Inni ludzie - recenzja filmu [46. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni]
Data premiery w Polsce: 18 marca 2022Inni ludzie to odważny i bezkompromisowy debiut pełnometrażowy Aleksandry Terpińskiej, który testuje w dużym stopniu tolerancję publiczności na rapową poetykę. Siłą rzeczy nie wszyscy będą zadowoleni, ale to bez wątpienia jedna z ciekawszych produkcji tegorocznego festiwalu w Gdyni.
Inni ludzie to odważny i bezkompromisowy debiut pełnometrażowy Aleksandry Terpińskiej, który testuje w dużym stopniu tolerancję publiczności na rapową poetykę. Siłą rzeczy nie wszyscy będą zadowoleni, ale to bez wątpienia jedna z ciekawszych produkcji tegorocznego festiwalu w Gdyni.
Inni ludzie to film wyprodukowany przez Warner Bros Polska i zdecydowanie jedno z mocniejszych uderzeń tegorocznego festiwalu filmowego w Gdyni. „Dlaczego dobzi mogą być dobzi, a źli nie mogą?” – to jeden z bardziej pamiętnych cytatów z książki Doroty Masłowskiej, która stała się podstawą scenariusza do pełnometrażowego debiutu Aleksandry Terpińskiej. Inni ludzie to pozycja niezwykle trudna do przełożenia na język filmu, ale autorka i reżyserka udowodniły wspólnie, że nie ma rzeczy niemożliwych i można w Polsce stworzyć dramat z elementami hip-hopowego musicalu. Warto jednak podkreślić, że o ten drugi gatunek Inni ludzie tylko się ocierają, bo twórczynie dołożyły wszelkich starań, aby nie dać się tak łatwo przyporządkować gatunkowym klasyfikacjom.
Film Terpińskiej jawi się więc jako poemat rapowy, w którym bohaterowie raz mówią, raz rapują i lubią wtrącać w rozmowach codziennych niecodzienne rymy. Czyni to nie tylko Narrator grany przez Sebastiana Fabijańskiego wystylizowany na Jezusa Chrystusa, ale też pozostali bohaterowie i przekłada się to na bardzo ciekawą mieszankę. Sama opowieść koncentruje się na motywie desperackiego poszukiwania miłości, uciekania od samotności w wielkim mieście. Bohaterami są Kamil (Jacek Beler) i Iwona (Sonia Bohosiewicz), którzy na pierwszy rzut oka bardzo się od siebie różnią. Ona jest nieszczęśliwą żoną żyjącą w luksusie, ale na kredyt, on natomiast jest 32-letnim blokersem mieszkającym ciągle z matką i marzącym o karierze rapera. Dochodzi jednak do spotkania Kamila i Iwony, które pozwoli im spojrzeć na swoje życie w nowy sposób.
Inni ludzie są bardzo pojemnym treściowo filmem, na który przekłada się całe mnóstwo wątków. W centrum opowieści jest oczywiście problem ze zdefiniowaniem własnych uczuć i próba przetrawienia traum, ale dynamika tego filmu stworzona w oparciu o rytm rapowego utworu, chwyta widza swoją różnorodnością w podejmowaniu tematów. Z jednej strony mamy zblazowane elity, fiksację na punkcie figury i zbawienną dietę pudełkową, z drugiej perspektywy przyglądamy się chłopakowi niezdolnemu do kochania, próbującego odnaleźć się w skomplikowanym świecie i marzącego o wydaniu płyty. Ale jakiej płyty? – tak postawione pytanie dałoby pewnie chwilowe szczęście postaci granej przez Jacka Belera, a zatem pozyskałby towar tak deficytowy w swojej codzienności. Wykreowany przez Terpińską i Masłowską świat taki właśnie jest – to Warszawa zbudowana z ludzi przegrywających walkę z wewnętrznymi demonami i nieumiejętnie obcującymi z mechanizmami rządzącymi współczesnym społeczeństwem. W tle muszą pojawić się też narkotyki, mijamy zdobiące stolicę wieżowce raz luksusowym autem, raz starym tramwajem – miasto żyje, ale co to za życie?
To tak naprawdę jedno z niewielu pytań, jakie pojawia się po seansie. Narracja Innych ludzi ma charakter epizodycznych historyjek, mniej lub bardziej rozbudowanych wątków satyrycznych z udziałem bohaterów filmu. Są jednak na tyle sprawnie ze sobą splecione, że mamy poczucie spójności i wycieczki w różne strony nie wpływają negatywnie na koherentność zdarzeń. Rzecz w tym, że otoczenie Kamila i Iwony nie jest już tak ciekawe i nie prezentuje się tak samo udanie. Bohaterowie z drugiego planu bardzo często budowani są przy pomocy prostych wątków, prezentując świat wartości dobrze nam znane. Jeśli nie z autopsji, to z literatury i filmów. Nie brakuje oczywiście celnych obserwacji, z tego między innymi słynie książka Masłowskiej, ale jest też trochę komentarzy przypominających internetowe memy. Mam na myśli serwowanie drobnych, ale mocnych komentarzy w stronę naszej rzeczywistości i niby dobrze, bo można dzięki temu swobodnie operować rapem świetnie czującym się w takiej warstwie lirycznej, ale można też zrozumieć zmęczenie widzów natłokiem spraw.
Nie ma jednak mowy o nudzie, bo wybrzmiewający z ekranu beat i powracający co jakiś czas Narrator/Jezus porządkuje nam rzeczywistość i umacnia więzy między scenami o anegdotycznym charakterze. Dodatkowo jeśli tak samo jak ja macie słabość do rapowanej poezji, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że tak prowadzona historia zyska w Waszych oczach dodatkową wartość. Inni ludzie Terpińskiej wkładają kij w mrowisko, krytykują ludzkie postawy, zachwiane wartości i erę social mediów przy pomocy rymowanego rapu, tworząc mocną, świetnie nakręconą produkcję naciskającą na odcisk. I chociaż nie pozostawia po sobie zbyt wielu okazji do refleksji, będąc jednak mimo wszystko zbyt dosłownym w przekazie obrazem, to jednak czyni obraz kultury bardzo rzeczywistej, bez nadmiernego ubarwiania i przesadnego dramatyzmu.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat