Paraliż – recenzja filmu
Polski tytuł pasuje nie tylko do historii, ale też do procesu twórczego. Po wymyśleniu konceptu u twórców nastąpił całkowity paraliż kreatywności.
Polski tytuł pasuje nie tylko do historii, ale też do procesu twórczego. Po wymyśleniu konceptu u twórców nastąpił całkowity paraliż kreatywności.

Paraliż ma ciekawy punkt wyjścia – pogrążona w żałobie kobieta nie może pogodzić się ze stratą dziecka i nie widzi perspektyw na lepsze jutro. Udaje się na szczyt klifu, gdzie kotłujące się myśli i ewentualne decyzje powstrzymuje tajemniczy mężczyzna. Szybko okazuje się, że na jej drodze pojawił się nie przyjaciel, ale doświadczony zabójca, który wstrzykuje jej środek paraliżujący. Dostajemy zatem coś na wzór kina survivalowego. Główna bohaterka Iris (Kelsey Asbille), która wcześniej nie była pewna, czy chce żyć, zrobi wszystko, by przetrwać. Ucieczka od oprawcy (Finn Wittrock) okaże się trudna, bo kobieta z każdą minutą coraz mocniej będzie tracić kontrolę nad swoim ciałem.
Jest jednak jeden dość kluczowy problem z filmem od reżyserskiego duetu Brian Netto–Adam Schindler. Nie ma tu absolutnie żadnego napięcia. Jeśli mamy martwić się o główną bohaterkę choćby przez sekundę, potrzebujemy minimalnej podbudowy emocjonalnej. W tym aspekcie zrobiono za mało, co wynika z niedostatków scenariusza, ale też z nieumiejętnego korzystania z innych środków filmowego wyrazu. To oznacza, że psychologicznie film nie radzi sobie z rozwijaniem motywu straty ani też profilu charakterologicznego oprawcy – rzucone mimochodem jest, że ma rodzinę, ale jego motywacje do działania do samego końca owiane są aurą tajemnicy. W Paraliżu brakuje głębi i akcji. Mamy bardziej emocjonalne sceny – jak wtedy, gdy leżąca w bezruchu Iris próbuje poinformować swojego oprawcę o tym, że znajduje się za kanapą w podpalonym przez niego domu – ale to niezwykle szybko ulatujące chwile. Zrobiono zwyczajnie za mało, bym miał szansę poczuć jakiekolwiek przywiązanie do kobiety.
Nie rozwinięto postaci mordercy, ale też nie zrobiono wiele w przypadku Iris, która ma o tyle utrudnione zadanie, że przez większość czasu może jedynie oddychać i poruszać oczami. Nigdy nie udaje się wyjść poza proste sugestie o depresji bohaterki i bólu wywołanego stratą. Prócz kilku retrospekcji nie dzieje się nic więcej, by stała się w oczach widza bardziej ludzka. Po napisach końcowych wiemy o postaciach tyle, co w sekwencji otwierającej produkcję.
Inna sprawa, że bohaterowie postępują bardzo nielogicznie. Nie czepiam się filmów za popełniane przez postaci głupoty, bo taki nitpicking wynika często z niezrozumienia konwencji. Jednak jeśli jesteśmy w stanie przewidzieć każdą kolejną scenę, każde kolejne zdarzenie i każdą kolejną próbę ukrycia się lub powstrzymania oprawcy, to niestety nie jest to dobra rekomendacja dla thrillera.
To stawia pod dużym znakiem zapytania skuteczność Paraliżu nawet jako guilty pleasure czy filmów z gatunku tych dołączanych niegdyś do gazet na płytach DVD. Jasne, mamy sztucznie wypowiadane dialogi towarzyszące sekwencjom, które widzieliśmy w kinie mnóstwo razy, ale wszystko to jest do bólu bezpieczne. Wydaje się więc, że po wymyśleniu konceptu na sparaliżowaną bohaterkę, która musi walczyć o życie, kreatywność uleciała i postawiono na nijakie i sprawdzone wybory.
W pewnym momencie miałem wrażenie, że młodzi twórcy dopiero uczą się swojej pracy, że jest to szkolny film, na który ktoś zdecydował się wyłożyć odrobinę więcej pieniędzy, niż ma to zwykle miejsce w przypadku takich projektów. Paraliż nie wygląda tandetnie, ale sprawia wrażenie, jakby reżyserzy dostali fajne zabawki i bawili się w kino, odhaczając wszystko, co zapamiętali z seansów znacznie lepszych propozycji z tego gatunku. Problem w tym, że ta zabawa nie udziela się w trakcie oglądania. Niewielką liczbę aktorów i lokacji można uznać za celowy zabieg ograniczający pole manewru głównej bohaterce, jednak po odrzuceniu fasady fikcji dostrzeżemy liczne realizacyjne pęknięcia, w tym nie do końca udane sceny zabójstw.
Oczywiście dobre pomysły potrafią zaintrygować, więc to nie jest tak, że oglądanie sparaliżowanej bohaterki nie wyzwala ciekawości. Na pewno warto docenić to, że Iris mogła ratować się poprzez spryt oraz wnikliwą obserwację otoczenia. Finalnie całość jest mocno przewidywalna, ale na jakimś absurdalnym i dość łopatologicznym poziomie twórcom udało się pokazać, że ta ekstremalna sytuacja i nieprzyjemna podróż okazała się wyzwalająca dla bohaterki. Czy jest to płynąca z Paraliżu puenta? Jeśli ktoś ma myśli samobójcze, powinien dać się złapać seryjnemu mordercy, by docenić życie?
Paraliż ostatecznie niczym nie zaskakuje, nie ma zbyt wielu atrakcji i wyzwala napięcie tylko w krótkich momentach. Jest to bardzo szkolny film z zaledwie niezłymi aktorami, więc trudno było zaangażować się w tę historię.
Poznaj recenzenta
Michał Kujawiński


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1992, kończy 33 lat
ur. 1999, kończy 26 lat
ur. 1992, kończy 33 lat
ur. 1976, kończy 49 lat
ur. 1972, kończy 53 lat

