Obsesja Eve: sezon 4, odcinki 6-8 (finał serialu) - recenzja
Obsesja Eve w końcu dotarła do swojego finału, w którym zobaczyliśmy zakończenie historii Eve i Villanelle. Oceniam.
Obsesja Eve w końcu dotarła do swojego finału, w którym zobaczyliśmy zakończenie historii Eve i Villanelle. Oceniam.
Mam pewien problem z finałowymi odcinkami serialu Obsesja Eve. Chodzi o sposób zakończenia historii. Przez cztery sezony jednym z najważniejszych punktów fabuły, głównym celem działania tytułowej bohaterki, było zniszczenie Dwunastu. Finał nam to przyniósł, jednak wydaje mi się, że twórcy za bardzo skrótowo, bez odpowiedniego napięcia potraktowali tę kwestię. Wielka organizacja, która była największym złem w produkcji, została zniszczona w jakieś pięć minut - i zrobiła to jedna Villanelle, bo Eve tylko odwracała uwagę. Bohaterki bardzo szybko trafiają na trop spotkania Dwunastu, chociaż wcześniej nie było to takie łatwe.
Niestety, nie za dobrze wykorzystano główne bohaterki. Nie jestem też zadowolony z przedstawienia Dwunastu, których na dobrą sprawę twarzy nawet dobrze nie widzimy na ekranie. Po prostu intrygę potraktowano w ostatnich odcinkach po macoszemu - jako dodatek do opowieści o głównych bohaterkach. To nie powinno się zdarzyć. Wątek kryminalny powinien płynnie przeplatać się z kwestią obyczajową, która zdecydowanie przoduje w finałowych odcinkach.
Bardzo ucieszyło mnie natomiast, że twórcy postanowili na koniec ponownie pokazać relację głównych bohaterek, które w finałowym sezonie nie miały okazji współpracować. Więź Eve i Villanelle ukazano w bardzo luźny, pełen czarnego humoru sposób, bez popadania w zbytnią podniosłość czy emocjonalność. I to się sprawdza. Sceny, w których śpiewają w kamperze czy po prostu gadają ze sobą, to prawdziwe scenopisarskie perełki. Bardzo dobrym zabiegiem było również odwrócenie ról - Eve zabiega tym razem o względy Villanelle. Wszystko zostało okraszone pewną szczyptą charakterystycznej dla produkcji makabry. To dało zamierzony, fantastyczny efekt.
Mam jednak problem z zakończeniem ich historii, ponieważ finałowy fragment już poszedł w pompatyczne rejony, czasem nawet zbyt przesłodzone, co kompletnie gryzło mi się z naturą wspomnianego duetu. Sekwencja, w której Villanelle ginie, powinna wzbudzać pewne emocje, zasmucić albo wkurzyć widza. Niestety, była dla mnie obojętna. Gdyby sceny były spójne z charakterem relacji Eve i Villanelle, pełnej groteski i czarnego humoru, to być może finał zadziałałby o wiele lepiej.
Natomiast znakomicie prezentował się wątek Pam, młodej zabójczyni. Szkoda tylko, że twórcy zabili jej rękoma Konstantina, ponieważ ich wspólne sceny były naprawdę dobrze napisane. To nie zmienia faktu, że Pam to świetna postać, której wątek solowy był jednym z ciekawszych w 4. sezonie. Poruszono dzięki niej kwestię empatii, którą młoda zabójczyni czuje w stosunku do swoich ofiar. Pięknie przedstawiono to w scenie pierwszego zlecenia, które bohaterka wykonuje z przykrością. Uwierzyłem w te rozterki! Chętnie zobaczyłbym jakiś spin-off o Pam i jej dalszych losach.
Ostatnie odcinki Obsesji Eve są bardzo dobre pod względem rozwoju postaci. Jednak przy tym kuleje intryga kryminalna i sposób napisania ostatnich scen. Mimo wszystko dobrze się bawiłem, oglądając finałowe epizody, ponieważ stanowiły kawał interesującej rozrywki.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat