G20 - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 10 kwietnia 2025Viola Davis jako bohaterska pani prezydent staje oko w oko z terrorystami, którzy postanawiają zaatakować szczyt G20 i porwać światowych przywódców.
Viola Davis jako bohaterska pani prezydent staje oko w oko z terrorystami, którzy postanawiają zaatakować szczyt G20 i porwać światowych przywódców.

Ta produkcja od samego początku wyglądała podejrzanie znajomo. Pani prezydent Sutton (Viola Davis) postanawia zabrać swoją rodzinę na szczyt G20, gdzie będzie dyskutować o potrzebie reformy światowego systemu finansowego. Ta wspólna wycieczka ma pomóc jej naprawić rozpadające się relacje z dziećmi, zwłaszcza ze sprawiającą spore problemy córką. Sprawy mocno się komplikują, gdy obrady zostają brutalnie przerwane przez najemników. Grupa dowodzona przez niejakiego Rutledgera (Antony Starr) bierze przywódców państw na zakładników. Sutton i ochroniarz Manny Ruiz (Ramón Rodríguez) jako jedyni mogą powstrzymać szaleńców.
Nowa produkcja Amazona to połączenie Szklanej pułapki z Olimpem w ogniu i Air Force One. Problem polega na tym, że reżyserka w życiu nie nakręciła czegokolwiek, co chociaż stało obok kina akcji. I to niestety widać na każdym kroku. Film G20 jest pełen niezgrabnych schematów z innych produkcji, luźno połączonych fabułą. Postacie są jednowymiarowe i nieciekawe, a sam motyw terrorystów – kuriozalny. Nie ma w tej historii niczego zaskakującego ani wciągającego. Brakuje choćby jednego bohatera, który zyskałby sympatię widza. Sutton cały czas ma poważną, wkurzoną, a może nawet obrażoną minę, jakby Davis grała za karę. Antony Starr dostał chyba polecenie od pani reżyser, by wcielić się w kalkę Homelandera z serialu The Boys, tylko bez supermocy – z pewnego siebie dowódcy najemników bardzo szybko przeistacza się w rozhisteryzowanego gościa, który nie chce stracić kontroli. Wypada to bardzo groteskowo, przez co daleko mu do panteonu groźnych terrorystów kina akcji.
G20 miało chyba odwoływać się do tradycyjnego kina akcji, w którym jeden człowiek stawia czoła armii terrorystów. I nie mam nic przeciwko takim produkcjom – lubię je! Są odprężające, a w ich centrum często znajduje się sarkastyczny bohater, który jednym zdaniem potrafi rozładować napięcie i wywołać śmiech na sali, nie zamieniając historii w parodię. Hollywoodzkie kino jest naszpikowane takimi postaciami. Problem polega na tym, że ten gatunek trzeba rozumieć, a reżyserka Patricia Riggen jest w nim kompletnie zagubiona. Dostała dość duży budżet i fajną obsadę, ale nie miała pojęcia, co z tym zrobić. Widać, że nie potrafi kierować aktorami. Miałem wrażenie, że wszyscy pracowali za karę, a przed zejściem z planu powstrzymywał ich jedynie pokaźny czek od Amazona. W żadnej scenie nie poczułem, że dobrze się bawili.
Gdyby jeszcze pani prezydent była zwykłą kobietą postawioną w niezwykłych okolicznościach, która dostała szansę, by wykazać się swoją odwagą. Nie, reżyserka musiała dać nam Johna Rambo w czerwonej spódnicy. Otóż Sutton to była wojskowa. Znakomicie potrafi się bić i strzelać; w zasadzie jest nie do zdarcia. Nawet armia terrorystów jej nie powstrzyma. Bohaterka nie boi się swoich przeciwników i jak lwica rzuca się na każdego, kto stanie jej na drodze.
Fabuła G20 oparta jest na powiedzeniu: „Nie oceniaj książki po okładce”. Wszyscy dookoła, łącznie z przywódcami zgromadzonych państw, lekceważą panią prezydent i nie czują do niej respektu. Aż tu nagle bohaterka zmienia się w prawdziwego przywódcę i pokazuje, że kobieta polityk może skopać tyłki uzbrojonym mężczyznom. Gdyby ten film był lepiej napisany i sprawniej wyreżyserowany, to może ten motyw przewodni mocniej by wybrzmiał. Niestety tonie on w nadmiarze tandety i przeciętności. Nie wiem, czy Viola Davis będzie się chwaliła tą rolą w swoim CV. Mam nadzieję, że wynegocjowała solidną stawkę, bo ta produkcja jest poniżej możliwości aktorki, która na koncie ma jednego Oscara i aż trzy nominacje.
Poznaj recenzenta
Dawid Muszyński


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 29 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1984, kończy 41 lat
ur. 1954, kończy 71 lat
ur. 1965, kończy 60 lat

