Cloak & Dagger: sezon 1, odcinek 1 i 2 – recenzja
Każda stacja chce mieć u siebie jakiś serial sygnowany logiem Marvel. Jako że największe tytuły i najbardziej rozpoznawalne postaci są już od dawna pozajmowane, niektórzy muszą sięgać głębiej w świat superbohaterów. Tak narodził się pomysł na ekranizację Cloak & Dagger.
Każda stacja chce mieć u siebie jakiś serial sygnowany logiem Marvel. Jako że największe tytuły i najbardziej rozpoznawalne postaci są już od dawna pozajmowane, niektórzy muszą sięgać głębiej w świat superbohaterów. Tak narodził się pomysł na ekranizację Cloak & Dagger.
Tandy Bowen (Olivia Holt) i Tyrone Johnson (Aubrey Joseph) łączy traumatyczne przeżycie, o którym oboje słabo pamiętają. Mają jakieś przebłyski wspomnień, ale brakuje im szczegółów. Podczas przypadkowego spotkania na imprezie uaktywniają się ich moce. Jednak jako że pochodzą z zupełnie różnych klas społecznych, nie są w stanie się porozumieć. Tandy to drobna złodziejka i kombinatorka, Tyrone natomiast to dobrze zapowiadający się koszykarz, który ma problemy z temperamentem. By osiągnąć pełnię swoich możliwości, będą musieli współpracować. Wszyscy, którzy czytali wersję komiksową, wiedzą, że to prędzej czy później nastąpi, pytanie tylko kiedy i w jakich okolicznościach.
Marvel's Cloak and Dagger nie jest serialem o superbohaterach. Przynajmniej podczas pierwszych dwóch odcinków. To opowieść o trudnym dorastaniu nastolatków. O noszeniu w sobie gniewu na otaczającą rzeczywistość. O niesprawiedliwości, która się wydarzyła, i o tym, że otoczenie nie jest w stanie im pomóc, czy może nawet nie jest tym zainteresowane. Dostajemy więc krótkie origin story tłumaczące, w jaki sposób nasi bohaterowie otrzymali swoje moce, ale jeśli liczycie, że już w pierwszym odcinku nauczą się z nich korzystać i połączą siły, to nic z tego. To będzie długotrwały proces. Twórcy bardziej skupiają się na psychice nastolatków i ich problemach w domu czy szkole, niż na pokazywaniu ich unikalnych mocy. W ciągu tych dwóch odcinków nie pojawia się też żaden czarny charakter, z którymi tytułowi bohaterowie będą musieli się zmierzyć. Mało tego, może w ogóle go nie być, bo tak jak wspomniałem, to na razie nie jest produkcja o superbohaterach ratujących świat. To nie jest produkcja pokroju Arrow czy The Flash. Jeśli miałbym poszukiwać jakiegoś serialu, do którego mógłbym go porównać, to najbliżej jej do Marvel's Jessica Jones. Tematyka w niektórych miejscach przywodzi na myśl też Runaways, tyle że ma poważniejszy i dużo mroczniejszy klimat. Na razie nacisk jest położony na to, by oni sami się uratowali. Zmienili jakoś swoje życie.
Nie jest to jednak jakiś dramat dla nastolatków z rozterkami miłosnymi. Jest to ciekawie nakreślona historia dwóch z pozoru różnych charakterów, które jednak mają ze sobą dużo więcej wspólnego, niż by się mogło wydawać. Dotykamy tu problemu narkotyków, napastowania seksualnego, rasizmu i korupcji w policji. Każdy z tych problemów mocno wpływa na to, jakimi ludźmi są nasi bohaterzy. Definiuje ich. Sprawia, że nie mogą się odnaleźć w społeczeństwie. Nie mają nikogo kto by ich mógł potrzymać za rękę i wskazać odpowiednią drogę. Do wszystkiego muszą dojść sami metodą prób i błędów. I właśnie dlatego tak dobrze się tę historię ogląda. Jest ona bardzo realistyczna na tym ludzkim poziomie. Życie tytułowych bohaterów jest podobne do naszego w pewnym stopniu. Część widzów na pewno będzie mogła się z nimi identyfikować.
Pod względem wizualnym serial prezentuje się znakomicie. Mroczny klimat miasta potęguje atmosferę grozy. Do tego świetnie zostały ukazane moce zarówno Cloaka, jak i Dagger. Jej świetlny sztylet wygląda świetnie, a mrok otaczający Tyrone’a wygląda niezmiernie realistycznie.
Castingowo również twórcy się popisali. Zarówno Olivia Holt jak i Aubrey Joseph świetnie pasują do powierzonych postaci. Nadają im autentyczności. Zarówno wyglądem, jak i charakterem bardzo przypominają komiksowe pierwowzory. Dają im na ekranie świetną energię. Z miejsca kupujemy ich kreacje.
Czy Cloak & Dagger uda się utrzymać ten charakter i poziom przez cały sezon? Jest to bardzo prawdopodobne. Komiks, na podstawie którego powstał, nie jest wszystkim bardzo dobrze znany, więc twórcy mogą eksperymentować z opowieścią i wprowadzać różnych bohaterów bez mierzenia się z dużą rzeszą fanów, która na przykład będzie niezadowolona z doboru czarnego charakteru. Tu twórcy mają dowolność. Do tego takie seriale jak Legion udowodniły, że nie trzeba się trzymać ślepo komiksowego pierwowzoru. Ważne, by sama historia była wciągająca. Na razie pierwsze dwa odcinki prezentują się bardzo dobrze i dają nadzieję na ciekawy pierwszy sezon.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat