskie pomieszanie z poplątaniem. A przecież w historiach z taką masą bohaterów klarowność rozwoju fabuły wydaje się kluczowa – tu jednak tego zabrakło, trudno oprzeć się wrażeniu, że wizyta alternatywnych Avengers była czymś w rodzaju fabularnego zapychacza, koniec końców kluczowe dla szerszej opowieści wydarzenia z tego tomu można by spisać w kilkunastu linijkach tekstu.
Tyle w tym wszystkim dobrego, że zaskakująco sporo czasu spędzamy z AIM, a więc grupką złych naukowców – maniaków poświęconych idei zdobywania wiedzy, niezależnie od kosztów i metod. Te sceny w Dostosuj się lub giń wypadają najlepiej, bo są po prostu zabawne – absurdalność tych postaci, ich przerysowanie i świetne dialogi sprawiają, że aż żałuje się, gdy scenarzyści wracają do superbohaterów.
Superbohaterów, na których chyba nie mają za bardzo pomysłu. Bo tak jak Infinity wypadła, nadzwyczaj dobrze, tak już o wydarzeniach na Ziemi czyta się coraz trudniej, bo naprzeciw herosom scenarzyści stawiają rozpadające się wszechświaty, wędrujące planety czy inne czasoprzestrzenne załamania, w efekcie czego dostajemy dużo technobełkotu, narad i strapionych min Iron Mena i reszty, wybierających między mniejszym a większym złem.
Źródło: fot. Egmont
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat