El Cucuy
W piątym odcinku twórcy Grimm oferują coś innego, co pokazuje nam, że mitologia tego serialu ma jeszcze wiele asów w rękawie.

W Grimm zawsze widzieliśmy różne wariacje baśni, które tworzyły jedną, dość spójną i w miarę hermetyczną mitologię. Co prawda jest ona stopniowo rozbudowywana, ale nigdy nie mieliśmy takiego odcinka jak "El Cucuy". Tym razem scenarzyści inspirują się folklorem krajów hiszpańskojęzycznych, pokazując tytułową postać potwora, jakiego żaden Grimm nigdy wcześniej nie spotkał. Dzięki temu epizod nabiera zupełnie innego wyrazu, bo za centralną postać w sprawie kryminalnej mamy kogoś, kogo nie da się w ogóle sklasyfikować normami zaprezentowanymi przez Grimm. Jednocześnie twórcy udowadniają, że to uniwersum ma w sobie ogrom potencjału, który wychodzi poza to, co Nick ma spisane w przyczepie.
Sama sprawa rozpoczyna się w miarę zwyczajnie - bandyci, przestępstwo i niewinna ofiara. Klimat zaczyna się rodzić w momencie, gdy pierwsza osoba wzywa tytułowego El Cucuy. W miarę rozwoju sprawy, gdy pojawiają się ofiary, wydawałoby się, że twórcy prezentują odcinek sztampowy i przewidywalny. Nie mógłbym jednak bardziej się mylić, gdyż sugestii tego, kim może być El Cucuy, dostaliśmy kilka, a ostatecznie żaden z moich faworytów nie był tym stworzeniem. To miłe zaskoczenie, bo twórcy pozbyli się banału i oczywistości, opowiadając historię w sposób ciekawy, intrygujący i emocjonujący.
[video-browser playlist="633611" suggest=""]
Kiedy już poznajemy El Cucuy, cieszy w tym wszystkim reakcja bohaterów, którzy nie wiedzą, o co chodzi. Wszyscy na czele z Renardem są zszokowani, bo nikt nigdy o czymś takim nie słyszał. Patrząc w tej chwili na chłodno na fabułę, powinniśmy się domyśleć, że tą osobą jest właśnie postać stojąca w tle i wzbudzająca najmniej podejrzeń. Sama końcówka, gdy El Cucuy ponownie rusza na polowanie, pokazuje nam bohaterów w pozytywnym świetle. Wiedzą, że ta postać czyni dobro, więc nie próbowali na siłę wsadzić jej za kratki (jakby chcieli, mogliby coś tu wymyślić pomimo okoliczności).
Związek Monroe i Rosalee idzie krok dalej, gdyż w równaniu zaczyna się pojawiać temat rodziców. Scen niewiele, ale wzbudzają sympatię i mają naturalnie odpowiednią dawkę humoru. Pozytywnie wypada także reakcja Juliette na obwieszczenie o matce Nicka. Bałem się, że twórcy pokuszą się o banał z jakimiś fochami, ale na szczęście bohaterka wie, dlaczego było to tajemnicą i nie robi dramatu. Po prowadzeniu wątku Renarda jestem już prawie pewien, że to on jest ojcem dziecka Adalind, a nie Eryk, jak nam sugerowano.
Odcinek nietypowy, wyjątkowy, klimatyczny i niezwykle wciągający. Takie Grimm to ja lubię.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 42 lat
ur. 1976, kończy 49 lat
ur. 1983, kończy 42 lat
ur. 1939, kończy 86 lat
ur. 1963, kończy 62 lat

Lekkie TOP 10
