Chemical Hearts - recenzja filmu
Chemical Hearts to dojrzały młodzieżowy film o nastoletniej miłości naznaczonej tragedią. Twórcy ambitnie mierzą się z ciężkim tematem straty, ale niestety fabuła się nie broni, a monotonia zabiła emocje. Oceniam.
Chemical Hearts to dojrzały młodzieżowy film o nastoletniej miłości naznaczonej tragedią. Twórcy ambitnie mierzą się z ciężkim tematem straty, ale niestety fabuła się nie broni, a monotonia zabiła emocje. Oceniam.
Chemical Hearts skupia się na nastolatku, który zakochuje się w zamkniętej w sobie dziewczynie. Ta nie pozwala do siebie dotrzeć, ale w miarę upływu czasu rodzi się między nimi uczucie. Jednak Grace skrywa dramatyczną tajemnicę, która wpływa na ich wzajemne relacje.
Młodzieżowy dramat podejmuje bardzo poważny temat utraconej miłości życia, traumie i radzeniu sobie z żałobą. Film miał ambicję, aby przedstawić poważną, niebanalną historię pełną uczuć. Sprzyjało temu spokojne tempo wydarzeń, melancholijny sposób opowiadania oraz muzyka, która budowała poetyczną i zadumaną atmosferę. Delikatność i kameralność filmu okazała się jednak pułapką.
Aby opowiedzieć dojrzałą historię, potrzebny jest odpowiedni scenariusz, który wykorzysta umiejętności utalentowanych aktorów. Tego zabrakło, ponieważ historia tej skomplikowanej miłości nie wyzwala prawie żadnych emocji. Nie czuć między bohaterami rodzącej się więzi i trudno określić, co ich do siebie przyciąga. Poezja jest tylko pretekstem, aby zwrócili na siebie uwagę, a nie stworzyła podwaliny pod romantyczny klimat. Brak chemii ma swoje uzasadnienie w fabule, ale przez to film traci coś ważnego, co powinno stanowić o jego uroku i głębi.
Na ekranie nie widać tego, że bohaterowie pod wpływem uczuć przechodzą wewnętrzną przemianę, dojrzewają i stopniowo otwierają się przed sobą. To powinno być siłą napędową filmu wzbudzającą zainteresowanie, aby kibicować temu związkowi, żeby przetrwał ciężkie chwile i kryzysy. Niestety te uczucia bohaterów są niewyraźne i miałkie, a przez to punkty zwrotne fabuły nie działają. Jakby zakazano aktorom większej ekspresji. Szczególnie Lili Reinhart ma ochotę pokazać coś więcej, a ciągle wydaje się hamowana i stłamszona. W rezultacie wkrada się do Chemical Hearts monotonia, a seans i główna bohaterka zaczynają męczyć.
Film stara się też przekazać pewne mądrości o związkach uczuciowych, ale one też wprowadzane są bez wyczucia i łopatologicznie. Szczególnie jest to widoczne, gdy do głosu dochodzi siostra Henry’ego. Podobnie jest z pozostałymi drugoplanowymi postaciami, których wątki nie stanowią integralnej części fabuły. Nie wpływają na głównego bohatera, aby ten mógł lepiej zrozumieć świat i życie uczuciowe. Wypełniają tylko czas, więc w rezultacie historia się zupełnie nie klei. Takich niepotrzebnych elementów w Chemical Hearts jest więcej, jak na przykład całkowicie zbędny wątek homoseksualnego związku przyjaciółek Henry’ego. Mowa też tu o wstawkach informujących widza o chemicznych zmianach zachodzących w mózgach nastolatków, którzy w tym wieku kształtują swoją osobowość. Ani trochę to nie wzbogaca fabuły, nie edukuje, ani nie oddziałuje na bohaterów czy widzów. Ot, taka ciekawostka z kapelusza, aby wytłumaczyć jakoś tytuł produkcji.
Na szczęście główni aktorzy Austin Abrams i Lili Reinhart są przekonujący w swoich rolach, a kamera ich lubi. Dobrze skupiają na sobie uwagę. Nie przesadzają z ekspresją, ale rozumiem, że taki miał być właśnie ton filmu. Jednak przez tą powściągliwość Chemical Hearts nie wzbudza emocji z wyjątkiem kilku momentów, w których Reinhart ma okazję zabłysnąć z powodu dramatu jej postaci. Jednak nie ma mowy o żadnych wzruszeniach. Natomiast Abrams po prostu stawia na naturalność, co dobrze mu wychodzi. Z kolei nie można powiedzieć, że drugoplanowi aktorzy nie są wyraziści, ale nie zostają wykorzystani w należyty sposób. Stanowią tylko barwne tło.
Chemical Hearts to niestety nudnawy i nijaki film o dojrzewaniu, który nie uderza w emocje, jak można było tego oczekiwać. Fabuła nie wciąga i nie ciekawi. Ta produkcja mogła być czymś więcej niż tylko historią nastoletniej miłości z dramatem w tle. Potencjał był spory, ale wyszedł film przeciętny i bez wyrazu. Szkoda, bo przy takiej obsadzie zapowiadał się naprawdę interesująco. Twórcy włożyli w niego serce, ale zabrakło w nim chemii.
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1960, kończy 64 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1967, kończy 57 lat