Flash: sezon 9, odcinek 13 (finał serialu) - recenzja
Data premiery w Polsce: 23 listopada 2024Finałowy odcinek serialu Flash to koniec drugiej produkcji, która była fundamentem Arrowverse od The CW. Oceniam epizod.
Finałowy odcinek serialu Flash to koniec drugiej produkcji, która była fundamentem Arrowverse od The CW. Oceniam epizod.
Flash w finałowym odcinku ma spore problemy. Zacznijmy od kwestii antagonisty (a raczej antagonistów). Eddie jako awatar Negative Speed Force pełni funkcję zapychacza czasu ekranowego, a nie pełnoprawnego złoczyńcy. Po prostu w finale musiała pojawić się jakaś postać, która robiłaby za czarny charakter. To był więc dobry moment na to, aby przywrócić Eddiego do życia. Cobalt Blue w jego wykonaniu wpisuje się w obszerną galerię łotrów, którzy wylatują z pamięci w chwili zakończenia odcinka. Podczas seansu miałem poczucie zażenowania przez poziom napisania postaci. Nie czułem, że bohater ten może stanowić prawdziwe zagrożenie dla Team Flash. A najbardziej chciało mi się śmiać, gdy doszło do sceny, w której Eddie niczym Lord Sith używa pioruna jak miecza świetlnego. Dobra inspiracja, ale nic nie wniosła. Szkoda, bo w Cobalt Blue był spory potencjał. Jednak twórcy nie mieli już czasu, aby rozwinąć jego wątek.
To samo tyczy się reszty złoczyńców, których Eddie sprowadził z niebytu. Chodzi oczywiście o głównych złych poprzednich sezonów: Reverse-Flasha, Zooma, Savitara i Godspeeda. To miało jedynie wpleść pewną sentymentalną nutkę do finałowego epizodu, bo tak naprawdę antagoniści do niczego się nie przydali. Stali się workami treningowymi dla poszczególnych członków Team Flash. Szczerze? Spodziewałem się o wiele bardziej ekscytującego starcia z czarnymi charakterami. Miałem nadzieję, że potyczka ta zyska bardziej epicki wymiar. To był słaby wystrzał z rozmokniętej petardy, a nie potężna eksplozja rozrywki. Walka Team Flash z Cobalt Blue i jego zespołem łotrów to jedno z najnudniejszych starć, jakie widziałem w telewizji w ostatnich latach. Zero ciekawych rozwiązań, które trzymałyby w napięciu. A sekwencja, w której złoczyńcy spotykają się po raz pierwszy, tak raziła cringe'em i złym scenopisarstwem, że uszy krwawiły.
Jednak największy problem finałowego odcinka Flasha to kompletny brak emocji i serca! Nawet takie sekwencje jak narodziny Nory czy oświadczyny Joe nie wzbudziły we mnie zupełnie nic – ani wzruszenia, ani zażenowania. Sceny, które miały nieść jakiś ładunek emocjonalny, były mi obojętne. A to chyba najgorsze, co może przytrafić się historii. Być może wynika to z tego, że twórcy nie potrafili zbalansować mroku z bardziej pozytywnymi scenami. Pierwsza część odcinka jest bowiem pełna patosu, a druga lukru, od którego może zemdlić. Takie przechodzenie ze skrajności w skrajność nigdy nie służy produkcji, a finałowy epizod Flasha stanowi tego doskonały przykład. Szkoda, bo liczyłem na o wiele lepsze pożegnanie z produkcją, która przecież rozpoczęła swój bieg w telewizji bardzo dobrze.
To nie znaczy, że w finałowym odcinku nie było kilku ciekawych momentów. Można pochwalić scenę z powrotem Caitlin do Team Flash. To chyba jedyna sekwencja w całym epizodzie, która wzbudziła we mnie jakieś emocje. Bardzo się ucieszyłem, że wróciła jedna z lepiej napisanych postaci. Ponadto obecność Nory można określić dobrym, niewymuszonym comic reliefem. Bohaterka wprowadziła odrobinę humoru – i chwała jej za to! Interesującym zabiegiem była ostatnia scena, gdy Barry wysłał w niebo błyskawicę, która wybiera trzy osoby. To może być zapowiedź jakiegoś spin-offu. Zatem moja ciekawość została rozbudzona, ale na razie tylko tyle.
Finałowy odcinek serialu Flash nie spełnił moich wymagań. Był przeraźliwie nudny i pozbawiony emocji. Szkoda, bo warto było pożegnać ten serial – dobry w pierwszych sezonach! – z jakimkolwiek sercem. Jednak tak się nie stało.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1992, kończy 32 lat