Kowalscy kontra Kowalscy: sezon 1 - recenzja
Kowalscy kontra Kowalscy są nową komediową propozycją telewizji Polsat. Jeśli jednak ktoś oczekiwał twórczego wykorzystania znanego motywu z podmianką dzieci, będzie musiał obejść się smakiem.
Kowalscy kontra Kowalscy są nową komediową propozycją telewizji Polsat. Jeśli jednak ktoś oczekiwał twórczego wykorzystania znanego motywu z podmianką dzieci, będzie musiał obejść się smakiem.
Kowalscy kontra Kowalscy na poziomie konceptualnym sięgają po dobrze znaną historię, w której to dochodzi do przypadkowej podmiany dzieci urodzonych w tym samym czasie. W przypadku serialu Polsatu dodano także motyw znany z Księcia i Żebraka, więc jeden z chłopców wychowuje się na wsi i musi załatwiać swoje potrzeby w wychodku, zaś drugi spożywa posiłki sztućcami ze złota. Uprzywilejowany Jan Kowalski nie uczy się jednak najlepiej i jego ojciec, grany przez Piotra Adamczyka, na głos zastanawia się, w kogo mógł wdać się ten chłopak. A gdzieś na niedalekiej wsi mieszka Nikodem Kowalski, porządny, dobrze się uczący chłopak, wychowywany w biednej rodzinie. Ironią jest fakt, że chłopcy powinni wychowywać się w zupełnie innym miejscu.
Dość szybko okaże się, że punkt wyjścia służy jedynie koncertowi stereotypów i humorowi niskich lotów, który opiera się na kloacznym, wręcz kabaretowym stylu. Z czasem główny motyw nabierze rumieńców i faktycznie Kowalscy kontra Kowalscy staną się serialem podejmującym temat różnic klasowych i wychowania nastolatków w nietypowych warunkach, ale nawet wtedy wszystko to jest szyte grubymi nićmi. Serial nie sprawdza się jako komedia ani też jako produkcja starająca się wskazać na problemy rodziny zmagającej się z konsekwencjami pomyłki w szpitalu.
Nie jest łatwo wytrwać przy obu rodzinach Kowalskich ze względu na podejście twórców do prezentowania dwóch skrajnych sytuacji finansowych. Oczywistym było, że znaczna część humoru w pierwszych odcinkach opierać się będzie na zderzeniu dwóch światów. I choć nie faworyzuje się żadnej z grup, nie ma tutaj zbyt wielu okazji do szczerego uśmiechu. Nie bawią sceny ze wcinaniem kawioru, kupowaniem helikoptera w celu zaimponowania bogatemu sąsiadowi czy rozbijaniem wartej tysiące dolarów wazy, bo ktoś ubzdurał sobie, że znajdują się tam diamenty. Pretekstowy scenariusz daje o sobie znać niemal w każdej komediowej sekwencji, co powoduje tylko, że bohaterowie stają się nieznośni.
Na szczęście z czasem mamy więcej okazji do sympatyzowania z poczciwymi bohaterami ze wsi i funkcjonującymi w innej rzeczywistości bogatymi Kowalskimi. Jednak nie historia determinuje owe przywiązanie, a aktorzy. Wyobrażam sobie, że duet Mecwaldowski-Adamczyk może swoimi wybrykami umilić czas widowni w niedzielny poranek, również Katarzyna Kwiatkowska i Marieta Żukowska, nieco bardziej stonowane, mogą wywołać u części widowni pozytywne emocje. Szkoda więc, że zaraz później dostajemy wspomniane stereotypy i gagi nawiązujące do statusu społecznego. Zamiast radości z oglądania pozostaje wyczekiwanie napisów końcowych.
Zupełnym zaskoczeniem jest jednak dwójka młodocianych aktorów: Jakub Zdrójkowski i Patryk Cebulski. Wcielają się oczywiście w bohaterów ulepionych z archetypów, ale właśnie w ich perypetiach uwypukla się najwięcej interesujących elementów. Jeden jest informatykiem w okularach, drugi to kobieciarz z bogatej rodziny, który myśli, że załatwi każdą sprawę swoim uśmiechem. Ich wspólna relacja oraz interakcje z "nowymi", właściwymi rodzicami jest szczególnie w tej produkcji udana.
Trudno jest polecić oglądanie perypetii Kowalskich, bo są one bardzo rzadko prowadzone w sposób twórczy. To zlepek sytuacji dobrze znanych z kawałów, kabaretów i innych produkcji komediowych. Różnią się jedynie osadzeniem akcji w zupełnie innym klimacie. I choć są punkty zaczepienia, które mogą zainteresować widza, to jednak ostatecznie w warstwie fabularnej i komediowej nie ma tu zbyt wielu atrakcji.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat