Langer: sezon 1, odcinek 1-4 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 maja 2025Piotr Langer powraca we własnym serialu od platformy SkyShowtime. Czy ekranizacja kolejnej książki Remigiusza Mroza dobrze się prezentuje? Sprawdzamy.
Piotr Langer powraca we własnym serialu od platformy SkyShowtime. Czy ekranizacja kolejnej książki Remigiusza Mroza dobrze się prezentuje? Sprawdzamy.

Piotra Langera Jr. (Jakub Gierszał) poznaliśmy w serialu Chyłka jako rozpuszczonego dzieciaka, który odziedziczył po ojcu ogromną fortunę – taką, która otwiera mu każde drzwi i czyni go praktycznie bezkarnym. Do tego jest inteligentny i potrafi skrupulatnie zacierać za sobą ślady. Wymiar sprawiedliwości dobrze wie, z jakim bydlakiem ma do czynienia, jednak nie potrafi mu niczego udowodnić. Są bezradni. Dlatego właśnie prowadząca śledztwo Karolina Siarkowska (Magdalena Boczarska) obmyśla zasadzkę, która ma jej pomóc w schwytaniu Langera.
Spin-off Chyłki w reżyserii Łukasza Palkowskiego – specjalisty od ekranizacji książek Remigiusza Mroza – miał być znacznie brutalniejszym serialem niż produkcja, z której się wywodzi. Zresztą sama książka to festiwal okrucieństwa, ukazujący, w jak mroczne zakamarki potrafi zapuścić się umysł pisarza, który wcześniej serwował nam znacznie lżejsze pozycje. Pomysł był w zasadzie bardzo ciekawy. Dostajemy możliwość zajrzenia do głowy psychopaty, który czerpie ogromną przyjemność z krzywdzenia innych. Przychodzi mu to z niebywałą gracją i łatwością.
Problem w tym, że to, co działa na kartach książki, niekoniecznie sprawdza się na ekranie. Akcja każdego odcinka toczy się bardzo powoli. Fabuła jest przeładowana postaciami i ich problemami. Zaburzony jest balans, przez co niektóre odcinki są po prostu przegadane i nudne, a sam Langer nie ma w nich zbyt wiele do roboty.
Wbrew tytułowi ten serial nie jest o Piotrze Langerze, a raczej o Ninie Pokorze (Julia Pietrucha) – kobiecie, która zawróciła mu w głowie, przynajmniej na początku. To ona próbuje skraść show. Wizualnie Julia Pietrucha pasuje do tej roli. Nie jest może kalibrem Magdaleny Cieleckiej, ale godnie ją zastępuje. Problem w tym, że jako postać jest słabo napisana. Widz nie potrafi przejąć się jej losem. Każde jej spotkanie z Langerem jest nam obojętne, choć w założeniu powinniśmy drżeć z obawy, że psychopata zaraz poderżnie jej gardło albo rozwali głowę młotkiem. A tu nic. Pustka. Mógłby ją poćwiartować, a nas by to nie poruszyło – bo nie wierzymy w jej emocje. Czujemy sztuczność tych scen. Winny może być też brak chemii, która była wyczuwalna między Cielecką a Gierszałem. Twórcom nie udało się tego powtórzyć.
Dużym problemem jest też scenariusz, który dziwnie rozkłada akcenty. Mamy kilka zwrotów akcji, które teoretycznie mają zaskakiwać, ale albo są zdradzane zbyt wcześnie, albo są zbyt przewidywalne, by spełniać swoją funkcję. W efekcie przez większą część odcinków się nudzimy, czekając, aż tytułowy bohater wreszcie kogoś zaszlachtuje. A chyba nie o to twórcom chodziło.
Po obejrzeniu czterech odcinków mam też wrażenie, że Langer przeszedł jakąś niepotrzebną metamorfozę. Z przerażającego psychopaty stał się arystokratycznym mistrzem zbrodni. Gdzieś zniknął realizm, który wcześniej mnie do tej postaci przyciągał. Niepotrzebnie skręcił w stronę Hannibala Lectera i stał się jego nieudolną kopią. Wolałem go, gdy był bardziej nieobliczalny i szalony. Nie zmienia to jednak faktu, że Jakub Gierszał nadal kreuje na małym ekranie jednego z najciekawszych morderców w naszym kraju. Przez lata udało mu się zbudować pełnokrwistą postać, której widz rzeczywiście się boi. Teraz miał szansę ją pogłębić – i gdyby dostał lepszy scenariusz, zapewne by mu się to udało.
W obsadzie są też Magdalena Boczarska i Piotr Adamczyk, ale – przynajmniej w tych pierwszych czterech odcinkach – trudno się o ich grze rozpisywać. Nie są ani dobrzy, ani źli. Ich postacie oczywiście przerzucają się "uprzejmościami", które potrafią wywołać uśmiech na twarzy widza, ale to wszystko.
Langer na razie rozczarowuje nijakością i bardzo powolnym tempem opowiadania historii. Po tej ekipie oczekiwałem po prostu czegoś więcej. Nie tylko produkcji ociekającej krwią, ale też – jak w książce – mającej jakąś stawkę. Pościgu, który trzymałby mnie na krawędzi kanapy. Niestety, niczego takiego tu nie ma. Jest nuda. Jedynie Jakub Gierszał daje nam powód, by wrócić do tej produkcji i obejrzeć ją do końca.
Poznaj recenzenta
Dawid Muszyński


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1985, kończy 40 lat
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 1985, kończy 40 lat
ur. 1968, kończy 57 lat
ur. 1981, kończy 44 lat

