Pitbull. Nowe porządki – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 stycznia 2016Okazało się, że Patryk Vega to człowiek jednej opowieści. Kiedyś nakręcił świetnego Pitbulla, potem przez lata tworzył rzeczy znacznie słabsze, a teraz znowu nakręcił świetnego Pitbulla.
Okazało się, że Patryk Vega to człowiek jednej opowieści. Kiedyś nakręcił świetnego Pitbulla, potem przez lata tworzył rzeczy znacznie słabsze, a teraz znowu nakręcił świetnego Pitbulla.
Pitbull. Nowe porządki to film, do którego podchodziłem z dużym dystansem. Jestem wielkim fanem pierwszej części (i serialu, który powstał na jej motywach), ale potem mijały lata i było gorzej i gorzej. Cała twórczość Patryka Vegi jako scenarzysty i reżysera była ciągiem pomyłek, błędów albo rzeczy po prostu słabych. Żaden z jego filmów i seriali nawet nie zbliżył się do poziomu debiutu. Kiedy więc usłyszałem, że tym razem wraca do swej pierwszej fabuły, by opowiedzieć kolejną historię z tego świata, byłem równocześnie pełen nadziei i mocno sceptyczny. Czy da radę? Czy udźwignie presję? Czy w ogóle w nim jeszcze jest ta iskra?
No i okazało się, że jest. Że potrafi. Że u niego to jak z jeżdżeniem na rowerze - po prostu wsiadł po latach przerwy i bez trudu pokazał nam, że wciąż odnajduje się w takim właśnie kinie. To świetnie oddany klimat, charakter i nastrój, który zrobił przed laty takie wrażenie na widzach. I bardzo dobrze.
Zobacz także: Maja Ostaszewska o wyzywający stylu poruszania - wywiad w związku z Pitbullem
Niewiele tu pozostało fabularnie z poprzednich opowieści. Ot, Gebels (Andrzej Grabowski) wciąż pracuje w policji, Barszczyk (Michał Kula) dalej jest tam gdzieś głupim i złośliwym komendantem, a Igor (Paweł Królikowski) przeszedł do sektora prywatnego. Cała reszta to nowe postacie i nowe problemy - w końcu minęła dekada. Główna oś fabuły to wojna pomiędzy Majami (Piotr Stramowski), policjantem, który podchodzi do swej roboty z prawdziwą pasją (miałem tu lekkie wrażenie, że to tylko przepisana postać Despero - Marcin Dorociński nie zgodził się wrócić, więc stworzono kogoś na jego podobieństwo), a Babcią (Bogusław Linda), bezwzględnym gangsterem, który rządzi Mokotowem.
Podobnie jak przed laty ta fabuła aż kipi od świetnie wymyślonych postaci drugoplanowych i epizodycznych, od mocnych dialogów, od wstrząsających sekwencji. Widzimy podskórne życie stolicy, które (na szczęście) zwykle nas omija. Wymuszanie haraczy, ustawki kibiców, porwania bogaczy, niszczenie przestępczej konkurencji – Vega umie to pokazywać atrakcyjnie i mocno, a co ważne, czemuś to służy, prowadzi do puenty, do jakiegoś uczciwego morału. Nawet jeśli ten morał się nam niespecjalnie podoba, to należy go uszanować.
Zobacz także: Bogusław Linda o nowym Pitbullu
W ogóle mnie nie dziwi, że ta produkcja przyciągnęła aż tyle znanych aktorskich nazwisk - że Bogusław Linda po latach znowu sięgnął po broń i zagrał gangstera, że Maja Ostaszewska chętnie wcieliła się w roztrzepaną i bezpretensjonalną dziewczynę głównego bohatera. Te postacie są tak napisane, tak pokazane, że nie sposób oderwać od nich wzroku. To aktorskie petardy. Nawet drobniutkie epizody - ot, Anna Mucha w góra dwuminutowej sekwencji, która w większości składa się tylko z szybkiej sceny seksu. Wszystko tu działa i wspólnie tworzy film naprawdę godny uwagi.
Jedynym problemem Pitbulla: Nowych porządków jest to, że to nic nowego. Dekadę temu Vega już to raz zrobił. To prawda, że my - widzowie - lubimy kolejne porcje tej samej fajnej potrawy, ale co dalej? Czy przed nami kolejna dekada, w której Vega będzie próbował rozmaitych filmowych gatunków i tematów, by potem znowu wrócić do Pitbulla? Może niech już od razu zostanie tu na dłużej.
Zdjęcie główne: autor Andrzej Bołdaniuk
Poznaj recenzenta
Kamil ŚmiałkowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat