Fear the Walking Dead - sezon 7, odcinek 5 - recenzja
Data premiery w Polsce: 9 maja 2016Fear the Walking Dead zaserwował odcinek, w którym nie brakowało dramatów bohaterów. Ale kilka nietypowych scen wzbudziło mieszane uczucia. Oceniam.
Fear the Walking Dead zaserwował odcinek, w którym nie brakowało dramatów bohaterów. Ale kilka nietypowych scen wzbudziło mieszane uczucia. Oceniam.
Piąty odcinek Fear the Walking Dead skupił się na Sherry i Dwightcie, którzy schronili się przed wybuchem głowic nuklearnych w domu pewnej rodziny. Teraz działają jako Dark Horses i mają swój kodeks, który jednak nie uchronił ich przed schwytaniem przez ludzi Victora. Ich ponowne spotkanie było trochę dziwne. Głównie ze względu na Stranda grającego na dachu wieżowca w golfa. Ten początek wraz z motywem Dark Horses już zapowiadał, że odcinek będzie miał nieco inny ton niż pozostałe.
Strand wyznaczył misję Sherry i Dwightowi, żeby przyprowadzili Mickey, która uciekła z Wieży. Szybko odnaleźli kobietę, która okazała się byłą wrestlerką. Nawiązali z nią dobry kontakt, co nie jest regułą w tym serialu. Zazwyczaj ludzie są wobec siebie podejrzliwi i wrogo nastawieni. Dwight okazał się zagorzałym fanem wrestlingu i samej Mickey. To była ciekawa odmiana, bo wiązała się też z historią wielkiej miłości Mickey i poszukiwaniem swojego partnera. Sherry i Dwight podzielali jej nadzieję na happy end w związku z własnymi doświadczeniami, więc ich chęć pomocy wyszła tutaj naturalnie. Nie wspominając, że mieli też wspólny cel, żeby dotrzeć do Padre.
W odcinku nie zabrakło dramatów postaci. Z rozkazu Victora, który stał się złoczyńcą tego sezonu, zginęła cała rodzina, u której mieszkali Sherry z Dwightem. To zaskakiwało i smuciło, ale nie w takim dużym stopniu jak powinno. Aktorzy zagrali bez przekonania, więc ta śmierć nie wywoływała dużych emocji. Na szczęście więcej ich znalazło się w scenie, w której Mickey odkryła, że jej ukochany zamienił się w zombie, co bardzo przeżyła. Aisha Tyler pokazała się z dobrej strony, bo to cierpienie malujące się na jej twarzy były przekonujące. Szkoda tylko, że już tak dobrze jej nie poszło podczas odczytywania listu od Cliffa, który też treścią nie porywał.
Bardziej zapadły w pamięć te sceny, które budziły… rozbawienie. Przede wszystkim chodzi o zabijanie zombie w wrestlingowym stylu, czego można było się spodziewać. Dlatego widzowie widzieli kilka znanych ciosów z ringu, jak uderzenia głową przeciwnika o narożnik, nokaut krzesłem czy nawet „tombestone”, które posłużyły do wybicia hordy zarażonych. A w finale tego starcia Mickey zaprezentowała firmowy skok z lin. Sceny akcji wyglądały w miarę efektownie, ale twórcy przesadzili przy wykorzystaniu muzyki reggae w tle, która kompletnie tu nie pasowała. Powodowała wesołość, a nie dreszczyk emocji. Śmiech mógł też wywołać koń, który kopnął Eli, co było słabe i niepoważne.
Odcinek skończył się interesująco, bo Sherry i Dwight natknęli się na grupę ludzi, która poszukuje mityczne Padre. Wiele wskazuje na to, że mamy do czynienia z osobami, które atakowały Victora, a później zabrały głowicę nuklearną. Ale tak naprawdę trudno to stwierdzić, ponieważ wszyscy mają na sobie własnoręcznie zrobioną odzież ochronną, a na twarzach noszą maski (gazowe) z powodu skażenia terenu. To zaczyna już być męczące w tym sezonie, choć niewątpliwie jeszcze bardziej odczuwa się postapokaliptyczny klimat serialu. Natomiast wciąż musimy czekać na to, żeby odkryć, czym jest Padre. Przynajmniej jesteśmy tego bliżej niż w ostatnich odcinkach.
Doceniam, że twórcy Fear the Walking Dead mają taką swobodę kreatywną, że mogą wprowadzać w życie szalone pomysły. Zresztą to nie pierwszy raz, jeśli przypomnimy sobie balon w kształcie butelki piwa. Balansują na granicy autoparodii, ale pilnują się, żeby jednak jej nie przekroczyć. W efekcie bywa groteskowo jak w tym epizodzie, w którym jeszcze biją w oczy nałożone filtry, żeby usilnie podkreślić klimat postapo. Ta nietypowa historia została dobrze poprowadzona, bo nawet znalazły się nawiązania do Negana i The Walking Dead, co cieszy. Po prostu sposób jej realizacji budzi mieszane uczucia. Twórcy przekombinowali, ale mimo wszystko odcinek dostarczył trochę rozrywki, choć nie takiej, której oczekuje się od tego serialu. Strach się bać, co przygotowali w końcówce pierwszej połowy 7. sezonu…
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat