Host - recenzja filmu
Host to horror nakręcony w konwencji ScreenLife (akcja toczy się na ekranach komputerów i smartfonów). To nie jedyny powód, dla którego produkcja wyróżnia się na tle innych filmów grozy. Zapraszamy do recenzji.
Host to horror nakręcony w konwencji ScreenLife (akcja toczy się na ekranach komputerów i smartfonów). To nie jedyny powód, dla którego produkcja wyróżnia się na tle innych filmów grozy. Zapraszamy do recenzji.
Host został nakręcony w okresie pandemii koronawirusa, podczas najostrzejszego lockdownu. Film powstał więc w warunkach domowych. Aktorzy (głównie aktorki) wystąpili w nim, nie wychodząc z własnych mieszkań. Wykonawcy musieli zadbać o wszystkie kwestie techniczne, koordynacje kamer, scenografie, oświetlenie, a nawet praktyczne efekty specjalne, bo jak na horror przystało, tu i ówdzie takowe się pojawiają. Bohaterów obserwujemy podczas konwersacji na Zoomie. Technologia ScreenLife nie jest niczym nowatorskim, jeśli chodzi o kino, jednak w tym przypadku jej zastosowanie ma znamiona czegoś wyjątkowego. Całość została napisana, wyreżyserowana i zmontowana w kilka tygodni, przy prawie zerowym budżecie (nie licząc kosztu angażu aktorów). Produkcja szybko trafiła na platformę streamingową (Shudder), by utrzymać wrażenie aktualności (twórcy zapewne nie przypuszczali, że w 2021 roku wciąż będziemy żyć z koronawirusem). Tak powstał pierwszy horror, którego akcja toczy się w rzeczywistości izolacji i odosobnienia. Co ważne jednak, Host jest filmem udanym, nawet jeśli nie na każdej płaszczyźnie odnosi sukces.
Fabuła jest prosta jak budowa cepa. Kilka przyjaciółek i jeden rodzynek umawiają się na sesję spirytystyczną przez internet, na którą zapraszają medium. Przebywając w (pozornie) bezpiecznych domowych pieleszach, nie podchodzą zbyt poważnie do tego, w czym biorą udział. Żarty i dowcipy szybko się jednak kończą, bo okazuje się, że bohaterom udaje się przywołać coś bardzo złowrogiego. W miejscach zamieszkania każdego z nich zaczynają dziać się niepokojące rzeczy. Wkrótce sytuacja robi się wręcz demoniczna.
Główna oś fabularna stanowi hollywoodzki standard, ale na szczęście wszystkie elementy charakterystyczne dla kina grozy działają tutaj jak należy. Preludium jest sielankowe – poznajemy bohaterów, ich osobowości i obawy. Później rozpoczyna się seans, podczas którego robi się dziwnie, a następnie bierzemy udział w festiwalu zjawisk nadprzyrodzonych, jump scare’ów i krwawej jatki. Bohaterki (bo na nich głównie koncentruje się akcja) chodzą po swoich mieszkaniach i co rusz natykają się na przerażające rzeczy. Wielkie brawa należą się twórcom za udane wykorzystanie konwencji ekranowej. W Host straszą nawet przeróżne funkcje mediów społecznościowych, których używamy zazwyczaj w celach rozrywkowych. Przykładowo, całkiem nieźle wykorzystano możliwość ustawienia własnego tła video na Zoomie. Świetnie sprawdziła się również aplikacja do zmieniania twarzy. Wszystko to działa w służbie horroru i spełnia swoją rolę.
Miłośnicy kina grozy z pewnością przyzwyczaili się do faktu, że w ich ulubionej konwencji bohaterowie często zachowują się nielogicznie. Jeśli w filmie pojawiają się drzwi i sugestia, że za nimi znajduje się coś złowrogiego, to nie mamy wątpliwości, że wcześniej czy później protagonista przekroczy próg pomieszczenia. Tak jest również w Host. W momencie, gdy groza się rozkręca, nasze bohaterki zaczynają zachowywać się coraz bardziej absurdalnie. Momentami dochodzi do niebywałych zdarzeń, a widz zastanawia się, czy ten film ma w ogóle scenariusz. Paradoksalnie jednak te głupotki fabularne nie przeszkadzają czerpać przyjemności z seansu. Dzieje się tak, bo konwencja grozy działa jak należy i film jest po prostu straszny. Dobra rada przed seansem: przymknijmy oko na brak logiki i delektujmy się horrorem. Jeśli skoncentrujemy się na tym, co dobre, z pewnością zakończymy seans Host ukontentowani.
Ważną rolę w opowieści odgrywa również pandemia i lockdown. Bohaterowie restrykcyjnie przestrzegają panujących wówczas na świecie zasad. Maseczki, brak kontaktu cielesnego, nakaz przebywania w miejscu zamieszkania – wszystko to jest obecne w Host. Zdarza się, że twórcy bawią się tymi motywami, wskazując na absurdy lockdownu i serwując znaczące mrugnięcia okiem. Host nie jest więc filmem nakręconym w stu procentach na poważnie. Wie, kiedy zluzować napięcie i zaserwować żart, zarówno z konwencji, jak i z fabuły. To kolejna duża zaleta obrazu. Na słowa uznania zasługują również aktorki, które – jak już wcześniej było wspomniane – musiały wykazać się wielką kreatywnością przy odgrywaniu swoich ról. To z pewnością nowa jakość w mainstreamowym kinie. Być może wkrótce zobaczymy więcej obrazów tworzonych kolektywnie na wielu płaszczyznach.
Host to udany horror, który nie ustrzegł się znamiennych dla gatunku głupotek scenariuszowych. W odpowiednich momentach potrafi jednak wygenerować nagłe skoki ciśnienia u widzów i wcisnąć ich nieco głębiej w fotel. Fani kina grozy z pewnością kupią obraz z całym dobrodziejstwem inwentarza, mimo że momentami opowieść wędruje na manowce absurdu. Pozostali, jeśli tylko przymkną oko na konwencję, również będą się na nim dobrze bawić. Lockdown i pandemia są tu przecież tylko pretekstem, żeby pokazać, iż mrok i ciemność mogą czaić się nawet w naszych domowych pieleszach. I ta świadomość dla wielu jest wielce przerażająca.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat