Pokolenie V - sezon 1, odcinek 8 (finał sezonu) - recenzja
Nowy odcinek Pokolenia V dostarczył sporo emocji – jak na finał sezonu przystało! Nie zabrakło krwi, akcji oraz kilku świetnych cameo.
Nowy odcinek Pokolenia V dostarczył sporo emocji – jak na finał sezonu przystało! Nie zabrakło krwi, akcji oraz kilku świetnych cameo.
Śmierć Shetty podzieliła grupę i zapoczątkowała lawinę wydarzeń. Cate i Sam postanowili uwolnić z Lasu przetrzymywanych supków. Ich motywacje zostały dobrze nakreślone – zarówno na przestrzeni całego sezonu Pokolenia V, jak i w najnowszym odcinku – dlatego mordercze działania, które wymknęły się spod kontroli, są uzasadnione fabularnie. Bohaterowie zostali skrzywdzeni i nie chcą, by sytuacja się powtórzyła. Na Uniwersytecie Godolkina rozpętało się więc piekło w rytm piosenki Rihanny, która paradoksalnie dobrze wpasowała się w wydarzenia – ten festiwal krwi, makabry i pokazu mocy supków. Takich decyzji mogliśmy oczekiwać od twórców.
Akcja rozwijała się dynamicznie, więc nie było miejsca na nudę. Chwilą wytchnienia okazała się jedynie świetna scena w sali prób, podczas lekcji Bourke. Nagle Sam i Emma stali się aktorami, odgrywającymi scenkę, choć ich rozmowa była prawdziwa. Było to pomysłowe, pełne emocji i bardzo jasne w przekazie. Dzięki temu mogliśmy lepiej zrozumieć tych bohaterów i wczuć się w ich sytuację. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że Emma potrafi zmniejszyć się bez wymiotowania. To na pewno pozwoli twórcom w 2. sezonie wykorzystać jej supermoc w efektowniejszy sposób.
Szkoda, że Bourke nie widział sceny Sama i Emmy, bo na pewno byłby nią tak samo zachwycony, jak wtedy, gdy zobaczył Marie podczas korzystania z mocy. Możemy się z nim zgodzić, że wyglądała ona widowiskowo, ale trzeba przyznać, że było to również upiorne. Natomiast Bourke i Ashley wprowadzili do historii nieco humoru. Jednak i tak najlepiej zapamiętamy Homelandera, który powstrzymał cały ten chaos. Antony Starr sprawił, że jego bohater przyćmił wszystkich – wzbudził grozę, ale też respekt. Co prawda pojawił się tylko na krótką chwilę, ale odegrał ważną rolę. Dzięki temu czujemy, że Pokolenie V jest częścią świata The Boys. Widzowie nie muszą się zastanawiać, dlaczego nikt z Siódemki nie zainterweniował, skoro wydarzenia są transmitowane w mediach. Natomiast to przenikanie się światów podkreśliło fakt, że Maverick jest synem Translucenta. Do tego dostaliśmy scenę w trakcie napisów, w której zobaczyliśmy Butchera w Lesie, co poniekąd wprowadza nas do 4. sezonu The Boys.
Finał Pokolenia V był intensywny i wciągający. Nie zabrakło zaskoczeń, takich jak wspomniane cameo czy pozbawienie Cate ręki przez moc Marie. Obejrzeliśmy dużo akcji (z dobrym CGI), która nie przyćmiła postaci – ich moralnych dylematów, wewnętrznych wątpliwości czy trudnych decyzji. Ostatecznie telewizja zrobiła z Cate i Sama bohaterów, a pozostali trafili do dziwnego pomieszczenia. Nawet była tam Marie, o którą przez krótki moment mogliśmy się martwić, gdy Homelander zaatakował ją laserem. Kto wie, czy twórcy nie zabezpieczyli się w ten sposób na wypadek porażki spin-offu. W końcu śmierć tej postaci mogłaby zakończyć serial. Na szczęście nic takiego się nie stało – produkcja cieszy się dużą popularnością, bo zapewniła nam fajną rozrywkę w czasie oczekiwania na nowy sezon The Boys. Wygląda na to, że równie niecierpliwie będziemy też czekać na 2. serię Pokolenia V!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat