Mounia Meddour w swoim nowym filmie pod tytułem Lalka dała nam bardzo przejmujący obraz walki kobiet o własny głos, gdy wszystko wokół sprzeciwia się wobec nich. Film ten potrafi zarówno wzruszyć, zaszokować, dać do myślenia, jak i sprawić, że szeroko i radośnie się uśmiechniemy. Jednym słowem daje taki ładunek emocjonalny, jaki powinien dawać naprawdę dobry film. W środku całej historii znajdujemy Nedjmę, studentkę z Algierii zafascynowaną projektowaniem mody. Jednak jej pasja, jak i życiowa droga jej przyjaciółek, nie są dobrze postrzegane w bardzo konserwatywnym, muzułmańskim kraju. Po pewnym traumatycznym wydarzeniu nasza bohaterka postanawia walczyć z wizerunkiem kobiety w Algierii. Okazją do tego ma być organizowany przez nią pokaz mody. Meddour bardzo sprawnie opowiada historię nacechowaną feminizmem, jednak podaną w formie pięknej rozprawy na temat ludzkiej godności i walki o własne marzenia. To udaje się dzięki wprowadzeniu pełnokrwistych bohaterek i kreacjom aktorskim, które wcielają w  życie przesłanie twórczyni. Lyna Khoudri jako Nedjma jest po prostu fantastyczna, a przede wszystkim bardzo naturalna w swojej kreacji, zresztą jak i jej koleżanki z planu. Nie ma w niej silenia się na aktorskie wyżyny i popisywania podnoszeniem dramatyzmu na siłę, w wątku, który i tak jest już bardzo emocjonalny. Khoudri gra z dużą lekkością, w pełni przekazując mrok otoczenia, w jakim znalazła się jej bohaterką z niezwykłą radością i pewnym promykiem nadziei, który majaczy gdzieś na horyzoncie. Doskonale aktorce towarzyszą również Shirine Boutella jako Wassila oraz Amira Hilda Douaouda w roli Samiry. Obydwie panie, podobnie jak ich koleżanka z planu, swoją emocjonalnością oddają całą grozę sytuacji, ale mają w sobie tyle pozytywnej energii, która aż emanuje z ekranu. Reżyserka wprowadza do swojej opowieści również mocny wątek patriotyczny, jednak nie jest to doprawione pompatycznością tanie silenie się na graniu na emocjach widzach. Tutaj mamy za to do czynienia z przedstawionym z ogromnym smakiem uczuciem do własnego otoczenia. Tę emocjonalną stawkę doskonale podbija szczerość, z jaką w każdej scenie Nedjma wypowiada się o środowisku, w którym żyje. Meddour bardzo dobrze przechodzi ze swoimi bohaterkami przez pewne stany euforii, szczęścia, smutku, mroku aż do bardzo słodko-gorzkiego finału, który zrobił na mnie ogromne wrażenie. To chyba jedno z najlepszych zakończeń filmu, jakie widziałem w tym roku. Bardzo mocne i szokujące, ale dające również ogromną nadzieję na przyszłość.  Meddour stworzyła film bardzo szlachetny, mimo ciężkiej tematyki i mroku, który porusza. Twórczyni wspaniale ukazała, że szukanie swojej drogi i głosu nie musi odbywać się w smutku i bólu, a za pomocą takich pięknych emocji jak miłość i radość. Mimo wielu mocnych scen w tym filmie po seansie czułem pewien spokój w sercu, czego i Wam również życzę. A film jak najbardziej polecam. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj