Bocian niosący rodzicom małe dziecko - w ostatnich latach ten obrazek jakoś przestał się gdziekolwiek pojawiać. Ale od czego mamy Hollywood?
No właśnie, a jak to było u Was? Załapaliście się na pierwsze, urocze wytłumaczenia "skąd się biorą dzieci?". Pewnie już nie. Wszak stwierdzenia "bocian cię przyniósł" czy "znaleźliśmy cię w kapuście" są dość niewiarygodne, ponieważ mało które dziecko dziś widziało lecące bociany czy pole kapusty. Takie czasy. Pola z kapustą nie uświadczysz, za to dość dokładnych, szczegółowych i wyraźnych fotek pokazujących, skąd się biorą dzieci, w sieci jest mnóstwo, i to pod najdziwniejszymi hasłami. Ale ja nie o tym.
Tu o bocianach, bo idea przynoszenia przez nie dzieci odżyła właśnie w niezłym stylu dzięki Hollywood. Oto kolejna animacja zza Oceanu, przy której cała rodzina może się nieźle zabawić -
Storks. Te, co to (w taki specjalny sposób, nawet dość szczegółowo pokazany, ale na szczęście bardziej metafizyczny niż to, co nam w takich sytuacjach wyskakuje na obrazkach w internecie) produkują dzieci, a potem roznoszą je do rodziców na całym świecie. Tyle tylko, że to już przeszłość. Bocianie szefostwo uznało, że pora iść z duchem czasu, więc zamiast dzieci roznoszą (czy jak to nazwać - rozlatują, dostarczają) do domów absolutnie wszystko. Niczym jakieś drony z Amazona - zamawiasz, a po chwili jest bocian z przesyłką. I wszyscy są zadowoleni. A dzieci? Skoro bociany przestały roznosić, to ludzie musieli je sobie jakoś inaczej wypracować.
Wszystko zmienia się, gdy jeden sympatyczny dzieciak pragnie młodszego rodzeństwa i chce dostać je w tradycyjny sposób - czyli ma je przynieść bocian. W bocianiej centrali w wyniku sporego zamieszania dziecko zostaje wyprodukowane i zostaje już tylko je dostarczyć... Rzecz prosta, zdawałoby się, ale jak wiemy, w dobrych amerykańskich animacjach nie ma czegoś takiego jak proste rzeczy. Ba, tam pojawiają się rzeczy i osoby, które się nie śniły filozofom. Samochód składający się z wilków stał się jednym z moich ulubionych patentów w kinie.
Czy ten film zostanie na długo w pamięci? Śmiem wątpić. Wiele tych pomysłów już gdzieś widzieliśmy - sama podstawowa idea jest jakimś odbiciem echa z
Monsters, Inc.. Zresztą Pixar zrobił przecież film o bocianach - krótkometrażowka
Partly Cloudy towarzyszyła siedem lat temu filmowi
Up. Nie o oryginalność więc tu chodzi. Chodzi o zabawę, a tę
Bociany dostarczają naprawdę dobrej jakości. Główny bohater, towarzysząca mu Tulip (czyli dziewczyna, której kiedyś nie dostarczono do rodziców, bo zaginął adres, więc została między bocianami), rodzina Gardnerów i cała reszta postaci po prostu wzbudza sympatię i chce się to oglądać dalej. No i jak zwykle przy takich okazjach polski dubbing stanął na wysokości zadania i świetnie dopasował się do oryginału (co nie zmienia faktu, że ja już odliczam dni do premiery DVD, bo muszę to jeszcze raz zobaczyć, słuchając głosów Andy'ego Samberga, Kelseya Grammera czy Danny'ego Trejo).
Za bilet na
Storks oraz inne filmy familijne w
Multikinie rodzic zapłaci tyle co dziecko.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h