Boku no Hero Academia - sezon 5, odcinek 4 - recenzja
W czwartym odcinku Boku no Hero Academia akcja nabiera tempa. Starcie między grupami z klas A i B przynosi efektowną i dynamiczną walkę. Oceniam.
W czwartym odcinku Boku no Hero Academia akcja nabiera tempa. Starcie między grupami z klas A i B przynosi efektowną i dynamiczną walkę. Oceniam.
W czwartym odcinku Boku no Hero Academia powracamy do rozpoczętego w poprzednim tygodniu pojedynku między grupami z klas A i B. Na początku twórcy przypomnieli, na czym polega umiejętność Shinso, a także, jak działa jego nowa maska. To pozwoliło lepiej zrozumieć rozgrywające się w szybkim tempie wydarzenia. Walka między grupami rozgorzała na całego. Nie brakowało zwrotów akcji, a każdy bohater miał okazję pokazać próbkę swoich możliwości. Poza tym, że to starcie było widowiskowe, to opierało się na współpracy między postaciami. Nie było tylko zwykłą naparzanką. Bohaterowie szukali słabych punktów u swoich przeciwników i opracowywali strategię ataków. Bardzo dobrze została zachowana równowaga między tymi wymienionymi aspektami a samą walką.
Zaimponowała Tsuyu, która zachowała spokój, opracowała plan działania, a dzięki jej darowi (toksyczny śluz) grupa mogła osiągnąć przewagę w ataku. Kaminari też wykazał się pomyślunkiem, ponieważ wyciągnął wnioski z poprzedniego starcia z Vine. Zobaczyliśmy kilka urywków z poprzednich sezonów, co dobrze zagrało i pokazało, jak nasi bohaterowie się rozwinęli. Poza tym wybrano im też ciekawych przeciwników. Vine już sama w sobie jest oryginalna, szczególnie pod względem religijnej osobowości, ale Kosei Tsuburaba i Hiryu Rin też pokazali się z dobrej strony. Oczywiście najbardziej wyróżnił się Gevaudan, który w formie bestii narobił największego zamieszania. Takie zestawienie grup było strzałem w dziesiątkę.
Najbardziej ciekawiło, jak poradzi sobie podczas walki najmniej doświadczony Hitoshi Shinso. Wcale nie był jak piąte koło u wozu, lecz okazał się pomocny. Maska pomogła mu w kilku momentach, nie wspominając, że dzięki niej jego wizerunek jest jeszcze bardziej osobliwy i tajemniczy. Zastosował także wiążący materiał od Aizawy, ale nie przyniosło to pożądanego skutku, bo Tsuyu musiała go ratować w ostatniej chwili. Mimo to atak bandażami wyglądał efektownie. Chłopak zasłużył na pochwały.
Animacja i kreska w tym odcinku nie osiągnęła najwyższego poziomu, ale kilka dynamicznych i płynnych ujęć, jak podczas walki Kaminariego z Gevaudanem robiło wrażenie. Można mieć zastrzeżenia co do pnączy Vine, które zostały wygenerowane w komputerze. CGI tym razem nie sprawdziło się podczas pojedynku, bo wyglądało sztucznie i gryzło się z rysunkową animacją 2D. Z kolei metalowa muzyka w tle dodawała werwy i mocy wydarzeniom.
Najnowszy odcinek Boku no Hero Academia wciągał od początku do końca. Nawet brak Deku czy Bakugo w akcji nie przeszkadzał, bo rywalizacja między tymi grupami była absorbująca. Nie zabrakło też humoru (Vlad King jako komentator). Do tego obecność postaci Shinso sprawiała, że pojedynek był tak ciekawy. Pierwsze starcie było efektowne i oby kolejne poszły w jego ślady.
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat