Italian Studies - recenzja filmu [American Film Festival 2021]
Data premiery w Polsce: 12 listopada 2021Italian Studies to magnetyczna w wydźwięku podróż przez umysł zmagającej się z zanikiem pamięci kobiety. Portretująca ją Vanessa Kirby daje na ekranie prawdziwy koncert.
Italian Studies to magnetyczna w wydźwięku podróż przez umysł zmagającej się z zanikiem pamięci kobiety. Portretująca ją Vanessa Kirby daje na ekranie prawdziwy koncert.
Italian Studies to najlepszy dowód na to, że kino "strumienia świadomości" wciąż pozostaje niezwykle ważnym i potrzebnym filarem X Muzy. Przedziwny to film - choć zasadnicza oś fabularna skupiona jest wokół procesu utraty pamięci głównej bohaterki, Aliny (Vanessa Kirby), mnogość płaszczyzn interpretacyjnych może przytłoczyć niejednego widza. Reżyser Adam Leon w duchu dzieł Jean-Luca Godarda decyduje się całkowicie zburzyć linearną strukturę narracyjną, przez co jego enigmatyczną w wydźwięku opowieść powinniśmy w pierwszej kolejności potraktować jako swoisty eksperyment ekranowy. W dodatku taki, w którym kronika postępującego majaczenia umysłu jest równie ważna, jak wiwisekcja procesu tworzenia czy nasza próba odnalezienia się na nieskończonej mapie sieci międzyludzkich relacji. Nie mam żadnych wątpliwości, że Italian Studies nie jest filmem dla każdego odbiorcy i koniec końców o tę historię będziemy toczyć nieustanne spory, rozważając choćby to, czy produkcje idące na pohybel chronologii przekazu i wysadzające w powietrze własną strukturę z natury rzeczy są przejawem artystycznego kunsztu. U Leona tego typu zabiegi, ogniskujące się w zabawie formą i konwencją, wydają się jednak wzmacniać treść - odchodząca pamięć znajduje nieoczekiwane dopełnienie w niedookreśleniu czasu i prawdziwości przedstawionych wydarzeń. Baśń? Pocztówka wysłana wprost z naszej podświadomości? A może po prostu bezkompromisowy symbol życiowego zagubienia artystycznej duszy? Każdy z tropów będzie w tym przypadku zasadny.
Próba odnalezienia się w fabule Italian Studies przywodzi na myśl schemat układania puzzli; gdy sądzisz, że widzisz już cały obraz, nagle zdajesz sobie sprawę z braku istotnych elementów. Film rozpoczyna się od pokazania Aliny Reynolds wchodzącej do studia nagraniowego w Londynie, gdzie jej mąż (David Ajala) właśnie pracuje nad nową płytą. Kobietę rozpoznaje młoda Amerykanka, która wraca myślami do ich wspólnego spotkania w Stanach Zjednoczonych. Problem polega na tym, że protagonistka nie będzie w stanie przypomnieć sobie tego faktu - jedynym mglistym wspomnieniem z rzeczonego okresu jest dla niej moment zgubienia psa. Po chwili przenosimy się do przeszłości, do zanurzonego w pełni lata Nowego Jorku. Alina przemierza tamtejsze ulice w trakcie spaceru ze swoim czworonogiem. Na pierwszy rzut oka bohaterka niczym nie wyróżnia się na tle zabieganych nowojorczyków, lecz jej subtelny uśmiech kamufluje przybierającą na sile dezorientację. Reynolds nie wie, kim jest i dokąd powinna się udać. Po zostawieniu pupila trafia do restauracji z hot dogami, w której poznaje Simona (Simon Brickner) - rozmowa z nastolatkiem uświadamia Alinie, że nie ma ona bladego pojęcia nawet o takich kwestiach jak swój ewentualny wegetarianizm czy tolerancja glutenu. Dalsza podróż zabierze ją w stronę kolejnych młodzieńców, rodząc jednocześnie następne pytania: o cechy własnego charakteru, wykonywany zawód, kulinarne upodobania, zagubioną torebkę, pochodzenie etniczne i wreszcie o książkę o tytule "Italian Studies", której proces powstania może - choć wcale nie musi - być kluczowy dla zrozumienia filmu.
Dzieło Leona jest jedną z tych produkcji, o których nie można powiedzieć przed seansem za dużo; sam reżyser nie chce udzielić nam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o to, co właściwie dzieje się na ekranie. Największą zaletą tej opowieści jest więc jej enigmatyczność i sposób, w jaki twórca dokumentuje atak amnezji za pomocą środków artystycznego wyrazu. Zanikająca pamięć uzewnętrznia się nie tylko w unikalnej mimice twarzy Aliny, ale i w oślepiających, neonowych światłach Nowego Jorku czy pozornej kakofonii dźwięków miejskiej dżungli. To właśnie dzięki nim poczucie zagubienia narasta tak w głównej bohaterce, jak i w widzach, jakby odwieczne pytania o to, kim jesteśmy, skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy, zostały tu przefiltrowane przez współczesny pejzaż wyobcowania w wielkim mieście i aż do bólu realne zakrzywienia świadomości. Tango porządków rzeczywistego i wyobrażonego postępuje tak mocno, że w pewnym momencie seansu nie będziemy już wiedzieć, co jest prawdą, a co fikcją, co widać najlepiej w scenach wywiadów nastolatków z Aliną, wyjętych żywcem z konwencji dokumentalnej. Czy to faktycznie przebłyski wspomnień protagonistki, czy może jedynie nieuporządkowany ciąg pomysłów na tytułowe "Italian Studies"? Zwróćmy uwagę, że ograbiona z pamięci Reynolds sposób na przetrwanie amnezji odnajduje wyłącznie w sile własnej woli i kreatywności. Te z kolei znakomicie rezonują w unoszącej się nad całą historią artystycznej aurze, podpowiadając, że Leonowi poza niekonwencjonalną ekspozycją ogarniającej umysł pustki szło o oddanie hołdu swoim mistrzom z Godardem, Gusem Van Santem i Wong Kar-Waiem na czele. Jest zresztą w Italian Studies tajemniczy zabieg z zamianą ubrań Aliny, który może sugerować, że nawet jej przypadłość jest pozorowana - duch sztuki chce zawsze triumfować, nawet jeśli czas, zamiast płynąć, "cieknie", podobnie jak w odbitej w słynnych zegarach "Trwałości pamięci" Salvadora Dalego.
Choć artystyczną bezkompromisowość Leona należy ze wszech miar pochwalić, fragmentaryczność przekazu Italian Studies w ostatecznym rozrachunku będzie dla tego filmu mieczem obosiecznym. W trakcie seansu część widzów odniesie wrażenie, że reżysera i zarazem scenarzystę o niebo bardziej interesuje stawianie pytań niż udzielanie na nie odpowiedzi, przez co całej historii brakuje przekonującej konkluzji lub przynajmniej spoiwa dla poszczególnych etapów opowieści. Niektóre sceny wydają się również całkowicie zaimprowizowane, jakby ekranowy chaos stawał się tożsamy z tym, który pojawiał się na planie zdjęciowym. Z drugiej jednak strony produkcja Leona posiada kapitalną warstwę wizualną i muzyczną; odbiorcy są bombardowani tętniącym życiem i mieniącym się feerią barw krajobrazem Nowego Jorku, jak również pozornie niewspółgrającymi ze sobą dźwiękami syntetyzatorów i perkusji. Stanowią one naprawdę dobrze dobrane tło dla magnetycznej w głównej roli Vanessy Kirby, która tym filmem udowadnia, że z całą pewnością należy do ścisłej czołówki najwybitniejszych aktorek swojego pokolenia - na planie pojawiła się po daniu prawdziwego koncertu w Cząstkach kobiety. Brytyjka fantastycznie oddaje wielopoziomowe zagubienie ogarniające jej postać, by w innych sekwencjach rozpadający się na kawałeczki umysł Aliny kontrastował z naturalnością czy stawianiem czoła mentalnemu ograniczeniu. Protagonistka chce je przekroczyć, podobnie jak cały film pokonać wszelkie narracyjne bariery. Italian Studies to hipnotyczna wędrówka w stronę krańca autopercepcji, za którym obecność i absencja, prawda i fikcja, nakładana na siebie maska i naturalność zaczynają się ze sobą mieszać. Nie jestem pewny, co naprawdę przydarzyło się głównej bohaterce. Wiem jednak, że z jakichś irracjonalnych przyczyn jej światem przesiąknąłem. Z biegiem czasu powody będą miały coraz mniejsze znaczenie. Zostaną tylko... wspomnienia.
Poznaj recenzenta
Piotr PiskozubKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat