Frontier: sezon 1, odcinek 2 – recenzja
Data premiery w Polsce: 21 listopada 2024Frontier w drugim odcinku jasno wskazuje drogę, którą będzie kroczył serial w bieżącym sezonie. Jest to szlak wytarty przez Wikingów, Grę o tron i wiele innych produkcji historyczno-kostiumowych. Niestety, jak na razie nie wnosi nic oryginalnego do gatunku, prezentując nam wiele wytartych rozwiązań fabularnych. Jeśli jednak komuś taka odtwórczość nie przeszkadza, będzie się na propozycji Discovery Canada doskonale bawić.
Frontier w drugim odcinku jasno wskazuje drogę, którą będzie kroczył serial w bieżącym sezonie. Jest to szlak wytarty przez Wikingów, Grę o tron i wiele innych produkcji historyczno-kostiumowych. Niestety, jak na razie nie wnosi nic oryginalnego do gatunku, prezentując nam wiele wytartych rozwiązań fabularnych. Jeśli jednak komuś taka odtwórczość nie przeszkadza, będzie się na propozycji Discovery Canada doskonale bawić.
Frontier ma kilka niewątpliwych zalet, dzięki czemu powinien zainteresować fanów opowieści historycznych. Czas i miejsce akcji zostały bardzo dobrze oddane w scenografii i w kostiumach postaci. Najnowszy odcinek omawianego serialu może wielu osobom skojarzyć się z takimi produkcjami jak The Revenant Alejandro Gonzalesa Inarritu czy gra komputerowa Assassin's Creed III. Mimo pewnych różnic w okresie i lokalizacji między wyżej wymienionymi przykładami a Frontier, niektóre cechy charakterystyczne są wspólne i stanowią atut serialu. Mroźne leśne odstępy, ogrzewane ogniem kominka karczmy, zaśnieżone mieściny opanowane przez żołnierzy czy indiańscy autochtoni próbujący ułożyć sobie życie w niesprzyjających warunkach atmosferycznych – wszystko to buduje ciekawy klimat i trafnie oddaje nastrój tamtych czasów. Discovery Canada (podobnie jak History przy Vikings) spełnia swoją misję w sposób właściwy. Precyzyjna prezentacja uwarunkowań historycznych, geograficznych i społecznych danego okresu jest dużo ważniejsza w takich produkcjach niż interesująca fabuła. Frontier wydaje się właśnie być tego typu serialem, bo mimo świetnego tła, przedstawiana opowieść pozostawia wiele do życzenia.
Twórcy serialu próbują na siłę zbudować wielowątkową fabułę, przedstawiając działania kilku konkurujących ze sobą frakcji. Niestety żadna z nich nie wypada przekonująco. Widać tutaj jasną inspirację Game of Thrones i innymi tego typu produkcjami. Anglicy są krwiożerczy, Francuzi chciwi, a Indianie poczciwi. Ten zarys fabularny jest tak standardowy i przewidywalny, że aż zęby bolą, a kolejne perypetie głównych bohaterów tylko potwierdzają tę tezę. Przede wszystkim dzieje się niewiele – zarówno na poziomie dynamiki akcji, jak i przy rozwoju postaci. Twórcy podobnie jak w pierwszym odcinku, próbują w jasny sposób zaprezentować podział sił, wpływy poszczególnych frakcji czy główne punkty zapalne. Akcji jest mało, a jeśli już się zdarza, nie podnosi widzom ciśnienia, a stanowi raczej krótki „czasoumilacz” pomiędzy kolejnymi dialogami. Na uwagę zasługuje jedynie frapujący cliffhanger, sugerujący, że misja ratownicza, której podjęli się główni bohaterowie, finalnie zakończyła się fiaskiem. Kilkanaście ostatnich sekund naprawdę zaskakuje, co jest bardzo dobrym prognostykiem przed kolejnym epizodem.
Dużą wadą serialu są również papierowe postacie, choć chlubny wyjątek stanowi tu oczywiście Declan Harp. Główny bohater, którego świetnie portretuje Jason Momoa, to kolejny charakterystyczny heros, mający zadatki na prawdziwą ikonę telewizji, zajmując należne mu miejsce obok takich twardzieli jak Ragnar Lothbork czy Jax Teller. Zupełnie po innej stronie znajduje się natomiast drugi główny protagonista Michael Smyth, w którego wciela się niejaki (albo raczej nijaki) Landon Liboiron. Wizualnie przypomina Edwarda ze Zmierzchu, co i tak nie jest największym zarzutem skierowanym w tę postać. Jego gra aktorska stoi na naprawdę niskim poziomie, a sam bohater jest napisany tak sztampowo i stereotypowo, że już po kilku minutach jego obecności na ekranie zaczynamy się nudzić. Stanowi on zdecydowanie najsłabszy segment serialu. Aby trochę ubarwić tę osobę, scenarzyści wprowadzili do fabuły pewnego wątpliwej moralności księżulka – alkoholika, będącego ekranowym partnerem Michaela Smytha. Wszystko wskazuje, że będzie to postać komiczna, mimo że na tę chwilę bardziej drażni, niż śmieszy. Dajmy mu jednak szansę, bo kryje on w sobie pewien potencjał na ciekawą historię.
Drugi odcinek Frontier już za nami i możemy być pewni, że serial będzie sukcesywnie powiększał pule swoich fanów, którzy nie przywiązując dużej uwagi do miałkiej i wtórnej fabuły, skupią się na tle historycznym. Pod tym względem serial Discovery Canada stoi na bardzo wysokim poziomie i można mieć nadzieję, że kolejne odsłony w tym segmencie zostaną równie skrupulatnie poprowadzone jak omawiany epizod. Gdyby tylko udało się dopracować wątki poszczególnych postaci, mielibyśmy dużego konkurenta dla kultowych Wikingów.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat