Wracamy do oklepanego standardu, czyli robienia z tytułowego bohatera totalnego głupka. Znów coś sobie ubzdurał i obsesyjnie do tego dąży. Motyw oczywiście przewija się przez cały odcinek bez większego sensu, z wywoływanym uczuciem zażenowania i oczywiście wyciągnięciem wniosku, że jednak to nie był dobry wybór. Jedyny plus tego absurdu, który po raz kolejny obniża jakość Lucifer, to końcówka. Świadomość, że popełnił błąd to coś nowego i być może doprowadzi do czegoś interesującego.
Sprawa odcinka w większości jest oklepana, nudna i mało porywająca. Przede wszystkim jednak jest przewidywalna. Szybko można sobie zdać sprawę, kto jest winowajcą. Samo wyjawienie prawdy to rozczarowanie, bo wszystko rozgrywa się sztampowo i wtórnie. Twórców stać na więcej i nie raz to pokazywali. Drobnym plusem jest humor w relacji Lucyfera z piosenkarką, ale to niewiele przy marnej jakości historii.
O wiele lepiej prezentuje się kwestia Maze i Lindy, które korzystają z usług Charlotte, by porozmawiać o ich konflikcie. Niby celowano tutaj w poważniejszy ton, ale dzięki Maze i reakcjach Charlotte to wszystko jest bardziej humorystyczne, niż powinno. Niewątpliwie staje się to zaletą odcinka, bo choć cały wątek kłótni Maze z Lindą jest przesadnie wydłużany, na tle pozostałych elementów prezentuje się pomyślnie. Nic nie wskazuje na to, żeby coś w tym aspekcie miało się zmieniać. Zabawnie jest też u Dana i Pearce'a, których wypad do bary ma swoje pozytywne momenty. Ciekaw jestem, jak rozwinie się nagłe zainteresowanie osobą Chloe. Mam nadzieję, że nie oprze się to na nudnym trójkącie miłosnym, a niestety wszystko na to wskazuje.
Lucifer kontynuuje trend bardzo nierównego sezonu. Najnowszy odcinek jest niestety jednym z najsłabszych, a schematyczność kreowania historii pod obsesję Lucyfera staje się nudna. Niby ogląda się przyjemnie, ale twórców naprawdę stać na więcej. Udowodniali to nie raz.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/