Książę - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 20 maja 2022Książę to ciepły brytyjski film oparty na historii z życia wziętej. Jak wypada całokształt? Oceniam.
Książę to ciepły brytyjski film oparty na historii z życia wziętej. Jak wypada całokształt? Oceniam.
Akcja filmu Książę rozgrywa się w latach 60. XX wieku w Wielkiej Brytanii. Głównym bohaterem jest Kempton Bunton, sześćdziesięcioletni przykładny obywatel, który stawia sobie w życiu idealistyczne cele. Jednym z ostatnich jest walka o bezpłatną telewizję dla najbiedniejszych grup społecznych, w tym osób starszych – mężczyzna argumentuje ją między innymi chęcią rozwiązania problemu samotności wśród emerytów. Mając na uwadze powyższe, rozsądnie mierzący siły na zamiary pan postanawia uderzyć w brytyjski system w dość zaskakujący sposób. Aby zapewnić sobie rozgłos i tym samym szansę na bycie wysłuchanym, Bunton kradnie tytułowe dzieło sztuki pędzla Francisco Goi z londyńskiej National Gallery. Gdy już oczy całego kraju są skierowane na niego, Bunton przystępuje do odważnych negocjacji z władzą, by wywalczyć o sprawiedliwość dla narodu.
Nowy film w reżyserii Rogera Michella (Notting Hill, Dzień dobry TV) wyraźnie opisywany jest jako bazujący na rzeczywistych wydarzeniach – i rzeczywiście, historia faktycznie miała miejsce w 1961 roku w Londynie. Stanowiła pierwszą od prawie 140 lat kradzież na terenie National Gallery. Choć brzmi to jak duże pole do manewru, pełnometrażowa produkcja z 2020 roku jest jednak filmem wyważonym, opowiadającym nie tyle o samym napadzie na muzeum, co o jego konsekwencjach. Punktem wyjścia staje się rozprawa na sali sądowej – z biegiem czasu cofamy się o sześć miesięcy, aby poukładać chronologicznie wszystko to, co do niej doprowadziło.
Tempo nowego filmu Michella jest raczej niespieszne. Fakt osadzenia znacznej części fabuły na sali sądowej sprawia, że produkcja w całokształcie wydaje się mocno przegadana. I tak jest w istocie – poza kilkoma mniej lub bardziej dynamicznymi scenami mamy tu głównie potyczki słowne i wymiany argumentów, co szczerze mówiąc, nieszczególnie przyciąga do ekranu. Owszem, jak na komedię przystało, film oferuje dużo humoru słownego, w dodatku takiego "z klasą", pozbawionego banału. Nie zmienia to jednak faktu, że opowieść sama w sobie trochę się dłuży i pozbawiona jest oryginalności, która miałaby siłę mocniej przytrzymać widza przy ekranie.
Najmocniejszą stroną filmu jest oczywiście gra aktorska. Odgrywający rolę głównego bohatera Jim Broadbent jak zwykle zachwyca i wzbudza dużo sympatii, podobnie jak partnerująca mu na ekranie Helen Mirren. Aktorzy wspaniale radzą sobie ze swoimi postaciami, kreując bohaterów autentycznych, pełnych emocji, zwyczajnie z krwi i kości. Choć film skupia się na konkretnym wydarzeniu, jakim jest kradzież i cała jej otoczka, twórcy w subtelny sposób poruszają też wiele ważnych wątków z prywatnego życia małżeństwa, co mocno podkreśla człowieczy i namacalny wymiar całej opowieści. Nie jest to bowiem oderwana od rzeczywistości historia fikcyjnego superbohatera, a raczej prosta historia ludzi z sąsiedztwa, którzy świetnie reprezentują społeczeństwo i jego bieżące problemy.
Z technicznego punktu widzenia opowieść jest raczej jednostajna – wyjątkiem są krótkie momenty, w których twórcy zaszaleli nieco na stole montażowym (efektem tego jest na przykład dynamiczna czołówka, czy stosowane co jakiś czas nietypowe przejścia między sekwencjami, ilustrowane żywą jazzową muzyką). Poza tym mamy tu raczej schematy gatunkowe – film nie wyłamuje się z szablonów i mimo swojego uroku czy świetnej gry aktorskiej, raczej nie wyróżnia się na tle innych brytyjskich komedii obyczajowych, będąc po prostu "jedną z wielu".
Książę to film poczciwy – podnoszący na duchu, pozytywny i bardzo dobrze zagrany. Nie wybiega jednak przed szereg, jeśli chodzi o przedstawicieli swojego gatunku i koniec końców stanowi przegadaną, dość wolno płynącą opowieść – mimo tego, że w każdym calu poprawną. Jeśli nie oczekujecie niczego więcej niż prostej historii skrojonej w prosty sposób, warto sprawdzić i ten tytuł. Zwłaszcza dla Mirren i Broadbenta, których bohaterowie oczarowują swoim urokiem osobistym. Dla mnie jest to opowieść poprowadzona nieco zbyt klasycznie jak na współczesne kinowe możliwości. Szkoda, bo materiał pozwalał moim zdaniem na więcej.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1952, kończy 72 lat