Orville: sezon 3, odcinek 1 - recenzja
Po kilku latach Orville powraca z 3. sezonem. Jak prezentuje się serial po zmianach?
Po kilku latach Orville powraca z 3. sezonem. Jak prezentuje się serial po zmianach?
Seth MacFarlane kazał widzom długo czekać na 3. sezon swojego serialu. Przejście z telewizji FOX do platformy Hulu oraz pandemia koronawirusa znacznie opóźniły prace nad wysokobudżetową produkcją. Mogliśmy się zastanawiać, czy Orville pozbawiony ograniczeń telewizji ogólnodostępnej zmieni się na gorsze? Premiera 3. sezonu na to nie wskazuje, bo pod względem treści, podejścia do opowiadanej historii oraz formy opowieści to jest ten sam serial i ta sama konwencja, do której widzowie są przyzwyczajeni. Nie ma nagłego wprowadzania treści, których do tej pory nie było. MacFarlane idzie wcześniej obraną ścieżką. Ma większe możliwości, ale niczego nie zmienia na siłę. Zwłaszcza tego, co dobrze działało i podobało się widzom.
Aż nadto widać, że platforma Hulu dała twórcy o wiele większy budżet, niż miał w poprzednich sezonach. Scena otwierająca z bitwy kosmicznej dobrze to obrazuje. Jest dopracowana, epicka i pomysłowo zrealizowana, w stylu Setha MacFarlane'a, który znany jest z niepoprawnego humoru. To lubiący popkulturę geek, który doskonale wie, jak niektóre rzeczy zaprezentować, by widza zaciekawić i podekscytować. Ciekawe jest to, że pod kątem akcji czy przygody w tym odcinku dzieje się niewiele, ale i tak efektów specjalnych jest tutaj nadmiar. Mowa między innymi o scenie testowania myśliwca, w której praca kamery pozwala podkreślić realizacyjny rozmach. Tego typu momentów wychodzących w kosmos jest dużo, co w kontekście opowiadanej historii jest zaskakujące, ale też obiecujące. Gdy dojdzie do ważniejszych wydarzeń sezonu, ten budżet na pewno da twórcy potrzebne narzędzia, by mógł pokazać coś z rozmachem.
Orville zmienia się i ewoluuje w swojej konwencji. Do tej pory było to przecież lekkie, pełne specyficznego humoru science fiction, które miało przede wszystkim rozśmieszyć i pokazać pozytywną zabawę w stylu Star Treka. Ten odcinek idzie w innym kierunku, bo praktycznie nie ma humoru, gagów i typowych śmiesznych wstawek w stylu Setha MacFarlane'a. Trudno orzec, czy to wyznacznik tytułowych "nowych horyzontów" w 3. sezonie, czy jednorazowe skupienie na powadze. Twórca porusza poważne, przejmujące tematy dotyczące nienawiści, konsekwencji samobójstwa i żałoby. Te kwestie są wałkowane na wszelkie sposoby i prezentują nam dogłębne wnioski. To dość niekonwencjonalny wybór na premierę sezonu, co też pokazuje odwagę twórcy i... staje się niestety wadą tego odcinka.
Premiera 3. sezonu Orville trwa ponad godzinę. To czas przepełniony rozważaniami o nienawiści i samobójstwie. A w centrum mamy Isaaca, który został znienawidzony przez konflikt z pobratymcami. Jak najbardziej można docenić starania MacFarlane'a, ale realizacyjnie nie osiąga to niestety docelowego pułapu. Pada dużo ciekawych, wartych uwagi przemyśleń, ale emocjonalnie towarzyszy temu obojętność i pustka. Trudno wykrzesać jakiekolwiek emocje. Bohaterowie poruszają się w obrębie intymnych tematów, które rozłożone na ponad godzinny odcinek czasem stają się zwyczajnie nudne. Tak naprawdę nic się tu nie dzieje. Nie widać, by te wydarzenia ostatecznie miały znaczenie i dały tym bohaterom jakąś lekcję. Coś tutaj się nie udało. Dość mało przekonująca gra pod kątem emocjonalnym niektórych aktorów również nie wpłynęła dobrze na odbiór treści.
Orville zawsze wygrywał dobrym wyczuciem pomiędzy humorem a powagą w klimacie w stylu Star Treka. Ten balans w premierze 3. sezonu został zachwiany, a przesadne skupienie na dość depresyjnym, poważnym wątku zabiera serialowi przyjemny luz, który był dla niego tak charakterystyczny. Jasne, w 2. sezonie też były poważniejsze tematy, ale wspomniana równowaga pozwalała zachować rozrywkowy charakter. Gdyby powaga miała emocjonalne znaczenie i można byłoby poczuć te wydarzenia w sposób szczery, być może nie narzekałbym. A tak pozostają dość mieszane odczucia, przede wszystkim rozczarowanie, że ambicje Setha MacFarlane'a nie współgrały z jego reżyserskim warsztatem.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat