Kopciuszek - recenzja filmu
Cinderella to kolejna adaptacja Kopciuszka. Czy warto było po raz kolejny reanimować tę historię?
Cinderella to kolejna adaptacja Kopciuszka. Czy warto było po raz kolejny reanimować tę historię?
Kopciuszek był już opowiadany na milion różnych sposobów. Mieliśmy bardziej klasyczne podejścia jak Cinderella z 2015 roku lub produkcje rozgrywające się współcześnie, w których główna bohaterka marzyła o karierze zawodowej tancerki albo musiała pracować w barze szybciej obsługi swojej macochy. Dla wielu osób kolejna adaptacja tej samej baśni może być równie interesująca, co odgrzany obiad z niedzieli, jednak takie filmy nigdy nie przestają się sprzedawać. Najnowsza Cinderella też zyskała sporą popularność, jednak razem z nią przyszło wiele negatywnych recenzji, które nazywają ją jedną z najgorszych produkcji w tym roku. O dziwo, mimo pełnego przygotowania bojowego na starcie z prawdziwym paździerzem, seans okazał się całkiem dobrą rozrywką.
Ta wersja Kopciuszka przypomina trochę popularne w ostatnich latach musicale, takie jak Hamilton czy Six. Próbuje opowiedzieć nam rozgrywającą się w dawnych czasach historię we współczesny sposób, przez co bohaterowie wypowiadają się bardzo na czasie, a obsada jest niezwykle zróżnicowana. Na podobieństwo wspomnianych widowisk ważną rolę odgrywa tu muzyka – a przynajmniej powinna – i widać, że taki był zamysł. Problemem jest głównie to, że bardziej chwytliwe piosenki można bez problemu znaleźć w każdym filmie na Disney Channel. Utwory wydają się bardzo do siebie podobne, a tekst często polega na powtarzaniu trzech podobnych do siebie fraz. Jednym z niewielu momentów, gdy muzyka nie wydawała się elementem zrobionym na siłę, była scena na balu, która wyszła obłędnie. Jednak przez większość czasu musimy słuchać, jak macocha po raz osiemnasty powtarza, że jest materialistką.
W tej adaptacji Kopciuszek wcale nie chce iść na bal, by na chwilę wyrwać się ze swojej żmudnej codzienności. Nasza ambitna protagonistka pragnie szyć sukienki, co jest skandaliczne w świecie, w którym kobiety nie mogą prowadzić biznesu. Nawet gdy zakochuje się w księciu, na pierwszym planie dalej stawia siebie i wybiera podróże po świecie zamiast życia w przepięknym, ale ciasnym dla tak kreatywnej osoby zamku. Cała warstwa moralizatorska produkcji jest mniej więcej tak prosta, jak budowa cepa. Wszystkie morały są podane w bardzo oczywisty sposób. Ten świat dla dorosłego widza może wydawać się momentami aż zbyt uproszczony i naiwny, jednak przekaz, by inwestować w swoje marzenia, wydaje się wciąż czymś istotnym dla młodszych odbiorców. Książę jest gotowy zaryzykować dla Kopciuszka właśnie dlatego, że miłość nie powinna wymagać od ciebie porzucenia pasji. To morał, z którym czasem nie radzą sobie nawet o wiele ambitniejsze produkcje.
Humor Cinderelli momentami jest naprawdę niezły i pokazuje spory dystans do siebie, choć jest kilka scen, które aż mrożą krew w żyłach z zażenowania. Na przykład kłótnia z królem, gdy protagonistka usiadła na jego pomniku, by lepiej widzieć przemówienie. Albo spotkanie z Wróżką Chrzestną, które jest przekoloryzowane i próbuje być niezwykle na czasie, ale wychodzi bardzo niezręcznie. Bohaterowie są jednak sympatyczni. Szczególnie ciekawa jest kreacja macochy, którą mimo wszystko da się zrozumieć. Kobieta nie ma nawet nic przeciwko temu, by jej podopieczna wyszła za mąż za księcia, skoro zrobi to z niej członka rodziny królewskiej tak samo, jak gdyby na jej miejscu była któraś z jej biologicznych córek. Próbuje zapewnić dzieciom w miarę godne życie. Lepiej byłoby jednak, gdyby tyle o tym nie śpiewała.
Zasługującą na pochwałę częścią filmu jest strona wizualna. Cinderella ma przepiękne, bajkowe kostiumy i scenografię. Wszystko jest tu niezwykle kolorowe i teatralne. Estetyka buduje lekki i przyjemny klimat filmu, a rozmaite suknie cieszą oczy. Często adaptacje znanych baśni decydują się na trochę bardziej stonowany wygląd, a jednak to niesamowita frajda oglądać coś tak przesadzonego i zbliżonego do oryginalnego ducha produkcji dla najmłodszych. W dodatku to wszystko pasuje do trochę naiwnej i prostej, ale jednak optymistycznej opowieści o dziewczynie, która ma wielkie marzenie.
Cinderella to prosty i niewymagający tytuł. Czasem jest zabawny intencjonalnie, czasem zabawne jest to, jak bardzo jest oderwany od rzeczywistości i przesadzony. Zachwyca barwnymi kolorami i pięknymi kostiumami, jednak to nie jest dobry musical, mimo zatrudnienia bardzo utalentowanej piosenkarki w głównej roli. Osoby z niską odpornością na niezręczne dialogi powinny trzymać się od niego z daleka, jednak z przymrużeniem oka to nieironicznie całkiem niezła rozrywka. Film nie traktuje siebie zbyt poważnie i trzeba podobnie podejść do niego.
Poznaj recenzenta
Paulina GuzKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1969, kończy 55 lat