Islands – recenzja filmu [Berlinale 2025]
Niczym zagubiona powieść Agathy Christie, napisana wbrew konwenansom z połowy XX wieku. Islands to kino-zagadka, pełne niedopowiedzeń, intryg, zmysłowości oraz tenisa (!). Całość łączy się w jeden angażujący seans, który – choć pełen raczej oczywistych twistów – działa, bowiem okazuje się rozrywką trzymającą nas w zaciekawieniu aż do samego końca.
Niczym zagubiona powieść Agathy Christie, napisana wbrew konwenansom z połowy XX wieku. Islands to kino-zagadka, pełne niedopowiedzeń, intryg, zmysłowości oraz tenisa (!). Całość łączy się w jeden angażujący seans, który – choć pełen raczej oczywistych twistów – działa, bowiem okazuje się rozrywką trzymającą nas w zaciekawieniu aż do samego końca.

Są takie filmy, o których nie warto nic czytać. Mowa oczywiście o opisach fabularnych – te często działają niczym potencjalne spoilery, które naprowadzają nas na ważne tropy i niejako odejmują frajdę z rozpracowywania historii. A przecież Islands to stylowy kryminał, który nieustannie zadaje coraz to więcej pytań i w żadnym wypadku nie serwuje odpowiedzi na talerzu.
Dlatego o fabule będzie tu mało, a zdradzimy tylko tyle, ile mówi opis prasowy na festiwalu. Zaczyna się niepozornie – na samym początku poznajemy Toma (rewelacyjny Sam Riley), nieco zagubionego amanta (taki typ „Hana Solo”), który skończył jako instruktor tenisa w wakacyjnym kurorcie na jednej z wysp kanaryjskich. Nie potrafi wyjść z tego marazmu dnia codziennego (nie zadowalają go już nawet widoki dookoła), więc smutki topi w alkoholu i narkotykach.
Wszystko zmienia się, kiedy do hotelu przyjeżdża rodzina Magueire’ów. Poznajemy Dave’a (Jack Farthing), Anne (zjawiskowa Stacy Martin) i ich małego synka Antona (Dylan Torrell). On na ojca się nie nadaje, wciąż buja w obłokach. Ona zaś ma w sobie coś z femme fatale, tak jakby nie pojawiła się w tym kurorcie zupełnie przypadkowo. Kiedy tylko wychodzi z autobusu, od razu zerka na Toma, który akurat wyszedł na papierosa. Przypadkowe zauroczenie czy może coś więcej? Wraz z Tomem nie znamy odpowiedzi. No i się zaczyna – wchodzimy w szalony wir; w połączenie czarnej komedii, kina noir (odzianego w nowe szaty) oraz crime drama.
Oglądanie dramatu/kryminału Jana-Ole Gerstera przypomina obieranie cebuli. Powoli przedzieramy się przez kolejne warstwy, aby następnie dobić się do samego środka. I nie chodzi w tym wszystkim o frajdę z obierania cebuli (mało kto ją ma), ale fakt, że Islands sprawdza się na tej znacznie bardziej interaktywnej płaszczyźnie. Scenariusz Lawrie Doran pozwala nam stać się aktywną częścią tej opowieści, bowiem przypomina czytanie kryminału. Domyślamy się na własną rękę, mówimy „sprawdzam” przy kolejnych scenariuszach, które powstają w naszej głowie, do tego stajemy się żywo zainteresowani zakończeniem, nawet jeśli finał mamy rozpisany już z tyłu głowy.
Film nie stara się szokować plot twistami, których i tak nie mielibyśmy szansy się domyślić (vide typowa Christie). Wręcz przeciwnie – pragnie, abyśmy mieli kontrolę nad śledzeniem narracji i samej tajemnicy. Dzięki temu ufamy zarówno reżyserowi, jak i aktorom, powoli zmieniającym swoje zachowania, miłosne narracje i stanowiska filmowych postaci wobec każdego z osobna. Dramat potrafi nagle zamieni się w noir, a noir przekształcić w reinterpretację powieści Czuła jest noc F. Scotta Fitzgeralda. Tyle że czuły będzie tutaj głównie dzień.
Co powoduje, że Islands działa niczym nęcący, hipnotyzujący aromat, który powoduje, że pragniemy pozostać w sali kinowej do napisów końcowych? Prawdopodobnie chodzi tu o samą konstrukcję filmu, która – niby banalna – trzyma nas w takim uczuciu „niepełnej niepewności”. O co dokładnie chodzi? Z jednej strony domyślamy się mniej więcej tego, co łączy naszych bohaterów, dlaczego tak komfortowo czują się między sobą i w jaki sposób zakończy się ta opowieść. Oznacza to, że scenariusz nie stara się nas usilnie zaskoczyć, czy też po prostu daje nam kontrolę nad tą wakacyjną przejażdżką. Aspekt „Why?” znamy już gdzieś w połowie, zaś odpowiedź na pytanie „How?” wciąż pozostaje nieodkryta. W tym tkwi sukces tego filmu – buduje suspens, który trzyma nas tylko dlatego, że w pewnym momencie zależy nam na tych postaciach (możemy nawet wybrać stronę, której faktycznie kibicujemy) i pragniemy za wszelką cenę dowiedzieć się, czy ich decyzje okażą się takie same, co nasze przewidywania.
To krystalicznie czysta rozrywka, praktycznie bez żadnych potknięć, a angażująca niczym najlepszy klasyczny kryminał (nawet jeśli akcja ma miejsce współcześnie). Islands poleca się tym wszystkim, którzy nie mają czasu na czytanie kolejnych powieści w klimatach murder mystery books, a jednak chcieliby zanurzyć się w tym absorbującym klimacie, balansującym gdzieś między pełnią wakacyjnej idylli a ostatnim dniem lata.
Poznaj recenzenta
Jan Tracz


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 47 lat
ur. 1987, kończy 38 lat
ur. 1996, kończy 29 lat
ur. 1979, kończy 46 lat
ur. 1955, kończy 70 lat

