Pokolenie V - sezon 1, odcinki 1 - 3 - recenzja
Serial The Boys postawił bardzo wysoko poprzeczkę swojemu spin-offowi, ale Pokolenie V przeskakuje ją z łatwością. Nowa produkcja jest jak lustrzane odbicie prawdziwego świata. Opowiada nam o wschodzących gwiazdach - tylko tu są nimi młodzi superbohaterowie z mocami.
Serial The Boys postawił bardzo wysoko poprzeczkę swojemu spin-offowi, ale Pokolenie V przeskakuje ją z łatwością. Nowa produkcja jest jak lustrzane odbicie prawdziwego świata. Opowiada nam o wschodzących gwiazdach - tylko tu są nimi młodzi superbohaterowie z mocami.
Akcja serialu Pokolenie V rozgrywa się po wydarzeniach z 3. sezonu The Boys. W Siódemce czekają wakaty do obsadzenia dla młodych superbohaterów z Uniwersytetu Godolkina. Mają oni wypełnić puste miejsca po Starlight i Queen Maeve. Historia skupia się na Marie Moreau, która dostała się do tej słynnej szkoły założonej przez Vought. Długi czas przebywała w ośrodku Red River ze względu na tragiczny wypadek związany z mocą umożliwiającą jej manipulowanie krwią. Bohaterka jest zdeterminowana, aby dostać się do Siódemki, ale zderza się z nieprzyjemną rzeczywistością. Okazuje się, że bycie superbohaterem wcale nie oznacza ratowania innych ludzi. I tak musi rywalizować z innymi studentami obdarzonym specyficznymi umiejętnościami, którzy również mierzą się ze swoimi problemami i mroczną przeszłością.
Z początku Pokolenie V może kojarzyć się z X-Menami. Młodzi ludzie uczą się w szkole z internatem, jak w odpowiedni sposób wykorzystywać swoje moce. Tylko z tą różnicą, że w nowej historii mają ich używać do budowania swojego wizerunku w mediach społecznościowych, a nie do czynienia dobra czy walki ze złem. Uczą się, jak być celebrytami – co mówić i jak prezentować się przed kamerami, aby rosły im słupki popularności, lajki i szanse na awans w uczelnianym rankingu. To wszystko przekłada się na zysk Vought. Dość dobrze to zostało pokazane oczami Starlight w The Boys, gdy bohaterka zderzyła się z brutalnymi realiami w Siódemce. Teraz patrzymy na to samo z perspektywy Marie i pozostałych studentów. Pokolenie V robi to jednak trochę lepiej. Twórcom było łatwiej, bo bazowali na stworzonym już świecie. A świat ten wydaje się bardziej ugruntowany i wręcz przerażająco bliski naszej rzeczywistości – bez superbohaterów, ale z gwiazdami na czerwonych dywanach. Produkcja odkrywa nieprzyjemną prawdę kryjącą się za fasadą piękna i talentu – media chcą, byśmy uwierzyli w nieskazitelność naszych idoli. A nawet jeśli okaże się, że ulubieńcy publiki nie są tak perfekcyjni, to przecież każdy dramat można spieniężyć. I właśnie to poczucie fałszu i rozczarowania jest tak uderzające w tej produkcji.
Jeśli w The Boys brakowało Wam korzystania z supermocy na większą skalę, to Pokolenie V nie da powodów do narzekań. Twórcy odwalili kawał dobrej roboty – efekty wizualne są na wysokim poziomie, więc ogląda się je z przyjemnością. Jednak głównym postaciom wyjątkowe umiejętności nie dają szczęścia, co jest fundamentem ich dość poruszających historii. Manipulowanie krwią może zatamować krwotok lub posłużyć jako broń, ale mimo wszystko jest dość obrzydliwe i niebezpieczne. Z kolei zmniejszanie się może wiązać się z problemami z odżywianiem, a płynna zmiana płci nie być akceptowana przez najbliższych. Nie jest tak pięknie, jak mogłoby się wydawać. Do tego dochodzi ogromny wpływ rodziców na „kariery” dzieci i presja, jaką na nich wywierają – to kolejne aspekty, które opowiadają o uniwersalnych problemach współczesnej młodzieży. Dzięki temu serial idealnie wpasowuje się w obecne czasy.
Należy jednak pamiętać, że nie jest to produkcja dla nastolatków. Jest makabryczna, krwawa i ma jeszcze odważniejsze sceny dla dorosłych niż The Boys, bo właściwie możemy mówić tu o pornografii. To uniwersum lubi szokować i przekraczać kolejne granice. I choć motywy te mają fabularne i humorystyczne uzasadnienie, to tym razem twórcy przesadzili, wzbudzając niesmak.
Pokolenie V opowiada o problemach młodych ludzi, którzy muszą stawiać czoła moralnym dylematom. Z początku nie wszystkich darzymy sympatią, ale po trzech odcinkach, gdy ich lepiej poznajemy, to się zmienia. Niektórym też współczujemy, bo rozumiemy uczucia, które nimi targają. Poszczególne wątki wywołują dużo emocji, co jest zasługą przede wszystkim bardzo dobrej obsady. Jaz Sinclair w głównej roli radzi sobie znakomicie. Kibicujemy tej bohaterce, choć nie zawsze podejmuje decyzje zgodne ze swoim sumieniem. Jednak imponuje swoją stanowczością i determinacją. Z kolei Lizze Broadway jako Emma błyszczy w każdej scenie – bije od niej szczerość i pogoda ducha, więc gdy spotyka ją wiele przykrości, to angażujemy się w to emocjonalnie. Patrick Schwarzenegger (Golden Boy) i Chance Perdomo (Andre) wypadają dobrze w swoich rolach, choć przy kobiecych postaciach wydają się trochę nijacy. Nawet Maddie Phillips (Cate) czy London Thor (Jordan Li) z czasem pokazują, że potrafią fajnie grać. Warto też dodać, że w Pokoleniu V pojawia się kilka gościnnych występów, świetnie pasujących do fabuły, jak cameo The Deepa (Chace Crawford) czy A-Traina (Jessie T. Usher) i innych.
Pokolenie V jest świetnym spin-offem The Boys, który charakteryzuje się wartkim tempem akcji. Historia skupia się na problemach bohaterów, co może niektórych mniej interesować. Postacie są dobrze skonstruowane, choć nie tak wyraziste, jak te z flagowego serialu. Trochę brakuje też barwnych kostiumów – produkcja jest nieco mniej groteskowa i szalona, a bardziej przyziemna. W efekcie jest również mniej czarnego humoru, ale to mi nie przeszkadza. Najważniejsze jest to, że angażujemy się w wątki bohaterów. Jestem ciekawa, jak potoczą się ich losy oraz jakie mroczne tajemnice odkryją w związku z Uniwersytetem. Te trzy odcinki to bardzo dobry start. Serial stoi na własnych nogach, ale czerpie garściami z bogatego i barwnego świata The Boys. Czekam na więcej!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1952, kończy 72 lat