Brooklyn 9-9: sezon 1, odcinek 9 – recenzja
Brooklyn Nine-Nine nie zwalnia tempa, dając nam kolejną dawkę dobrej zabawy.
Brooklyn Nine-Nine nie zwalnia tempa, dając nam kolejną dawkę dobrej zabawy.
Rywalizacja obu departamentów jest ogólna, ale konfliktowi przewodzą Perralta oraz oficer straży, w którego gościnnie wciela się Patton Oswalt. Ponownie zwariowane pomysły scenarzystów serialu się sprawdzają. Jest momentami głupkowato (bójka, zjazd po rurze), udaje się osiągnąć poziom parodii (wzruszenie po wyznaniu Perralty), ale to wszystko działa. Ten wątek dostarcza dobrej dawki wrażeń, a przede wszystkim jest zabawny. Tak, osiąga specyficzny poziom wyśmiewania różnych schematów i stereotypów, ale twórcom nie brak pomysłów, by robić to umiejętnie i z sukcesem. Sama sprawa także na plus.
Nieoczekiwanie asystentka Holta w końcu do czegoś się przydaje. Rozmowy z kandydatami na posadę informatyka w posterunku są dziwaczne, ale nie do końca przekonuje mnie zawarta w nich dawka humoru. Lepiej jest, gdy kobieta wyjaśnia Holtowi, dlaczego każdy z kandydatów się nie nadawał, co jednocześnie wyjawia nam nietypowy przebieg rozmów. Najlepsza jest scena ze zdenerwowaną Diaz walczącą z drukarką. Dobrze w to wszystko wpasowuje się Terry, którego motywowanie nowego pracownika może się podobać.
[video-browser playlist="633685" suggest=""]
W odcinku twórcy zawężają nam relacje dwóch głównych kobiet w serialu - Diaz i Santiago. Przez większość czasu Santiago dokucza Diaz, bo nie może znieść tego, że ona takiej oferty nie dostała. Momentami wygląda to zabawnie, ale jednak najważniejsze w tym wszystkim jest ukazanie ich relacji, które wyglądają bardzo komicznie.
Brooklyn Nine-Nine bawi, wciąga i trzyma równy poziom. Jeśli ten serial nie dostanie 2. sezonu, będzie to rozczarowujące.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat