Na służbie: sezon 1 - recenzja
Data premiery w Polsce: 9 stycznia 2025Najnowsza produkcja Prime Video, koncentrująca się na losach policji, to całkiem udana próba odświeżenia powszechnie znanego formatu procedurali. Wrażenia i emocje kryjące się za pozornie typową historią oraz postaciami sprawiają, że jest to tytuł, który warto sprawdzić.
Najnowsza produkcja Prime Video, koncentrująca się na losach policji, to całkiem udana próba odświeżenia powszechnie znanego formatu procedurali. Wrażenia i emocje kryjące się za pozornie typową historią oraz postaciami sprawiają, że jest to tytuł, który warto sprawdzić.
Najnowszy serial Na służbie, stworzony przez Tima Walsha i Elliota Wolfa (syna Dicka Wolfa, słynnego producenta wielu produkcji poświęconych służbom mundurowym, takim jak Chicago Fire i FBI), na pierwszy rzut oka nie odstaje od innych podobnych tytułów. Jest to jednak tylko złudne wrażenie, bo może pochwalić się kilkoma dobrymi elementami.
Jednym z nich jest storytelling. Twórcy już na samym początku przedstawiają nam najważniejszy element głównego wątku, który przewijać się będzie przez cały sezon. Mowa tu o śmierci pewnej policjantki, zastrzelonej przez członka miejscowego gangu. Mężczyzna po zajściu ucieka i znika. W tym samym czasie do gliniarzy dołącza świeżo upieczony rekrut. Przydzielają go do cieszącej się złą sławą pani oficer. To właśnie ona ma go wprowadzić w tajniki policyjnego świata.
W teorii Na służbie to w połowie procedural, ale nie działa to na szkodę serialu. Jest to wręcz zaleta, bo mamy zarówno wątek główny, którego jesteśmy ciekawi, jak i sporo "zwyczajnych" interwencji, które pełniły funkcję przerw, ale były dla mnie o wiele ciekawsze niż sprawa morderstwa policjantki. Przedstawiano je bardzo autentycznie, dzięki czemu mogliśmy się zżyć z bohaterami. Są też ciekawym doświadczeniem – w końcu tak mniej więcej może wyglądać życie prawdziwych mundurowych.
W produkcjach o policjantach często przeszkadza mi "oderwanie od rzeczywistości". Przykład? Policjanci tropią przestępcę, ale w pewnym momencie znajdują się w martwym punkcie. Wtedy zawsze znajdują jakiś trop, który całkiem przypadkowo prowadzi ich do przodu. Tu jest nieco inaczej. W kilku przypadkach nie mieliśmy do czynienia z deus ex machina. Musieliśmy się pogodzić z tym, że nie zawsze każda ze stron będzie usatysfakcjonowana i nie każdą sytuację da się rozwiązać najlepszym możliwym rozwiązaniem. Po prostu nie zapomniano o półśrodkach.
Bardzo podobały mi się też postacie i relacje pomiędzy nimi, które wydawały się autentyczne i nieprzerysowane. Weźmy za przykład głównych bohaterów. Na początku serialu rekrut Alex Diaz (Brandon Larracuente) w rozmowie ze swoją przełożoną Traci Harmon (Troian Bellisario) jest nieco sztywny i zdenerwowany, ale zmienia się wskutek różnych wydarzeń. W pewnym momencie dostrzegamy, że nie jest już tym samym świeżakiem, który dopiero co skończył akademię policyjną, ale nieco mądrzejszym i mniej lekkomyślnym bohaterem. Zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że zawód policjanta jest obciążający zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Z drugiej strony Harmon nie stara się od razu być przyjazna i empatyczna. Jej celem jest przede wszystkim przygotowanie Diaza do ciężkiego życia policjanta z Long Beach, gdzie niebezpieczeństwo (ze strony karteli, bezdomnych czy problematycznych cywilów) czai się na każdym kroku, a on sam musi najpierw pokazać, ile jest wart. Niby nic odkrywczego, ale składa się to na dobry i przyjemny serial.
Na wyróżnienie zasługuje też autentyczność związana z realiami polityczno-kulturowymi. Jak wiemy, policjanci w USA obecnie są postrzegani bardzo negatywnie. Część społeczeństwa nie ukrywa, że wręcz nienawidzi "niebieskich". Z tego powodu przed seansem zastanawiałem się, w jaki sposób twórcy spróbują przedstawić mundurowych. I muszę przyznać, że jestem zadowolony. Serial pokazuje nam, że nie każdy policjant jest krystalicznie czysty, ale z drugiej strony konfrontuje ich punkt widzenia – mniej czy bardziej słuszny – z wydarzeniami, które widzimy na ekranie. Dostrzegamy wtedy, że wszystko zależy od perspektywy, a presja czasu i emocje nie pomagają w kierowaniu się kwestiami moralnymi i etycznymi. Dużo czasu poświęcono też drugiej stronie barykady. Mam tu na myśli zarówno gangsterów, jak i zwyczajnych cywilów. Chociażby sam Diaz jest "chłopakiem z okolicy" i zna realia życia dla hiszpańskojęzycznej mniejszości. To właśnie on często stara się przestawić nam trochę inny, być może mniej znany punkt widzenia na różne aspekty.
Czy to jednak znaczy, że serial jest bez wad? Oczywiście, że nie. Znajdziemy tu różne drobnostki, ale raczej nie wpłyną one na ogólne doświadczenie z produkcją. Chyba najbardziej bolesny jest format czasowy. Półgodzinne odcinki są przyjemne i nie wymagają od nas poświęcenia mnóstwa czasu, jednak po ośmiu takich epizodach czuję niedosyt i zwyczajnie chciałbym więcej. Jest to też spowodowane dość przewidywalnym i typowym zakończeniem, które stara się domknąć wątek pierwszego sezonu i pozostawia szparkę na ewentualny drugi.
Jest to więc serial dla osób, które lubią dobre policyjne historie, ale są bardziej zainteresowane postaciami i grą aktorską. Dla widzów spodziewających się po produkcji przesłania, a nie typowych wybuchów, strzelanin czy dramatycznych interwencji – tych oczywiście nie brakuje, ale nie grają tak dużej roli; są raczej odskocznią od bardziej stonowanej reszty, w której główną rolę grają emocje i "człowieczeństwo" głównych bohaterów.
Poznaj recenzenta
Adrian CyntlernaEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 53 lat
ur. 1955, kończy 70 lat
ur. 1962, kończy 63 lat
ur. 1953, kończy 72 lat
ur. 1970, kończy 55 lat