Lucyfer: sezon 2, odcinek 17 – recenzja
Przedostatni odcinek 2 sezonu to solidna sprawa kryminalna, rozwój głównego wątku i dużo humor. Innymi słowy standard w serialu Lucyfer.
Przedostatni odcinek 2 sezonu to solidna sprawa kryminalna, rozwój głównego wątku i dużo humor. Innymi słowy standard w serialu Lucyfer.

Zaletą sprawy kryminalnej nowego odcinka Lucifer jest bezpośrednie powiązanie jej z rodziną Lucyfera. To pozwala pokazać coś nowego i zarazem jest to pretekst do komediowych sytuacji. Sam wątek w sobie jest zwyczajny, wręcz sztampowy, ale z reguły ten serial nas do tego przyzwyczaił. Nie liczy się sama sprawa, a jej prowadzenie. Za sprawą Charlotte mamy sporo zabawnych sytuacji i niezłych pomysłów. Wątek z rapującą Chloe, chcącą udowodnić, że jest fanką czarnej muzyki, pokazuje, że serial potrafi w sposób prosty rozśmieszać.
W tym przypadku ważne są dwie rzeczy. Po pierwsze – Chloe i spółka w końcu poznają informacje o powiązaniu Charlotte z Lucyferem. Wyjaśnienie jest tak oczywiste i proste, aż dziwne, że wcześniej nie padło. Z drugiej strony kulminacja wątku z dźgnięciem Charlotte jest zaskakująca. Widzimy, jak to jej światło działa na ludzi, i jestem przekonany, że to jest zaledwie przedsmak zagrożenia, jakie może pojawić się w finale. Być może jej przebywanie na Ziemi jest równoznaczne z zbliżającą się apokalipsą? Ciekawy pomysł, w którym drzemie potencjał.
Kwestia nowego artefaktu jest o tyle ciekawa, że nic dosłownie nie jest podawane na tacy. W zasadzie twórcy należycie wykorzystują go, by nadać większego znaczenia Amenadielowi, który w ostatnich odcinkach jest dosłownie w tle. Znalezienie klucza i świadomość Amenadiela, że to on jest ulubionym synem Boga, to fundamenty pod finał. Tak naprawdę trudno nawet wyczuć, w jakim kierunku to się rozwinie, i czy w końcu zobaczymy prawdziwego Boga.
Konflikt Maz i Lucyfera to też coś nowego, bo nigdy ich niesnaski nie zaszły tak daleko. W dużej mierze ten wątek, na czele z bójką, jest bardzo humorystyczny. Trudno mówić o prawdziwym konflikcie i emocjach, gdy wiemy, że koniec końców się pogodzą. Mam jednak nadzieję, że świadomość Lucyfera o uczucia Maz coś zmieni w tej relacji. Jej rozwój byłby przydatny. Zabawnie wyglądają wszelkie sceny uratowania posady pani psycholog. Głupkowato, absurdalnie, ale śmiesznie.
Dobry przedsmak przed finałem Lucyfera. Lekko, przyjemnie i zabawnie. Tak jak ten serial do tego przyzwyczaił.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/




naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 58 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1945, kończy 80 lat
ur. 1959, kończy 66 lat
ur. 1964, kończy 61 lat

