Niech stanie się światłość - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 30 września 2020Niech stanie się światłość to najnowsza książka mistrza prozy historycznej Kena Folletta. Pisarz udowodnił, że jest wciąż w świetnej formie i jego proza pozostaje pod znakiem najwyższej jakości. Jest to książka, po którą warto sięgnąć bez żadnych wątpliwości.
Niech stanie się światłość to najnowsza książka mistrza prozy historycznej Kena Folletta. Pisarz udowodnił, że jest wciąż w świetnej formie i jego proza pozostaje pod znakiem najwyższej jakości. Jest to książka, po którą warto sięgnąć bez żadnych wątpliwości.
Ken Follett w swojej twórczości lubi osadzać akcję w średniowieczu. Czytelnicy mieli okazję zapoznać się z Filarami ziemi, Światem bez końca i Słupem ognia. Jego najnowsza książka Niech stanie się światłość na półki księgarń trafiła pod dość mylnym szyldem prequela wspomnianych książek. Jest to w dużej mierze chwyt reklamowy, gdyż Niech stanie się światłość obejmuje wczesne średniowiecze, a rok 997 od czasu akcji Filarów ziemi dzieli ponad sto lat. Jedyne, co łączy te powieści, to umiejscowienie akcji: wszystkie dotyczą Anglii. Żadna z książek Folletta traktująca o średniowieczu i czasach późniejszych nie jest powiązana z resztą w sposób ścisły, który uniemożliwiałby lekturę bez poznania poprzednich części. Poniekąd przemawia to na korzyść, bo można sięgnąć po dowolną książkę.
Kiedy dowiedziałam się, że planowane jest wydanie kolejnej powieści utrzymanej w klimatach historycznych, bardzo się ucieszyłam. Przyznam, że czekałam na nią z niecierpliwością. Follett nieraz mnie zachwycił swoją twórczością. Co w niej lubię? Przede wszystkim to, że pisze o ludziach i przez to, że jego bohaterowie pochodzą najczęściej z różnych warstw społecznych, co daje nam szerszy wgląd w epokę. Oczywiście, działają pewne schematy, które przy kolejnej książce jest się w stanie dostrzec. Po prezentacji bohaterów i ich losów wiedziałam, że niebawem nadejdzie moment, gdy ich drogi się przetną i zaczną wzajemnie na siebie oddziaływać. I tak było w tym przypadku. Przyznam, że przez pewien czas dręczyła mnie myśl, czy przypadkiem nie jest to schematyczne, ale… Tak czysto z psychologicznego punktu widzenia, ludzie się w sobie zakochują, pożądają władzy, dotykają ich różne nieszczęścia itp. O tyle o ile w historii zasadniczo mamy do czynienia z pewną powtarzalnością, przecież już nasi przodkowie stwierdzili, że historia kołem się toczy, to dlaczego nie ma tak samo być i z żywotem ludzkim?
Nasi bohaterowie to bezwzględny, dążący do władzy biskup, młody szkutnik, którego świat zawalił się po tym, jak na jego wioskę napadli wikingowie, a także młoda kobieta, która wychodzi za mąż z wielkiej miłości i za ukochanym jedzie do dalekiego kraju, gdzie dość boleśnie zderza się z kulturową odmiennością. Pojawia się też młody zakonnik, którego marzeniem jest przekształcenie opactwa w centrum nauki, które będzie podziwiane przez cały świat. To właśnie ich losy będą się w powieści plątać i przecinać. Miałam duże obawy dotyczące wątku z wikingami i bałam się, że Follett będzie jeszcze jednym twórcą, który postanowił sięgnąć po wątek tych krwiożerczych wojowników. Co ciekawe, ten wątek jest zupełnie poboczny, zatem mimo umieszczenia akcji w dopiero rodzącej się i kształtującej Anglii, nie dostaniemy czegoś podobnego do losów Ragnara i spółki.
Co jeszcze lubię w twórczości Folletta? To, że u niego nic nie jest bajkowe. Jego bohaterowie są z krwi i kości, a ich losy są bardzo autentyczne. Poza tym widać upodobania pisarza do wątków szpiegowskich, bo jak w każdej książce, tak i tu pojawia się bardzo zawiła intryga.
Niech stanie się światłość napisana jest bardzo przystępnym językiem. Książki Folletta są typowymi powieściami historycznymi, ale napisanymi niezwykle starannie z dużą dbałością o szczegóły. Książkę czyta się błyskawicznie i niecierpliwie przewraca się kolejne strony, śledząc losy bohaterów.
Podsumowując: Niech stanie się światłość jest kolejną bardzo dobrą książką Kena Folletta i zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Kto będzie dobrze się bawić podczas lektury? Miłośnicy powieści historycznych z całą pewnością, ale nie trzeba znać się na historii, żeby czerpać przyjemność z książek tego pisarza. Nawet jeśli się nie orientujemy w historii wczesnego średniowiecza, autor przeprowadzi nas przez realia i sprawi, że wszystko stanie się jasne.
Poznaj recenzenta
Agnieszka KołodziejDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat