Dark Matter: sezon 3, odcinek 1 i 2 – recenzja
Po roku nieobecności Dark Matter powraca do stacji SyFy i robi to dobrze. Widać, że stacja po wielu latach posuchy zwraca coraz większą uwagę do dbałości o swoje seriale. To dobrze, bo jak na razie było tylko The Expanse i właściwie długo nic. Oczywiście Dark Matter to nie ten sam poziom, ale z sezonu na sezon sprawia coraz więcej frajdy.
Po roku nieobecności Dark Matter powraca do stacji SyFy i robi to dobrze. Widać, że stacja po wielu latach posuchy zwraca coraz większą uwagę do dbałości o swoje seriale. To dobrze, bo jak na razie było tylko The Expanse i właściwie długo nic. Oczywiście Dark Matter to nie ten sam poziom, ale z sezonu na sezon sprawia coraz więcej frajdy.
Z załogą Razy spotykamy się dokładnie w tym momencie, w jakim się z nią rozstaliśmy – tuż po wybuchu stacji EOS 7. Tak, jak stacja została rozbita na drobne kawałki, tak poszczególni członkowie zostali rozdzieleni. I tak Dwójce z Szóstką udało się wydostać Grabieżcą ze stacji. Piątka z pomocą komandor Truffault wraca na pokład Razy, natomiast Trójka trafia na planetę z członkiem służb Zwierzchnictwa Galaktyki. Każde z nich ma oczywiście jeden cel – wrócić na swój statek, by obmyślić plan dalszych działań. Nie wdając się w szczegóły, każdemu z nich się to udaje. Co więcej, Raza z nic nie znaczącego kiedyś gracza staje się kolcem w oku nie tylko korporacji, ale też byłego członka swojej załogi – Ryo Ischidy, na którym zwłaszcza Dwójka chce się zemścić za śmierć Nyx.
Tyle wstępu. Powrót serialu do wakacyjnej ramówki należy ocenić jako naprawdę dobry. Serial nie stracił nic ze swojej lekkości i uroku. Co więcej, odnosi się wrażenie, że z sezonu na sezon same efekty specjalne są coraz lepsze. Niektóre lokacje generowane komputerowo prezentowały się naprawdę dobrze. Sama fabuła, choć początkowo trochę niespójna, bardzo szybko zaczęła składać się w całość. To naturalnie detale, ale bardzo istotne zwłaszcza w produkcji spod znaku science fiction. Nie doświadczamy tu praktycznie ani jednego momentu, w którym mielibyśmy wrażenie, że twórcy traktują widza niepoważnie. To ogromny skok jakościowy w porównaniu z tym, co mieliśmy jeszcze w pierwszym sezonie. Dark Matter zmierza dobrą ścieżką, wypracowując sobie coraz lepszą markę i będąc zwyczajnie coraz lepszym serialem.
To, co też cieszy, to powrót wszystkich znanych nam aktorów do swoich postaci. Choć twórcy mieli furtkę, w której spokojnie mogli się kogoś pozbyć, nie zrobili tego. Tu ukłon przede wszystkim w stronę Zoie Palmer. Grana przez nią postać Androida bardzo ewoluowała, choć widać, że to dopiero początek. Jej pierwsze próby pokazywania ludzkich emocji są momentami bardzo zabawne i nie odczuwamy przy tym żadnego zażenowania. To wciąż najlepiej wykreowana postać tego serialu i czasem aż szkoda, że to ona właśnie nie gra pierwszych skrzypiec. Z drugiej strony, kiedy dostajemy takie smaczki, jak scen w hangarze, gdzie wybija kilku wrogich żołnierzy a potem zdmuchuje dym z nad luf karabinów, nam to rekompensują.
Ewoluowała również postać Ryo Ischidy, ale to jest uzasadnione fabularnie. Czwórka po odzyskaniu pamięci musiał wręcz zmienić swój charakter i postępowanie. Minusem jednak jest to, że odgrywający jego postać Alex Mallari średnio się do tego nadaje, stąd mamy praktycznie tą samą postać, ale wrzuconą w zupełnie inne okoliczności.
Co do reszty, należy powiedzieć sobie jasno – oni mogą, ale nie muszą nas zaskoczyć odgrywanymi przez siebie postaciami. Istotne jest to, że przyzwyczailiśmy się do ich postaci i wiemy, że drzemie w nich jeszcze ogromny potencjał fabularny. Inna kwestia to ta, czy w dobie rozpoczętej wojny w galaktyce twórcy będą nas karmili dodatkowymi historiami. Dwa pierwsze odcinki pokazały, że mogą z tego korzystać jak z furtki wypełniającej czas antenowy. Tym razem wyszło to bardzo ciekawie, ale czy tak będzie zawsze dopiero się przekonamy.
Dark Matter status wybitnego serialu mieć nie będzie, to oczywiste, ale to bardzo dobra i zdecydowanie niegłupia rozrywka w czasie wakacyjnej posuchy. Plusem jest też to, że serial czerpie często z klasyki tego gatunku, co tylko dodaje frajdy. I dobrze, bo po bardzo dobrym, ale jednak dość mocno ciężkim klimacie The Expanse – Dark Matter świetnie to równoważy.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Paweł SzałankiewiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat