Dorwać Ramireza. Akt 2 - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 8 grudnia 2021Warto było czekać na kontynuację Dorwać Ramireza. Drugi tom gangsterskiej opowieści jest obszerniejszy od pierwszego, ma jeszcze bardziej szaloną fabułę, a popkulturowych odniesień do lat osiemdziesiątych jest w nim co niemiara.
Warto było czekać na kontynuację Dorwać Ramireza. Drugi tom gangsterskiej opowieści jest obszerniejszy od pierwszego, ma jeszcze bardziej szaloną fabułę, a popkulturowych odniesień do lat osiemdziesiątych jest w nim co niemiara.
Wygląda na to, że twórca komiksu, Nicolas Petrimaux, po bardzo dobrym przyjęciu pierwszego tomu złapał pełny wiatr w żagle i postanowił w pełni pokazać, na co go stać. I choć okładka kontynuacji ma niemal bliźniaczo podobną grafikę do tej z pierwszej odsłony, to w jej centralnym punkcie mamy najbardziej zaskakujący element. Tytułowy bohater zaprezentowany jest tutaj w nietypowej pozie wraz z odkurzaczem, ale bardziej niż na pracownika AGD wygląda na gitarzystę wykonującego solówkę na koncercie. Wszystko z biegiem czasu się wyjaśnia - muzyczny wątek staje się niezwykle istotny dla fabuły. Tym samym mamy do czynienia z najdziwniejszym popkulturowym połączeniem w komiksie, który na naszych oczach zmienia się z gangsterskiego AGD w wybuchową, morderczo-rockową mieszankę.
Jak dobrze pamiętamy z pierwszego tomu, życie Ramireza - spokojnego, acz błyskotliwego pracownika serwisu AGD - bardzo mocno się skomplikowało. Ścigają go gangsterzy z meksykańskiego kartelu, w jego firmie dochodzi do wybuchu, a na dodatek na skutek kolejnych zbiegów okoliczności jego los wiąże się z losem dwóch kobiet napadających na banki. Na dodatek jest jeszcze jego ojciec, który okazuje się być profesjonalnym mordercą na usługach kartelu, który na swój sposób troszczy się o bezpieczeństwo i przyszłość syna. Bo Ramirez ma wszystko, aby móc pójść w jego ślady, tyle że wcale tego nie chce. A ojciec, jak możemy przekonać się w drugim tomie, należy do wymagających i stawia sprawę jasno. Czy Ramirez rzeczywiście zmieni się - jak możemy sądzić po zajawce z początku pierwszego tomu - w bezwzględnego profesjonalistę?
Może pokrótce opisana fabuła nie brzmi zbyt odkrywczo, ale pochwalić trzeba sposób opowiadania.
Kiedyś opowieści gangsterskie - opowiadane na nowy sposób, z postmodernistycznym zacięciem - zaczął uprawiać Quentin Tarantino i jego naśladowcy. Petrimaux idzie w podobnym kierunku. Nie jest jednak zwykłym odtwórcą, tylko autorem, który szuka nowych środków wyrazu w uprawianym przez siebie gatunku. Owszem, zabaw konwencją mieliśmy już mnóstwo, ale AGD, a następnie muzyczne odniesienia w formie pastiszu - bo rzeczywistość, którą kreuje Petrimaux tylko udaje lata osiemdziesiąte - składają się na coraz bogatszą w popkulturowe bodźce opowieść. To album w niezwykły sposób dopracowany, nie tylko w formie sposobu rysowania, ale również w wielu detalach, w których autor wykorzystuje popkulturowe smaczki. W pierwszym tomie mieliśmy przerywniki w formie reklam wiążących się z fabułą, a w drugim Petrimaux nie poprzestaje tylko na nich. Zresztą sami powinniście się przekonać.
Wyraziści są również bohaterowie, na czele z dwoma uciekinierkami, z których jedna przypomina Ramirezowi nieżyjącą żonę. Jest jeszcze coraz bardziej złowieszczy, zdeterminowany i siejący zniszczenie Ramon, no i wspomniany już ojciec Ramireza, który jest niczym zaawansowany wiekiem, ale wciąż morderczo skuteczny ninja. Wszystko to dzieje się w oparach nieustannej groteski, choć z drugiej strony Petrimaux dla swoich bohaterów nie stosuje taryfy ulgowej i dlatego możemy być nie raz mocno zaskoczeni rozwojem wydarzeń. I właśnie dlatego szalona fabuła o podążającym na koncert Ramirezie wypada autentycznie i przekonująco, a nieustannie rozbudowywana przeszłość głównego bohatera ma pokazać, że historia ta tkwi na naprawdę mocnych fundamentach. I tak też jest, po prostu wierzymy w tę jadącą po bandzie historię. Głównie za sprawą cichego, tytułowego bohatera porwanego w wir wydarzeń, pragnącego żyć spokojnym życiem, na które nie pozwala mu jego przeszłość. Opowieść się rozpędza i zapewne znowu przyjdzie czekać nam rok na ciąg dalszy, ale ten komiks jest wart czekania, bo jest po prostu znakomitą popkulturową rozrywką.
Poznaj recenzenta
Tomasz MiecznikowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat