Lucyfer: sezon 2, odcinek 5 – recenzja
Lucyfer powraca na właściwie tory. Pytanie: na jak długo?
Lucyfer powraca na właściwie tory. Pytanie: na jak długo?
Martwiłem się, czy twórcy od razu nie porzucą kwestii wypadku Chloe, ale na szczęście tego nie zrobili. Postanowili za to bardziej wgłębić się w nadnaturalny wątek, wprowadzając do świata Lucifer nową postać oraz świeże dylematy. W efekcie The Weaponizer okazuje się zajmującym odcinkiem, który pokazuje, że w serialu wciąż drzemie duży potencjał.
W epizodzie pojawia się kolejny brat bohatera, Uriel. Rozsądnie wybrnięto z problemu, jaki rodzi się w związku z pokazaniem mocy postaci. Anioł powinien odpowiednio się prezentować i efektownie walczyć, a potyczki akurat nie stanowiły zalety produkcji. Lucyfer od dłuższego czasu nie pokazał żadnej specjalnej zdolności poza uzyskiwaniem od innych odpowiedzi za sprawą patrzenia im w oczy. Dlatego atutem Uriela jest przewidywanie wydarzeń w taki sposób, że przez jeden swój ruch potrafi uruchomić sekwencję, która doprowadzi go do zwycięstwa. Tym samym mamy do czynienia z inteligentnym, niebezpiecznym i wyróżniającym się charakterem.
To oznacza także, że wreszcie do gry dołączyła nowa osoba, która koncentruje na sobie uwagę, nie rzuca co chwila śmiesznymi żartami oraz wprowadza długo wyczekiwaną powagę. Natychmiast przypiera bohatera do muru, stawiając mu ultimatum i zwiększając zainteresowanie rozwojem wydarzeń. Tego ostatnio brakowało Lucyferowi, ale niestety za chwilę ten problem może powrócić, bo rola Uriela była tylko epizodyczna. Pociągnięcie dalej jego wątku, dokładniejsze przedstawienie (bez burzenia powagi oczywiście; starczy nam śmieszków wśród postaci) mogło być dobrym pomysłem. Anioł jednak ginie pod koniec odcinka, chociaż trzeba przyznać, że takie rozwiązanie sytuacji – do tego w tak krótkim czasie – trudno było przewidzieć.
Zaskoczenie jest zaletą, lecz wynikają z niego istotne fakty. Uriel nie żyje, dlatego wracamy do poprzedniej liczby fantastycznych postaci, która ostatnio się nie sprawdzała. Główny wątek może ponownie zniknąć na parę tygodni, przez co będziemy raczeni odcinkami o mizernej jakości. Na razie interesująco wypada potencjalna metamorfoza bohatera, którym zabicie własnego brata niewątpliwie wstrząsnęło, jednak twórcy mogą tego należycie nie wykorzystać. Niemniej to nie koniec plusów Lucyfera, ponieważ nowa sprawa nie okazała się wcale taka beznadziejna.
Kryminalny aspekt pozostaje słaby. Nie udaje się pobudzić ciekawości tożsamością mordercy, trochę się kombinuje, podsyła chociaż jeden mylny trop i dąży do zdumienia widza, ale efekt jest co najmniej rozczarowujący. Tylko że śledztwo dotyczy śmierci gwiazdy kina akcji, co pozwala na napisanie zabawnych i emocjonujących dialogów. Lucyfer i Dan są fanami aktora, więc ich ekscytacja i nostalgia za serią filmów z jego udziałem staje się zaraźliwa. Działa tutaj nie tylko humor, lecz też relacje między postaciami. Pamiętając ich wzajemne docinki i niechęć do siebie, oglądanie, jak znajdują wspólną płaszczyznę zainteresowań, sprawdza się wyśmienicie. To jest również przykład dobrze rozwijanych stosunków, których zabrakło choćby w Lady Parts.
The Weaponizer porusza ciekawy temat, jednocześnie poszerzając wiedzę widza o sytuacji bohaterów. Uriel nie przybył z polecenia Boga, żeby skłonić Lucyfera do zrealizowania swojej umowy. Zrobił to z własnej inicjatywy, co owocuje dylematem, który może występować także w rzeczywistości – czy ktoś wie, czego pragnie Bóg? W serialu jest On kimś, kogo planów nie da się zbadać, jednak należałoby wierzyć, że w końcu Jego cele staną się jasne także dla innych. W tej części serialowa wizja Boga wydaje się bardzo wiarygodna. Czyli krótko mówiąc, można stworzyć wciągający odcinek Lucyfera, jeśli ma się na to odpowiednie pomysły.
Źródło: fot. FOX
Poznaj recenzenta
Krzysztof LewandowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat