kRAJ – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 27 sierpnia 2021Najlepszym lekarstwem na frustrację jest śmiech. Chyba z takiego założenia wychodzą twórcy filmu kRAJ wyśmiewającego wszystkie nasze narodowe wady. Czy robią to celnie? Przeczytajcie naszą recenzję.
Najlepszym lekarstwem na frustrację jest śmiech. Chyba z takiego założenia wychodzą twórcy filmu kRAJ wyśmiewającego wszystkie nasze narodowe wady. Czy robią to celnie? Przeczytajcie naszą recenzję.
Kazik w utworze Cztery pokoje śpiewał: „Polacy są tak agresywni, a to dlatego że nie ma słońca nieomal przez siedem miesięcy w roku, a lato nie jest gorące”. Twórcy filmu kRAJ postanowili dokładniej sprawdzić, co nas tak wprowadza ten stan i doprowadza wręcz do frustracji. W kilku krótkich opowieściach zagłębiają się w nasze drobne problemy, które od lat kumulowane doprowadzają do nagłej erupcji. Mamy tu na przykład sąsiadów, którzy niczym Kargul i Pawlak w Samych swoich ścigają się w tym, kto jest lepszy i bogatszy na przykładzie sylwestrowych fajerwerków. Jest to konflikt którego kulminacja znakomicie oddaje nasz charakter narodowy. Możemy stać naprzeciwko naszego przeciwnika na zgliszczach naszego dobytku, a i tak nie będzie nas to obchodziło, bo nasz oponent też cały czas stoi. Nie spoczniemy, dopóki mu nie dokopiemy. Za wszelką cenę. Jesteśmy narodem, w którym prawie każda jednostka uważa się za lepszą od reszty. I to nas właśnie wykończy. Brak kolektywności i współpracy. Choć według policjanta z drogówki, świetnie zagranego przez Krzysztofa Stroińskiego, nie potrzebna jest II wojna światowa, by wybić nasz naród. Zrobi to głupota. Twierdzi on, że Polacy nie czytają książek, przez co nie mają wyobraźni i dlatego mamy tyle śmiertelnych wypadków na drodze. Zresztą zaraz kierowca BMW utwierdza go tylko w tym przekonaniu. A jeśli ktoś jest mocno przekonany o swojej racji, to zaczyna zamieniać się w samozwańczego herosa wymierzającego sprawiedliwość na własną rękę. W momencie w którym czuje, że ma władzę nad innym, zaczyna jej nadużywać i nie potrafi tego powstrzymać. Ma już dość tłumaczenia piratom drogowym, że mają dostosowywać się do panujących zasad. Bierze sprawy w swoje ręce, co oczywiście kończy się rozlewem krwi spowodowanym frustracją.
Podobnie jest z młodym ojcem (kolejna solidna kreacja Tomka Włosoka), który gubi w supermarkecie noworodka i wpada w zrozumiałą panikę. Natrafia jednak na mur ludzkiej znieczulicy, która zamiast chcieć mu pomóc, traktuje go jak obłąkanego intruza. Jak wiadomo zdenerwowany rodzic zrobi wszystko, by odzyskać swoje dziecko. I nie da się zatrzymać nawet ochroniarzowi (Tomasz Schimscheiner) sklepowemu, choćby miał go zabić.
Mamy też przedsiębiorcę (Marian Dziedziel), który prędzej zginie, niż odda swój biznes urzędowi skarbowemu, który przychodzi z kontrolą, by najprawdopodobniej pozbawić go dorobku życia.
Natomiast moją ulubioną częścią filmu jest historia wyreżyserowana przez Veronikę Andersson o nowym dyrektorze galerii sztuki, który obejmuje tę posadę z rozdania politycznego. Wcześniej pracował w Ministerstwie Rolnictwa, a o sztuce nie ma zielonego pojęcia, ale chce się wykazać przed mocodawcami. Postanawia więc z pozycji siły przepchnąć swoja wizję o tym, że suweren potrzebuje więcej sztuki ludowej. Oczywiście wszystko wbrew zaleceniom pracowników galerii, którzy lepiej rozumieją potrzeby narodu. Praca dla tak ograniczonego umysłowo szefa również doprowadza do ogromnej frustracji.
Generalnie frustracja napędza nasz naród w tym filmie do tego, by z normalnych spokojnych ludzi przeistoczyć się w agresywne bestie. kRAJ to krzywe zwierciadło postawione przez nami. Śmieszy, ale także zmusza do pewnej refleksji. Czy w tym kraju można żyć inaczej? Czy jesteśmy skazani na ciągła frustrację i wojnę z sąsiadem. Absolwenci Warszawskiej Szkoły Filmowej pod nadzorem Macieja Ślesickiego, który wyreżyserował aż trzy segmenty, starają się odpowiedzieć na to pytanie. I muszę przyznać, że jest to dość gorzka prawda o nas samych, choć podana w lekki, czasami krwawy sposób. Sięgnięto tutaj po dość zaniedbane u nas kino gatunkowe, jakim jest czarna komedia. Całkiem udane. Każda opowieść została zrealizowana przez innego twórcę, co daje jej pewnej świeżości. Dostajemy kilka różnych pojrzeń na nasze społeczeństwo. I choć pozornie są one do siebie podobne, to każdy z reżyserów dostrzega w nas zupełnie inne wady. Co by nie było, nie wszystkie historie są na dobrym poziomie, zdarzają się słabsze lub gorzej opowiedziane, ale wciąż jako całość kRAJ się bardzo dobrze broni. Pokazuje też, że mamy wielu młodych utalentowanych twórców, którzy niedługo zaczną nas bombardować swoimi fabułami, a po tym co tutaj zaprezentowali, wierzę, że będą to ciekawe rzeczy.
Jeśli myślicie jednak, że sfrustrowane społeczeństwo jest tylko w Polsce, to polecam Wam również obejrzenie argentyńskich Dzikich historii, które – coś tak podskórnie czuję – były dla absolwentów Warszawskiej Szkoły Filmowej inspiracją do stworzenia kRAJu. Szybko zorientujecie się, że ta agresja wobec ludzkiej głupoty jest bardzo uniwersalna i pojawia się w każdym narodzie.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat