Love and Leashes - recenzja filmu
Love and Leashes to takie Pięćdziesiąt twarzy Greya po koreańsku, z kobietą w roli dominy. Czy warto obejrzeć nową komedię romantyczną Netflixa?
Love and Leashes to takie Pięćdziesiąt twarzy Greya po koreańsku, z kobietą w roli dominy. Czy warto obejrzeć nową komedię romantyczną Netflixa?
Love and Leashes to nowa komedia romantyczna Netflixa, która przywodzi na myśl Pięćdziesiąt twarzy Greya. Koreańska produkcja pokazuje perypetie dwóch znajomych z pracy, którzy nawiązują relację BDSM. Mężczyzna jest osobą uległą, która lubi być zdominowana, a kobieta po poznaniu jego sekretu postanawia pomóc mu spełnić te fantazje. Przy okazji sama odkrywa, że coś takiego sprawia jej przyjemność. Jest zaskakująco uroczo, trochę edukacyjnie i bardzo zabawnie.
Po sukcesie Pięćdziesięciu twarzy Greya świat trochę bardziej zainteresował się tematem BDSM. Problem polega na tym, że takie produkcje często są utrzymywane w mrocznym klimacie i skupiają się głównie na pożądaniu. To tytuły, które mają być pikantne - i właśnie tym przyciągać widownię. Jednak nie oddają tego, jak takie upodobania wyglądają w rzeczywistości. Nawet w małym stopniu! I wielu członków tej społeczności frustruje fakt, że twórcy wcale nie walczą ze stygmatyzacją, jaka towarzyszy BDSM. Mogą wręcz zaszkodzić ludziom, którzy dopiero chcieliby spróbować czegoś nowego w sypialni, bo zwykle pomijają tak ważne aspekty jak bezpieczeństwo. Właśnie dlatego byłam mile zaskoczona po seansie Love and Leashes - które jest pogodne, wesołe i stara się pokazać ten temat od zupełnie innej strony.
Przede wszystkim w nowej komedii romantycznej Netflixa seks nie jest najważniejszy. Choć na ekranie wielokrotnie robi się bardzo sensualnie, to stosunek płciowy nie gra tu pierwszych skrzypiec. Produkcja bardzo dobrze podkreśla to, że chęć bycia zdominowanym przez głównego bohatera niekoniecznie musi łączyć się ze zbliżeniem. Może ją zaspokajać między innymi przez słuchanie obraźliwych słów czy pozwolenie na to, by jego domina po nim deptała szpilkami. Film jest nawet na tyle odważny, by pokazać, jak mężczyzna udaje psa. To, co jest tu naprawdę istotne, to fakt, ile taka relacja wymaga pracy. Ji-woo próbuje dowiedzieć się jak najwięcej o tym, jak być dobrą dominą. Ćwiczy wiązania na pluszowym misiu, natychmiast ustala safe word, dzięki któremu mogą przerwać zabawę, a także wykonuje after-care, czyli po skończonej sesji zapewnia swojemu uległemu opiekę. Love and Leashes naprawdę odrobiło swoje zadanie domowe i postanowiło na poważnie potraktować temat BDSM.
Choć chemia między głównymi bohaterami jest bardzo wyczuwalna, a momenty pomiędzy nimi mogą spowodować u części widowni motyle w brzuchu, to pożądanie nie jest tu kluczowe. Love and Leashes stara się pokazać nam dopiero kiełkującą miłość i powolne odkrywanie swoich upodobań łóżkowych. Nie zawsze jest idealnie, bohaterowie często czują się niezręcznie, a towarzyszące całemu procesowi przygotowania wydają się bardzo przyziemne i prawdziwe.
Love and Leashes to komedia romantyczna, którą warto obejrzeć. Poza jednym wątkiem raczej nie ma tu większych dziur logicznych, przez które widz ma ochotę wyskoczyć przez okno. Bohaterowie są sympatyczni, a cała produkcja niezwykle przyjemna. Dobrze wyważono tu te bardziej pikantne fragmenty z dojrzewającą miłością. Przede wszystkim możemy obejrzeć budowanie zaufania i uczucia pomiędzy dwojgiem osób. Jak przystało na koreańską produkcję, wszystko zostało pięknie podane, a wizualna strona filmu zachwyca.
Poznaj recenzenta
Paulina GuzDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat