Gwiezdne Wojny: Andor - sezon 2 - recenzja
Data premiery w Polsce: 23 kwietnia 2025Drugi i zarazem ostatni sezon serialu Gwiezdne Wojny: Andor zmusza do refleksji nad istotą wielu rzeczy i zadania sobie pytania, czym jest Star Wars? To ważna produkcja, ponieważ Tony Gilroy daje nam coś, o czym każdy marzył, ale nie każdy doceni. Recenzja nie zawiera spoilerów.
Drugi i zarazem ostatni sezon serialu Gwiezdne Wojny: Andor zmusza do refleksji nad istotą wielu rzeczy i zadania sobie pytania, czym jest Star Wars? To ważna produkcja, ponieważ Tony Gilroy daje nam coś, o czym każdy marzył, ale nie każdy doceni. Recenzja nie zawiera spoilerów.

Czym jest dyktatura? Zastanawialiście się kiedyś nad tym? To pytanie będzie towarzyszyć Wam podczas seansu drugiego sezonu serialu Gwiezdne Wojny: Andor, który stanowi obraz kształtowania nowych rządów. Tony Gilroy – jak żaden inny twórca! – zrozumiał, że obie trylogie filmowe zrealizowane przez George'a Lucasa były polityczną alegorią rzeczywistości. W końcu w Zemście Sithów usłyszeliśmy znaczące słowa: "Tak umiera demokracja, w burzy oklasków", które w kontekście serialu naprawdę przerażają. Wielu widzów powie, że twórca nawiązuje do pewnych zdarzeń czy zachowań polityków z najwyższych szczebli, ale on tego w ogóle nie robi. Opowiada o systemie rządzenia w sposób uniwersalny, autentyczny i wzbudzający grozę. Każdy może w tym dostrzec odniesienia do rzeczywistości znanej z mediów, ale to błędna, niepotrzebna interpretacja. Tony Gilroy tworzył scenariusze kilka lat temu i w żadnym miejscu jego celem nie było komentowanie rzeczywistości nas otaczającej, ale wiemy, że widzowie i tak będą łączyć fakty w ten sposób. Andor to serial, który przestrzega, bo gdy przymkniemy oko na pewne rzeczy, nim się obejrzymy, będziemy żyć w opresji niewyobrażalnej dla osoby w demokratycznym państwie.
Imperium to dyktatura kompletna. Jednak to nie było tak, że Palpatine ogłosił ją w senacie i – pstryk! – wszystko się zmieniło. Ten proces trwał latami, a Gwiezdne Wojny: Andor pokazują każdy jego etap. Dostrzegamy każdy charakterystyczny dla niego element: najpierw opresję wobec jednostki, która przeradza się w ucisk całego społeczeństwa, inwigilację, kontrolę, kłamstwa i intrygi, by osiągać cele Imperatora, bez względu na koszty. Serial przedstawia to wszystko od fazy planowania do realizacji. Imponuje detalami i przemyśleniami, a także staje się gwarancją emocji, napięcia i czegoś, co uderza w widza w szokujący sposób. Pewien odcinek drugiego sezonu to pokaz filmowej perfekcji. Widz oczekuje określonych wydarzeń, ale i tak nie jest gotowy na okrucieństwo i potęgę Imperium. Ten sezon daje jedne z najmocniejszych scen w historii uniwersum. Niesamowitą prezentację siły galaktycznego reżimu! Jednemu z aktów bez zająknięcia dacie 10/10 i długo nie zapomnicie tego, co zobaczycie. Tak gęstej atmosfery i tak intensywnego napięcia w Star Wars jeszcze nie było.
Tony Gilroy świadomie bawi się uniwersum Star Wars. Opowiada historię prawdziwą, ponadczasową i przejmującą. Wykorzystuje konflikt Imperium z Rebelią i snuje opowieść w sposób tak fenomenalny, że nie powstydziłyby się go najlepsze seriale w historii. Realia Star Wars tak naprawdę wprowadzają kontekst i są swego rodzaju ozdobnikiem. Jakość produkcji to wynik idealnie dopracowanych scenariuszy, wyśmienitej reżyserii, znakomitych postaci i zaskakujących pomysłów. Dodatkowo są tutaj zaskakujące sceny, które za każdym razem wywoływały myśl: "czegoś takiego nie spodziewałem się zobaczyć w tym uniwersum!" To doskonały przykład na to, jak tworzyć historie dla dorosłych widzów, oczekujących czegoś dojrzałego, inteligentnego i emocjonalnie wybitnego.
Drugi sezon Andora jest podzielony na cztery akty liczące po trzy odcinki. Każdy z nich jest w pewnym sensie minifilmem opowiadającym zamkniętą historię z życia Cassiana Andora i innych bohaterów. Wszystko ma jednak wspólny mianownik – wiwisekcję dyktatury przeprowadzonej na przykładzie wydarzeń na planecie Ghorman. To miejsce w kanonie Gwiezdnych Wojen pełni ważną funkcję, a twórcy wykorzystali jak asa w rękawie. Tony Girloy był w stanie opowiedzieć coś nieprawdopodobnie angażującego i bogatego w treść. Pomysł trafiony w dziesiątkę – dzięki niemu całość zyskała niewyobrażalne znaczenie. I cały czas mieliśmy poczucie, że to Gwiezdne Wojny.
W tym sezonie jest wiele elementów, których nie spodziewacie się po Gwiezdnych Wojnach. Treści są dojrzałe, skierowane do dorosłych i pokazane tak, by to działało na widza. Poruszono przeróżne tematy – m.in. psychologicznych konsekwencji ciągłej walki z Imperium. Jak to wpływa na jednostkę? Jak sobie z tym radzić? Dzięki temu wątkowi uzmysławiamy sobie, że Rebelia to nie jest jakaś bajkowa organizacja z filmów Lucasa, którą dowodzi księżniczka. To organizacja zrzeszająca ludzi, którzy zapłacili najwyższą cenę za walkę o wolność. Czasem większą niż życie! Sojusz buntowników musi mierzyć się z problemami – chaosem, brakiem komunikacji oraz krzyżującą plany głupotą jednostek. Nawet Saw Gerrera (Forest Whitaker ma w końcu coś więcej do zagrania!) jawi się w swoim psychopatycznym fanatyzmie jako ktoś, kto ma więcej rozsądku niż ci, którym powinniśmy kibicować. Moralne granice dobra i zła zostały zatarte, bo liczy się sprawa i osiągnięcie celu. Niektóre wątki powinny zostać mocniej przedstawione. W jednym z aktów twórcy mogli iść krok dalej, by całość zyskała dosadniejszy przekaz i wywarła większe wrażenie.

W drugim sezonie Andora jest więcej akcji, bo to inny etap Rebelii: nie brakuje blasterów i zabijania, ale wynika to ze skrupulatnie przemyślanej fabuły i nie jest fundamentem serialu. Najlepsze sceny? Rozmowa Deedry z pewną postacią przy śniadaniu, Mon Mothma zdająca sobie sprawę z tego, co się dzieje podczas przyjęcia, rozmowy z boku, bez świadków, o czymś, co musi zostać zrobione... Te wszystkie kameralne sytuacje, w których dialogi płyną jak rwąca rzeka. Stellan Skarsgård kradnie wszystkie sceny, Genevieve O'Reilly jako Mon Mothma jednym monologiem wywołuje ciarki na plecach, a Diego Luna prawdopodobnie na zawsze zamknie usta krytykom. Takich małych-wielkich scen jest w drugim sezonie dużo. To one najlepiej zapadają w pamięć, pozwalają docenić kunszt, dojrzałość i ambicje twórcze Tony'ego Gilroya. To nie są Gwiezdne Wojny z ciągłym "pif-paf" czy dźwiękiem mieczy świetlnych... To coś o wiele więcej. Cieszę się, że zostało to tak dopracowane.
Nie mam niestety wątpliwości, że po premierze drugiego sezonu znowu pojawią się komentarze typu: "Nuda!". Krzywdzące i bardzo niesprawiedliwe oceny czegoś, co jest odpowiedzią na wszystkie pragnienia fanów. Andor nie jest nudny, bo angażuje postaciami, świetnie napisanymi dialogami oraz wydarzeniami, które mają głębsze warstwy i mówią wiele o rzeczywistości opanowanej przez Imperium. W tym uniwersum naprawdę jest miejsce na dojrzałe historie dla dorosłych. Na opowieści o różnych obliczach dobra i zła we wszechświecie, który za długo był zero-jedynkowy. Bohaterowie pokroju Luke'a, Lei czy Hana Solo mogą jawić się jako jednostki bez skazy, postaci rodem z baśni, ale na to, by oni zasłużyli na chwałę, pracowała armia ludzi niemających czasu na moralne dywagacje. Andor nie przeczy zasadom uniwersum, ale pogłębia je w sposób wybitny. Po tym seansie nigdy nie spojrzycie na Łotra 1 i Oryginalną Trylogię w taki sam sposób. Serial ubogacił te filmy.
Gwiezdne Wojny: Andor to jeden z najlepszych seriali – nie tylko 2025 roku, ale też ostatnich lat. Stwierdzam to bez wahania, bo drugi sezon jest jeszcze lepszy od pierwszego. Wspaniale pogłębił historię, ukazał życie bohaterów i podkreślił znaczenie tego, co robią. Gdyby produkcja nie wyszła spod szyldu Star Wars, ale dotyczyła innej rzeczywistości, na pewno byłaby chwalona przez każdego widza. I nikomu przez gardło nie przeszłoby słowo "nuda". Gwiezdnowojenna otoczka zmienia perspektywę dla wielu widzów. A szkoda, bo przez to nie będą w stanie doświadczyć czegoś pierwszorzędnej jakości, godnej największych seriali, jakie kiedykolwiek powstały. Sukces Andora – czyli rozrywki dla dorosłych w szatach Star Wars – może otworzyć drzwi do nieograniczonego świata historii, o jakich nawet nie marzyliśmy.
Poznaj recenzenta
Adam Siennica



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1966, kończy 59 lat
ur. 1937, kończy 88 lat
ur. 1984, kończy 41 lat
ur. 1982, kończy 43 lat

