Drwale: sezon 1 - recenzja
Data premiery w Polsce: 2 sierpnia 2020Drwale są fabularnym serialem National Geographic. Jak wypada produkcja stacji, która do tej pory nie była kojarzona z takimi projektami?
Drwale są fabularnym serialem National Geographic. Jak wypada produkcja stacji, która do tej pory nie była kojarzona z takimi projektami?
Już na etapie promocji zdawało się, że Drwale nie będą przedstawiać sielankowej historii o realizowaniu marzeń w Nowym Świecie. Produkcja w mroczny sposób rozprawia się z tajemnicą krwawych masakr, towarzyszących osadnikom Nowej Francji u schyłku XVII wieku. Całość oparto o powieść Annie Prolux - wyróżnionej Nagrodą Pulitzera autorki Kronik portowych oraz Tajemnicy Brokeback Mountain. Trudno bez znajomości historii Kanady odpowiedzieć na pytanie o autentyczność przedstawionych bohaterów, ale bez wątpienia serial pokazuje wydarzenia w taki sposób, że czuć powagę zdarzeń.
Wśród przybywających do Nowego Świata kolonistów poznajemy szereg bardzo różnych charakterów z odmiennymi motywacjami. W centrum wydarzeń jest oczywiście wspomniana masakra, ale i biznes związany z wycinką drzew i przerabianiem drewna na potrzebne dla ludności przedmioty. Staje się to też od razu jednym z komentarzy dotyczącym postawy człowieka stawiającego pierwszy krok na niewydeptanej jeszcze ziemi. Tłumaczącego i usprawiedliwiającego się za pomocą zuchwałej retoryki chrześcijańskiej.
Tematów i tropów w serialu jest znacznie więcej i choć da się odczuć niekiedy misję edukacyjną produkcji, to jednak scenariusz został tak przemyślany, żeby dać widzom przede wszystkim doznania wynikające z obcowania z mroczną produkcją o złożonej historii. Do tego postarano się o zbudowanie odpowiedniego klimatu; las potrafi przytłoczyć. W centrum opowieści początkowo mamy dwóch bohaterów, ale później się to zmienia i z każdym kolejnym odcinkiem poznajemy więcej postaci rozszerzających perspektywę o coś więcej.
Niestety tutaj wychodzi pierwsza poważna wada serialu. Nie wszyscy bohaterowie wprowadzani do historii są na tyle ciekawi, by mogli odkładać w czasie rozwój innych wątków. Bardzo często takie zabiegi narracyjne dają satysfakcję, gdy pierwszoplanowi bohaterowie wracają z mocnym uderzeniem, ale trudno sobie wyobrazić obcowanie z serialem w ten sposób z tygodnia na tydzień. Taka forma na pewno lepiej sprawdziłaby się przy przynajmniej jednym odcinku dziennie. Tym bardziej, że w środku sezonu przytrafia się lekka zadyszka i akcja zdecydowanie zwalnia. Ta krótka pauza nie zostaje wypełniona odpowiednio ciekawą treścią. Na szczęście każdy z odcinków pozostawia po sobie na tyle mocną końcówkę, że występuje ta chęć czekania na kolejny rozdział historii.
Wyobrażam sobie, że obrana konstrukcja może być kłopotliwa, zwłaszcza na początku. Drugim wyraźnym problemem jest fakt powracających motywów, związanych z zawieraniem sojuszy i zdradą. Można mieć nawet wrażenie w pewnym momencie, że ta mięsista historia swoim tempem przypomina operę mydlaną. Brzmi jak poważny zarzut, ale odczucie to nie udziela się we wszystkim odcinkach i raczej odnosi się do wspomnianych przestojów. Często też daje się zaakceptować taki obrót spraw, bo być może tak właśnie powinna prezentować się sytuacja na dziewiczej ziemi, gdzie ścierają się bardzo różne charaktery z różnych miejsc na świecie.
Wśród postaci nie brakuje naprawdę ciekawych portretów. Mamy chociażby Mathilde (Marcia Gay Harden), która w świecie zdominowanym przez mężczyzn pokazuje, że jej głos także jest istotny. Świetne wrażenie sprawia europejski ekscentryk Claude Trepagny, grany przez Davida Thewlisa. Jest też ambitny przedsiębiorca Elish Cooke (Thomas M. Wright), którego wątek pokazuje coś całkowicie odmiennego od reszty postaci. Wszyscy z nich starają się na swój sposób prowadzić konkurencyjne dla siebie interesy na nowym obszarze i obserwowanie tego stanowi dużą przyjemność.
Drwale są dramatem historycznym, pełnym przemocy, wielkich osobowości (David Thewlis kradnie ekran w każdej scenie) i brudu, nie tylko w znaczeniu dosłownym, ale też metaforycznym. Sposób prowadzenia narracji może stanowić przeszkodę, zwłaszcza na początku, ale zdecydowanie warto przejść te mniej udane momenty, bo koniec jest zdecydowanie lepszy. Tym bardziej, że postarano się o zbudowanie naprawdę ciekawego klimatu i mamy świetnych aktorów wyciskających wszystko ze swoich postaci.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat