„Jeździec bez głowy”: sezon 2, odcinek 13 – recenzja
Po dwóch tygodniach przerwy "Jeździec bez głowy" powraca z ciekawym, przyjemnym w oglądaniu odcinkiem.
Po dwóch tygodniach przerwy "Jeździec bez głowy" powraca z ciekawym, przyjemnym w oglądaniu odcinkiem.
"Jeździec bez głowy" („Sleepy Hollow”) w najnowszym odcinku rozdziela niezawodny duet Ichabod-Abbie. Crane wybiera się z żoną na randkę, która szybko ewoluuje w walkę z morderczym obrazem, zaś Abbie i Jenny starają się wspólnie rozwiązać problem powrotu Franka Irvinga. Muszę przyznać, że początkowo odnosiłam się do tego pomysłu sceptycznie, jednak w miarę rozwoju wydarzeń doceniłam takie rozwiązanie, głównie z powodu świetnej dynamiki między siostrami Mills oraz przynajmniej minimalnej rehabilitacji postaci Katriny, która w „Pittura Infamante” pokazała, że być może nie powinno się jej jeszcze spisywać na straty. Katrina Crane w końcu była pełnoprawną bohaterką, zachowującą się tak, jak na potężną wiedźmę przystało, bez miotania się wśród słabo umotywowanych działań i nie do końca wiarygodnych uczuć. Wątek mordercy z obrazu został poprowadzony bardzo sprawnie i był w stanie zaciekawić widza. Mam tylko nadzieję, że już nie zobaczymy w „Jeźdźcu bez głowy” występującej tutaj gościnnie w retrospekcjach Katriny Michelle Trachtenberg, która wprost koszmarnie zagrała Abigail Adams.
[video-browser playlist="652294" suggest=""]
Nie do końca przekonana jestem do wątku powrotu Irvinga. Jaki jest sens w jego przybyciu na komendę? Tak, Irving jest zdezorientowany i chce skontaktować się z Abbie, jednak przypuszczam, że mógłby znaleźć o wiele lepszy sposób, aby to zrobić. Wychodzi na to, że Irving znów zostaje gdzieś zamknięty i scenarzyści będą mieć małe możliwości włączania go do fabuły. Chyba że planują jego ponowną ucieczkę, co tylko potwierdziłoby, że właściwie nie mają pomysłu na tę postać i próbują stworzyć coś w tym chaosie, który zaserwowali Irvingowi. Dobrze za to została pokazana nieufność Abbie w stosunku do byłego szefa: chociaż jest (był?) jej przyjacielem, Mills doskonale wie, że nie może mu uwierzyć. Przynajmniej ten aspekt całego wątku jakoś trzyma się psychologicznej wiarygodności.
Czytaj również: „Dawno, dawno temu” – korzenie bohaterów w komiksie Marvela
"Jeździec bez głowy" w 2. sezonie to prawdziwy jakościowy rollercoaster: dobre odcinki wciąż przeplatane są słabymi, zaś twórcy nie potrafią znaleźć właściwego tempa. Tym razem mamy do czynienia z jednym z tych lepszych epizodów. „Pittura Infamante” może spodobać się miłośnikom wczesnego „Nie z tego świata”, ponieważ da się wyczuć klimat pierwszych sezonów serialu o Winchesterach. Dostajemy zajmującą, choć nieskomplikowaną historię z pogranicza horroru, która zapewnia rozrywkę na przyzwoitym poziomie. Mam jednak obawy co do głównego wątku, ponieważ po finale midseasonu siadło napięcie, zaś do końca 2. serii zostało jedynie 5 odcinków i nie jestem pewna, czy twórcy są w stanie wykreować coś, co mogłoby stać się satysfakcjonującym końcem sezonu, a być może całego serialu.
Poznaj recenzenta
Kamila HladiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat