Flamin' Hot: Smak sukcesu – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 9 czerwca 2023Flamin' Hot: Smak sukcesu w reżyserii Evy Longorii jest dostępny w ofercie Disney+. Czy warto obejrzeć?
Flamin' Hot: Smak sukcesu w reżyserii Evy Longorii jest dostępny w ofercie Disney+. Czy warto obejrzeć?
Flamin' Hot: Smak sukcesu to inspirowana prawdziwymi wydarzeniami historia Richarda Montañeza – Amerykanina wywodzącego się z rodziny meksykańskich imigrantów, który według krążących opowieści był pomysłodawcą nowego smaku chipsów Frito-Lay, inspirowanego kuchnią z jego rodzinnych stron. O projekcie słychać było już w 2019 roku, kiedy to na stanowisko reżyserki zaangażowana została Eva Longoria, dla której byłby to pełnometrażowy debiut za kamerą. Choć trwało to długo, teraz, po czterech latach od pierwszych informacji na ten temat, efekt pracy twórców możemy wreszcie obejrzeć na Disney+. I z przyjemnością spieszę donieść, że jest on całkiem zadowalający.
Nowa produkcja to typowa pozytywna historia utrzymana w schemacie „od zera do milionera” – obserwujemy początki Montañeza w spółce Frito-Lay, gdzie został zatrudniony jako woźny, a następnie jesteśmy świadkami tego, jak za sprawą swojej determinacji szybko osiąga awans w strukturach firmy. Nie chodzi mu jednak tylko o stanowisko czy pieniądze – to, co jest dla niego najważniejsze, to zapewnienie należytego rozgłosu kulturze meksykańskiej i sprawienie tym samym, by mniejszość latynoamerykańska była zauważona i doceniona nie tylko w skali lokalnej, ale też globalnej. Główny bohater myśli wielkimi kategoriami, przepełnia go idealizm. W filmie to wszystko rzeczywiście czuć, ale – co najważniejsze - udaje się to osiągnąć bez patosu. Twórcy wkładają w tę opowieść dużo serca i emocji, a kolejne działania Montañeza są tak dobrze umotywowane, że zwyczajnie nie da się mu nie kibicować. Co ciekawe, o faktycznym Montañezie słychać dużo sprzecznych głosów, a internetowe źródła nie potwierdzają, że to faktycznie on jest jedynym pomysłodawcą nowego smaku chrupek. Jeżeli jednak potraktujemy film wyłącznie w kategoriach rozrywkowych i odsuniemy na bok dokumentowanie faktów, w dalszym ciągu możemy się na seansie po prostu dobrze bawić.
Poza inspirująca i dającą nadzieję historią, silną stroną tej produkcji jest też obsada – aktorzy dają z siebie wszystko, a między postaciami czuć prawdziwą chemię. Widzimy wyraźnie, że bohaterowie grają do jednej bramki i wspólnymi siłami chcą osiągnąć zamierzony cel. Z oczywistych względów w obsadzie najbardziej błyszczy Jesse Garcia w głównej roli Richarda Montañeza – cała produkcja spoczywa głównie na jego barkach, a dzięki charyzmie i urokowi aktora z jego postacią bardzo łatwo sympatyzować. W obsadzie (choć już w znacznie mniejszej roli) wyróżniają się też Annie Gonzalez (w roli rezolutnej żony bohatera, Judy Montañez) oraz Tony Shalhoub – jego Roger Enrico, największa szycha w strukturach Frito-Lay, jest dokładnie tak majestatyczny, jak widzą go wszyscy podlegli mu pracownicy, co tworzy obraz niemalże półboga. Decyzje castingowe są tu naprawdę trafione, a każda z postaci jest barwna, pełna charyzmy i przede wszystkim ludzka, dzięki czemu na wszystko, co dzieje się na ekranie, patrzy się naprawdę dobrze.
Film jest również bardzo poprawny technicznie – twórcy nie boją się stosować wyrazistych kolorów, efektów specjalnych czy pomysłowo wprowadzanego slow-motion (przy którym ewidentnie puszczają oczko do widza, umiejętnie balansując na granicy kiczu i patosu). Kino biograficzne często wpada w pułapkę monotonii, schematyczności czy przesady, ale tutaj mamy do czynienia z czystym wytworem rozrywkowym, który przede wszystkim ma sprawić nam frajdę podczas seansu. Czuć, że twórcy mają wszystko pod kontrolą i że film, który oglądamy, jest dokładnie takim produktem, jaki chcieli pokazać publiczności. Inspirowana faktami historia podana w tak przystępnej formule smakuje naprawdę dobrze i – co najważniejsze – autentycznie. Historia bawi i budzi emocje, bo przepełniona jest nadzieją oraz najzwyklejszym człowieczeństwem. Takiemu seansowi naprawdę łatwo dać się porwać.
Flamin' Hot: Smak sukcesu to prosta, aczkolwiek fajna i pozytywna opowieść, która zawiera w sobie zarówno elementy wzruszające, jak i zabawne. Nie są to wyżyny kina biograficznego, ale tak naprawdę ta wesoła produkcja wcale nie pretenduje do tego, by się tam znaleźć – film ma na celu przede wszystkim zagwarantować dobrą rozrywkę i faktycznie radzi sobie z tym umiejętnie, oferując widzom dynamiczną, kolorową i pełną muzyki opowieść. Niezależnie od tego, na ile mocno ta opowieść osadzona jest w rzeczywistości, a na ile to fikcja, całość zbudowana jest bardzo przemyślanie i ogląda się to po prostu z przyjemnością. To dobra propozycja na przyjemny seans w wolny wieczór – zaopatrzcie się tylko w paczkę chipsów!
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat