Ozark: sezon 4, część 1 - recenzja
Marty i Wendy Byrde’owie weszli już do pierwszej ligi amerykańskich przestępców. Ich wpływy sięgają daleko poza Ozark, ale ostra gra, którą prowadzą, nieubłaganie zmierza ku końcowi.
Marty i Wendy Byrde’owie weszli już do pierwszej ligi amerykańskich przestępców. Ich wpływy sięgają daleko poza Ozark, ale ostra gra, którą prowadzą, nieubłaganie zmierza ku końcowi.
Ozark wciąż bardzo konsekwentnie opowiada historię o ciemności zrodzonej w sercach przeciętnych Amerykanów. Chcąc nadać sens swojemu życiu, rodzina Byrde’ów stawia wszystko na jedną kartę i postanawia funkcjonować poza systemem. Ta droga prowadzi do upadku, ale jak na razie bohaterowie resztkami sił próbują utrzymać się na powierzchni. Pierwsza część finałowego sezonu stanowi zwiastun tego, co wkrótce nastąpi. Symboliczna scena otwierająca, choć na razie wyrwana z kontekstu, dobrze obrazuje los Byrde’ów. Spektakularną kraksę z udziałem całej rodziny można odnieść do tego, co wkrótce wydarzy się w ich życiu. Droga, którą zmierzają, jest przecież tożsama z kierunkiem obranym niegdyś przez Waltera White’a. Grający o wysokie stawki Byrde’owie ryzykują coraz więcej i wciąż przekraczają granice bez powrotu.
W bieżącym sezonie na scenie pojawiają się twardzi zawodnicy, którzy jasno dają do zrozumienia, że sytuacja robi się nie tylko poważna, a wręcz gardłowa. Byrde’owie wchodzą w konszachty zarówno z południowoamerykańskimi kartelami, jak i szychami z FBI. Członkowie rodziny traktowani są przedmiotowo przez dużych graczy, co nie oznacza, że nie próbują wpływać na bieg wydarzeń. Metody Marty’ego i Wendy wciąż są jednak subtelne – w odróżnieniu od działań Javiego Elizonndro i jemu podobnych. Serial bazuje na kontraście pomiędzy sztuką negocjacji, manipulacji i perswazji, którą posługują się główni bohaterowie, a światem bezlitosnej przemocy ich oponentów i kontrahentów. Dzięki temu Byrde’owie cały czas jawią nam się jako zwykli ludzie, którym udaje się wyprowadzić w pole złe wilki. Siłą rzeczy sympatyzujemy z nimi nawet wtedy, gdy posuwają się do coraz większych niegodziwości. Działa tu więc podobny system jak w przypadku Breaking Bad – morderca Walter White jest przecież ulubioną popkulturową personą wielu z nas. Dobra opowieść musi mieć jednak myśl przewodnią i przesłanie, więc należy spodziewać się, że Byrde’owie poniosą konsekwencje swoich czynów. A może ideą serialu będzie komentarz społeczny mówiący o tym, że we współczesnym świecie jedynie drapieżcy mogą myśleć o spełnieniu marzeń i realizacji samych siebie?
Jak na razie dostajemy preludium do finałowych rozstrzygnięć. Ozark, mimo że prezentuje trzymające w napięciu i emocjonujące wydarzenia, nie przyśpiesza tempa akcji. Historia wciąż posuwa się do przodu w znamiennym dla serialu powolnym tempie, co dla wielu może być znaczącą niedogodnością. Warto jednak zauważyć, że w bieżącym sezonie jest jakby mniej teatralnych dialogów i rozważań na temat zaistniałych sytuacji, rozwlekających zeszłosezonowe odcinki do granic możliwości. Duża w tym zasługa postaci Javiego, który zdecydowanie woli robić, zamiast mówić. Również wiele zmieniło się u działającej wciąż pod wpływem emocji Ruth. Spotykające ją sytuacje wymuszają raptowne działania i dziewczyna wielokrotnie reaguje instynktownie. W bieżącym sezonie mamy znaczące natężenie dramatycznych wydarzeń. Ktoś przedawkowuje heroinę, ktoś inny zostaje niespodziewanie zastrzelony. Trup ściele się gęsto praktycznie przez całą długość sezonu. Nie jest to oczywiście novum w formule Ozark, ale czuć, że obecnie twórcy dążą do rozstrzygnięć praktycznie na każdym froncie.
Wśród postaci, które odeszły na wieczny spoczynek, mamy kilku istotnych bohaterów. Niezwykle ważna jest śmierć Darlene i Wyatta, którzy towarzyszyli nam od pierwszych sezonów. Ich odejście to klasyczny game changer. Na płaszczyźnie fabularnej Javi zyskuje na znaczeniu, a Ruth staje na granicy wytrzymałości psychicznej i coraz mocniej popada w desperację. Śmierć bohaterów ma duży ładunek emocjonalny dla widzów. O ile Darlene była raczej odpychająca, to Wyatt zawsze miał w sobie pewną niewinność. To pożegnanie z pewnością poruszy wielu oglądających. Co więcej, sposób, w jaki Javi rozprawia się z tą parą, stawia go w jednym rzędzie z najbardziej bezlitosnymi popkulturowymi antagonistami. Wyklarowała nam się tu interesująca postać, która tworzy ciekawy kontrast ze słabościami Byrde’ów.
A jak sytuacja prezentuje się u Marty’ego, Wendy i ich dzieci? Byrde’owie wydają się kontrolować swój los, ale to tylko pozory. Marty pęka z dumy, że jego syn odnosi sukcesy, piorąc pieniądze, Wendy jest zadziwiająco opanowana po morderstwie brata, a Charlotte porzuca studia na rzecz świata pełnego niebezpieczeństw. Ta rodzina aż kipi od nieprzepracowanych wewnętrznych patologii. Twórcy zostawiają jednak najważniejsze rozstrzygnięcia na drugą część sezonu. Jak na razie dolewają jedynie oliwy do ognia, a motywem eskalującym konflikty jest relacja próbującego się wyzwolić spod wpływu rodziców Jonaha z apodyktyczną Wendy. Czy w stosunkach tej dwójki należy szukać początku końca Byrde’ów?
Na drodze do wielkiego finału Ozark nie wrzuca piątego biegu. Opowiada historię miarowo i bez pośpiechu. Mimo nagromadzenia dramatycznych wydarzeń nie przemienia się w przewidywalny sensacyjniak. Wciąż pławi się w dusznym, mrocznym klimacie, dzięki czemu wchodzi w tematykę głębiej niż przykładowo Breaking Bad. Pierwsza część sezonu skutecznie zaostrza apetyt przed wielkim finałem.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat